Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 20 maja 2017

Rozdział 482

Wyszliśmy na Dwór. Księżyc świecił nadając bajecznego wyglądu spadający płatkom śniegu. Szłam prowadząc wózek, a Dymitr obejmował mnie ręką w talii.  Było cudownie. Borys co chwilę wyciągał rączkę zaciekawiony czymś i musieliśmy mu wszystko tłumaczyć co chwilami było śmieszne. Borys słuchając uważnie marszczył śmiesznie brewki i śmiesznie wydymał ustka. Musiałam odwracać głowę żeby nie parsknąć śmiechem. Właśnie Dymitr tłumaczył Borysowi, że te białe wielkie ptaki to nie duże kaczki, a łabędzie, gdy ktoś mocno się we mnie wtulił. Jako strażniczka chciałam zaatakować, ale gdy zobaczyłam znajomy kolor włosów uśmiechnęłam się szczęśliwa.
-Cześć!-pisnęła Jill szczęśliwa.
-Hej. Dawno cię nie było widać.-powiedziałam spoglądając na nią. Nie widziałyśmy się kilka miesięcy, ale wyglądała bardziej kobieco.
-Tak, wyjechałam na kilka miesięcy do mamy, a stęskniłam się za Dworem i musiałam jak najszybciej wrócić. Niedługo się wprowadzając na Dwór więc będę się z nią częściej widywać.-powiedziała szczęśliwa.
-To wspaniale.-stwierdziłam z szerokim uśmiechem.
-Ale urosłeś!-wykrzyknęła spoglądając na Borysa. Mały zaskoczony pisnął i wyrzucił rączki do góry.
-Co? Ciocia Jill, pamiętasz ją?-spytałam wyciągając Borysa z wózka. Dymitr również do nas podszedł.
-Cześć słodyczo. Jesteś taki śliczny. Kochaniutka myszko.-Jill uśmiechała się szeroko całując policzki Borysa, a mały zaskoczony spoglądał na nią nie wiedząc co zrobić.
-Witaj Jill.-powiedział Dymitr podchodząc i przytulając mnie do siebie.
-Witaj Dymitrze.-powiedziała spoglądając na mojego męża z uśmiechem.-Co słychać u Wiktorii? Dawno się  do mnie nie odzywała.-powiedziała z szerokim uśmiechem. Oboje z Dymitrem spoważnieliśmy.-Co się stało? Macie miny jakby ktoś umarł.-powiedziała. Dymitr wziął od niej Borysa i poszedł oglądać z Borysem drzewa choć wiem, że tak naprawdę odszedł żeby się przy niej nie rozpłakać.
-Jill, Wiktoria ostatnio została przemieniona w strzygę.-powiedziałam spokojnie.
-Co?!-wykrzyknęła. Zakryła dłonią usta i patrzyła na mnie zszokowana.
-A jej chłopak....Kola co z nim?-spytała.
-Żyje, ale Olena mówi, że ma straszne poczucie winy.
-A jak Olena?-spytała.
-Przyjechała nas odwiedzić bo nie mogła wytrzymać w domu.-powiedziałam uśmiechając się do niej smutno.
-A Dymitr jak to znosi?
-Jest źle.-tylko tyle byłam w stanie wydusić.
-Matko tak mi przykro. Nie mogę uwierzyć, że ją to spotkało, przecież była najlepsza z roku.-potrząsnęła wstrząśnięta głową.
-Wiktoria dałaby radę, ale było ich za dużo i nie zdążyła zareagować.-powiedziałam smutna.
-Nie mogę uwierzyć. Cały czas to do mnie nie dociera.-powiedziała patrząc na mnie zszokowana.
-Uwierz, że do mnie też nie. Myślę, że zaraz zadzwoni spytać co u Borysa.-powiedziałam potrząsając głową.
-To straszne.-wydusiła. Jej telefon zaczął dzwonić, więc wyciągnęła go i odebrała.-Rose wybacz, ale muszę lecieć. Jest mi strasznie przykro z powodu Wiktorii. Jeśli mogłabym wam pomóc w jakikolwiek sposób daj znać.-powiedziała z małym uśmiechem.
-Jasne zapamiętam.-powiedziałam z uśmiechem. Jill pobiegła w stronę pałacu, a ja rozejrzałam się. Nikogo nie było czyli Dymitr wszedł z Borysem w las. Ruszyłam wolnym krokiem i po chwili usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
-Mama gdzie nam uciekasz?-spytał Dymitr. Podał mi szczęśliwego Borysa.
-Nigdzie was nie było więc stwierdziłam, że pójdę po prostu prosto.-powiedziałam wzruszając ramionami i włożyłam Borysa do wózka. Mały ziewnął i przytulił żabę. Uśmiechnęłam się do synka i pogłaskałam go po policzku.
-Co powiecie na spacer po gorącą czekoladę?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Jestem jak najbardziej za.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr zaśmiał się i mnie przytulił. Szliśmy do kafejki w zgodnym milczeniu.  Borys co chwilę budził się i zasypiał co było chwilami zabawne, szczególnie wtedy, gdy zrywał się nie wiadomo dlaczego. Wreszcie doszliśmy do kafejki. Dymitr otworzył drzwi i ze spokojem mogłam wjechać wózkiem do środka. To co tam zobaczyliśmy zaskoczyło nas tak bardzo iż ciężko to opisać.

3 komentarze:

  1. Czyżby przyłapali mamusię na randce? To byloby zabawne. Biedna Jill. Wiki! Wracaj! Do braciszka, mamy, sióstr, Koli, przyjaciół... No wszystkich. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co napisać więc powiem/napisze, że świetny rozdział.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń