Strony

wtorek, 9 maja 2017

Rozdział 474

W drzwiach stała Olena. Zszokowana patrzyłam na teściową i nie wiedziałam co zrobić. Olena stała przede mną ze łzami w oczach. Po chwili wpadła w moje objęcia.
-Boże, Oleno co ty tu robisz?-spytałam przytulając ją mocno.
-Jak się czuje Dimka?-spytała ignorując moje pytanie.
-Średnio.-wyznałam.
-Mogę wejść?-spytała.
-Zapraszam.-powiedziałam robiąc jej miejsce.
-Roza kto przy...-Dymitr wszedł na korytarz i wpadł w objęcia matki. Oboje szlochali, a ja miałam łzy w oczach.
-Mamo dlaczego ona?-spytał Dymitr wtulony mocno w ramię Oleny.
-Nie mam pojęcia. Dimka nie płacz.-poprosiła ocierając jego łzy. Również pośpiesznie wytarłam łzy.
-Wejdź do salonu. Zjesz może coś?-spytałam.
-Nie dziękuję, jadłam na lotnisku.-powiedziała wchodząc z walizką do salonu.
-Daj ją mamo zaniosę do pokoju.-powiedział Dymitr biorąc od matki walizkę.
-Dziękuję synku. Rose gdzie jest mój wnuk?-spytała wchodząc za mną do kuchni.
-Napijesz się czegoś? Borys jest w jadalni.
-Jeśli mogę to poproszę kawy.-powiedziała wchodząc do jadalni. Wlałam do kubka kawy i weszłam do jadalni gdzie Olena stała z Borysem na rękach. Mały był wprost prze szczęśliwy, że  babcia przyjechała.-Ale ty rośniesz słoneczko. Babcia Jewa uszyła ci ciuszki i bałam się, że będą za duże, ale chyba będą w sam raz.-powiedziała patrząc na wnuka z miłością. Dymitr zszedł na dół i przytulił się do mnie. Pocałowałam go w czoło i uśmiechnęłam się do niego. On tylko oparł głowę na moim ramieniu.
-Co ty tu robisz mamo?-spytał Dymitr po chwili patrzenia mi w oczy.
-Przyjechałam do was bo u nas nie mogłam wytrzymać.-powiedziała patrząc na Borysa. Borys był tak szczęśliwy, że nie przestawał przytulać babci.
-Bardzo się cieszymy.-powiedziałam spoglądając na męża. Od kiedy pojawiła się Olena wydawał się spokojniejszy.
-Ale on jest uroczy.-stwierdziła patrząc na Borysa, który coś jej tłumaczył w swoim języku.
-Teraz jest uroczy, ale tak to potrafi pokazać charakterek.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ciekawe po kim go ma?-Dymitr spojrzał na mnie wymownie.
-A ty co aniołek?-spytałam spoglądając na niego.
-Dobra, wygrałaś.-powiedział z westchnieniem. Borys słysząc to wykonał identyczne westchnięcie.
-A nie mówiłam, że się tego od ciebie nauczył?!-spojrzałam na męża, ale on już pękał ze śmiechu z resztą zupełnie jak Olena.
-Nie wierzę.-powiedziała śmiejąc się.-Jestem tu od dziesięciu minut, a wy mi już humor poprawiliście.-powiedziała ocierając łzy śmiechu.
-Jak się czuje Kola?-spytałam, gdy cisza stała się nie do zniesienia.
-Jest zdruzgotany. Obwinia się o to, że jej nie pomógł, ale wiem, że nie miał jak. Sam miał na sobie cztery strzygi.-powiedziała Olena wzdrygając się.
-Ale jak to się stało?-spytał Dymitr nie wypuszczając mnie z objęć. Wiedziałam, że jest mu teraz potrzebna druga osoba, którą będzie mógł przytulać i ja bardzo chętnie nią zostanę.
-Wpadli w poślizg. Droga była lekko oblodzona, ale jednak Kola nie do końca umiał zapanować na samochodem i wpadli w poślizg. Nic im się nie stało oboje mieli tylko kilka zadrapań. Wiktoria zaproponowała, że bezpieczniej będzie jeśli wyjdą z samochodu i zadzwonią po pomoc. Kola jej posłuchał i wyszli z samochodu. Gdy on dzwonił Wiktoria zajęła się wypakowywaniem walizek i wtedy zaatakowała ją jedna ze strzyg. Wiktoria szybko odepchnęła atak, ale okazało się, że jest ich więcej niż podejrzewali. Bitwa już się kończyła. Kola mówi, że złamana ręka bolała, ale wiedział, że dopóki może to walczy i wtedy zobaczył, że na Wiktorię wskakuje czwarta strzyga, która gryzie ją w szyję. Wiki krzyknęła przeraźliwie, ale cały czas się szarpała i walczyła. Kola widział jej ostatnie momenty i wtedy ta sama strzyga, która się na nią rzuciła przegryzła sobie żyły i dała się napić Wiktorii. Na sam koniec zaciągnęły ją do lasu zostawiając Kolę i myśląc, że umrze. Nie pomyślały tylko o tym, że laweta jedzie po ich samochód. Kierowca na szczęście był dampirem i wiedział co robić zadzwonił po strażników i do  szpitala. Następnie strażnik Bielikow przyjechał i poinformował mnie o tym.-powiedziała wycierając łzy. Borys patrzył na babcię i po chwili mocno ją przytulił.
-Strażnik Bielikow?-spytałam zaskoczona.
-Tak, okazało się, że pochodzi z Moskwy i jest moim rówieśnikiem. Bardzo mi pomógł się pozbierać.-powiedziała z małym uśmiechem.
-Jak ma na imię?-spytałam z uśmiechem bo coś czułam, że to ma drugie dno.
-Aleksander.-powiedziała z małym uśmieszkiem.
-Jest na Dworze?-spytałam.
-Skąd wiesz?-spytała zaskoczona.
-Tylko tak pytam.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Roza zachowujesz się jak swój ojciec.-upomniał mnie Dymitr.
-Matko tylko nie to.-powiedziałam przerażona.
-Skąd o tym wszystkim wiesz?-spytałam.
-Kola mi o tym powiedział, a potem stracił przytomność i nie pamięta co tam się działo. Tak strasznie mi go szkoda. Uwierzcie albo nie, ale on się wiecznie o to obwinia.-powiedziała patrząc na nas.
-Biedny. Wiem co przeżywa.-powiedziałam spoglądając na męża.-To najgorsze uczucie na świecie. Kiedy wiesz, że mogłeś uratować osobę którą kochasz, ale byłeś za wolny  i jej nie pomogłeś.-powiedziałam spuszczając głowę i wycierając łzy, które mimowolnie napełniły moje oczy. Zdecydowanie za dużo łez jak na te dwa dni.
-Roza nie mogłaś mnie uratować.-powiedział cicho Dymitr. Przez całą rozmowę bardzo mało się odzywał.
-Mogłam. Zauważyłam ją wcześniej od ciebie, ale nie potrafiłam zaatakować. Przez strach zamarłam.-powiedziałam zamykając na chwilę oczy.
-To nie twoja wina, to ja za późno zareagowałem.-powiedział.
-Zapomnij.-powiedziałam podnosząc głowę.-Przedzwonię do Koli i z nim porozmawiam.
-To na pewno bardzo mu pomoże.-powiedziała Olena patrząc na mnie z wdzięcznością.
-Postaram się żeby tak było.-zapewniłam.-A teraz. Oleno co chcesz robić? Twój wnuk jak widzę jest gotowy na wszystko.-powiedziałam patrząc na Borysa, który zacierał rączki w uroczy sposób.
-Nie wiem, jestem u was na dwa tygodnie.-powiedziała z uśmiechem.
-To wspaniale. Nauczysz mnie kilku przepisów, które Dymitr uwielbia.-powiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście.-powiedziała z uśmiechem patrząc na nas, a następnie spojrzała na Borysa i pocałowała go w czoło.-Idziemy na spacer?-spytała.
-Z chęcią.-powiedział Dymitr patrząc na mamę z uśmiechem.

4 komentarze:

  1. Biedny Kola... Żal mi go. I Oleny i Dymitra. Jeju jak oni muszą sie fatalnie czuć...
    Mam wielką nadzieję, gigantyczna, że Wika będzie znów dampirem...
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielki wyciskacz łez potrzeba mi trochę akcji i odmienienia WIKI I ICH WAKACJI. Współczuje im muszą czuć się strasznie.
    Czekam na kolejny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedak. Szkoda mi go. Olena, super. Czekam na nn i życzę weny. Extra rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oleny to się nie spodziewałam. Biedni. Chyba tylko Borys ma z nich wszystkich dobry humor, no ale co się dziwić. Ciekawy ten Alexander. W pierwszej chwili myślałam, że coś pomyliłam. Czemu ma takie samo nazwisko co Dimka? I co najważniejsze, Olena? Dziwny zbieg okoliczności... Oby uratiwali Wiki. Muszą. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń