Gdy weszłyśmy do domu okazało się, że jest pusty, ale mi coś nie grało. Wiedziałam, że Dymitr jest w domu. Nigdzie indziej by nie poszedł. Ruszyłam w kierunku siłowni. To co tam zastałam przeraziło mnie. Dymitr stał przy worku treningowym czy może raczej przy tym co z niego zostało i walił w niego zaciekle płacząc jednocześnie. Olena stała za mną kołysząc Borysa na rękach.
-Pójdę położyć Borysa i poczytam mu jakąś bajkę.- szepnęła mi do ucha i ruszyła w stronę pokoju Borysa. Wzięłam głęboki wdech i weszłam na siłownię.
-Kochanie wszystko gra?-spytałam dotykając ramion męża. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie dzikim spojrzeniem.-Dimka- jęknęłam, gdy opadł w moje ramiona wykończony.
-Ona nie może mnie tak zostawić.-powiedział wtulony w moją pierś. Usiedliśmy na macie, a ja mocno go przytuliłam całując czule w czoło.
-Kochanie spokojnie.-powiedziałam gładząc jego miękkie włosy.
-Roza już nigdy nie będę spokojny. Dopóki ona chodzi po ziemi jako potwór nie będę spokojny.-powiedział chwytając mnie za rękę i spoglądając mi w oczy. Byłam przerażona tym co w nich zobaczyłam. Był tam ból, strach, nienawiść i chęć zemsty. Przyciągnęłam go mocno do siebie i zaczęłam kołysać jak dziecko. Nawet ni wiem kiedy zaczęłam nucić kołysankę, ale oboje zaczęliśmy się uspokajać. Dymitr wtulił się w moje piersi i teraz bawił się moimi włosami. Patrzyłam na niego zaniepokojona, ale starałam się to ukryć. Nie może wiedzieć jak bardzo się o niego w tej chwili boje.
-Dzieci chodźcie coś zjeść.- usłyszałam za plecami głos Oleny. Odwróciłam się do niej i kiwnęłam głową.
-Chodź Towarzyszu.
-Nie jestem głody-powiedziałam nie przestając bawić się moimi włosami.
-Musisz coś jeść.
-Ale nie chcę.
-Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie to zrób to dla Borysa.-spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.-On potrzebuje taty. Dymitr nie możesz pogrążyć się teraz w rozpaczy. Borys potrzebuje taty, który nauczy go jak zrobić szałas, jak grać w piłkę, jak walczyć no i oczywiście jak podrywać dziewczyny, ale z tym ostatnim to ze spokojem jestem za młoda na bycie babcią.-powiedziałam uśmiechając się do niego.-Zrób to dla naszego syna.-poprosiłam. Dymitr otarł oczy i wstał. Wstałam zaraz za nim i skierowaliśmy się na dół. Olena krzątała się po kuchni i było widać, że czuje się jak w domu. Zaśmiałam się na tę myśl i weszłam do jadalni licząc, że znajdę tam Borysa. Mój kochany synek siedział w krzesełku i bawił się grzechotką. Obok niego w foteliku siedziała jego ukochana żaba. Uśmiechnęłam się i podeszłam do Borysa.
-Co ty tu robisz żabulko?-spytałam wyciągając synka z krzesełka. Borys uśmiechnął się do mnie ślicznie i mocno mnie przytulił.-Mamusia też cię kocha. Idziemy zobaczyć co u taty i babci?-spytałam.
-Ta.-pisnął Borys. Weszliśmy do kuchni gdzie Olena kończyła smażyć rybę. Borys widząc tatę pisnął i wyciągnął rączki w jego stronę. Dymitr lekko zagubiony spojrzał na mnie i niepewnie wziął ode mnie Borysa. Mały wtulił się mocno w tatę. Dymitr zachowywał się jakby pierwszy raz miał w rękach Borysa. Przytulił go mocno do siebie i pocałował w czoło.
-Tata przeprasza, że nie ma dla ciebie teraz czasu, ale stały się straszne rzeczy i tatuś musi sobie to wszystko poukładać. Rozumiesz prawda?-Dymitr patrzył wyczekująco na Borysa. Mały uśmiechnął się ślicznie do taty i dał mu całusa. Dymitr zaśmiał się i pocałował Borysa w nosek. Spojrzałam na Olenę. Patrzyła na syna z dumą, miłością i smutkiem. Podeszłam do niej i przytuliłam ją ramieniem.
-Będzie dobrze, silny jest.-mruknęłam. Dymitr wszedł z Borysem do jadali, więc miałam pewność, że nas nie słyszą.
-Wiem, ale tak to z nami mamami jest, że będziemy martwić się tak długo aż nie będziemy miały pewności, że wszystko gra.-powiedziała biorąc talerze i ruszając w stronę jadani. Poszłam za nią biorąc resztę potraw. Postawiłam miseczkę przed Borysem i zaczęłam go karmić. Popatrzyłam na Dymitra. Siedział z głową spuszczając dłubiąc w talerzu.
-Dimka jedz.-poprosiła Olena-Zrobiłam twoją ulubioną rybę. Synku proszę.-powiedziała błagalnie. Spojrzałam na nią, patrzyła na syna przerażona. Borys pacnął mnie rączką w dłoń, więc otrząsnęłam się i zaczęłam go z powrotem karmić. Dymitr westchnął ciężko, ale zaczął jeść. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chociaż coś. Gdy Borys się najadł zajęłam się swoim obiadem, ale nie trwało to długo. Mój mały synek chciał posiedzieć sobie u mnie na kolanach. Gdy tylko tam się znalazł zajął się swoją żabą i oglądaniem jej pupy. Właśnie byłam zajęta przeżuwaniem, gdy Borys zaczął ciągnąć mnie za bluzkę spojrzałam na niego. Pokazywał mi pupę żaby.
-Tędy żabka robi kupkę i siusiu jak nie patrzysz.-wytłumaczyłam. Borys zmarszczył brewki i chwycił gumkę od rajstopek pokazując mi, że on ma pieluchę.-Żabka nie potrzebuje pieluszki.-zapewniłam. Borys znów zmarszczył brwi i się rozpłakał. Wstałam z nim i skierowałam się na górę. Sprawdziłam pieluchę synka i okazało się, że trzeba ją przebrać. Gdy mały miał przebraną pieluchę ubrałam również pieluchę jego żabie. Borys uśmiechnął się ślicznie i zeszliśmy na dół. Dymitr spojrzał na nas gdy wchodziliśmy i wybuchnął śmiechem widząc, że żaba dostała również pieluchę.
-To tak jakbyś chciał drugie dziecko to proszę.-powiedziałam wskazując żabę. Olena zaśmiała się pod nosem spoglądając na mnie i na Borysa.
-Nie wiedziałem, że robię zielone dzieci.-stwierdził z uśmiechem.
-Myślałam, że się zdziwisz, że mamy drugie dziecko.-powiedziałam z uśmiechem.
-To jeszcze do zrozumienia, ale zielone? Z kim ty mnie zdradziłaś?-spytał śmiejąc się. Sama miałam szeroki uśmiech widząc, że jest w stanie się śmiać i zapominać o tej sprawie.
-No wiesz, impreza była gruba.-powiedziałam posyłając mu całusa. Zaśmiał się i wyciągnął ręce po Borysa. Podałam go, a Dymitr zaczął badać pieluchę żaby za co dostał po łapach od Borysa.-Widzisz mały ci pokazuje, że tylko do mnie możesz się dobierać.-powiedziałam wzruszając ramionami. Olena wybuchnęła śmiechem i zaczęła kręcić głową.
-Jesteście niesamowici.-stwierdziła uśmiechając się do nas. Zaśmiałam się i dokończyłam obiad.
Uf, dobrze, że juz lepiej. Rose musi znaleźć sposób na odmienienie Wiktorii! Musi!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Miejsce 😀
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ❤
UsuńKońcówka najlepsza z żabą 😂
To jest zrozumiałe, że Dymitr teraz cierpi. Tak bardzo mi go szkoda, ale dobrze, że ma przy sobie ludzi, którzy go kochają. Ma Rose, Borysa, Olene, siostry i zielone dziecko XD
Rose musiała być bardzo pijana, żeby Dymitra pomylić z żabą 😂 i te dziewięć miesięcy minęło szybko. Nikt pewnie tego nie zauważył xD
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam
Mrs. Devil ♡
Nie wiem co napisać taka u nich trochę stypa i nic się nie dzieje :( Choć końcówka była dość ciekawa.
OdpowiedzUsuń~G&G~
Nie no kiedy??? I zielone!!! Ahhh Rose. Supcio czekam na nn i życzę weny.
OdpowiedzUsuńBiedny Dimka! Tak bardzo cierpi. Boję się o naszego mężczyznę. Przecież on jest załamany. Nie mogę na niego takiego patrzeć 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭�
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖