Obudziłam się wypoczęta i szczęśliwa jak nigdy. Dymitry mnie wczoraj w nocy wymęczył, ale było wspaniale. Spojrzałam na męża, który spał wtulony w mój bok i lekko pogładziłam, go po głowie. Spojrzałam na jego spokojną twarz i uśmiechnęłam się pod nosem. Mój mąż. Nigdy nie chciałam go mieć, a gdy go mam nie wyobrażam sobie bez niego życia. Dymitr zaczął się wiercić, więc zapewne zaraz się obudzi. Patrzałam na niego z szerokim uśmiechem.
-Dzień dobry Roza.-powiedział spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Dzień dobry Towarzyszu. Jak się spało?-spytałam całując jego czoło.
-Wspaniale. Choć powiem ci, że wydarzenia przed snem były ciekawsze.-powiedział podnosząc się na rękach.
-Doprawdy? A co takiego się działo?-spytałam przygryzając wargę.
-Ahh wiele.-jęknął opadając na łóżko. Zaśmiałam się i usiadłam na łóżku patrząc na niego z uśmiechem.
-A podobało ci się?-spytałam.
-Jak cholera.-stwierdził. Zaśmiał się i lekko się pochyliłam by go pocałować. Niestety długo się nie całowaliśmy, jak zwykle Borys z idealnym wyczuciem czasu zaczął płakać.
-Idealna antykoncepcja.-stwierdziłam zakładając koszulkę nocną. Dymitr się zaśmiał patrząc na mnie z łóżka.
-Niestety muszę się z tobą zgodzić.-powiedział. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do sypialni synka. Borys siedział w łóżeczku zalany łzami.
-No spokojnie. Po co płaczemy? Mama już przy tobie jest. Proszę.-powiedziałam podając mu smoczek. Borys patrzył na mnie smutnymi oczkami. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam na przewijaku żeby przebrać zapewne pełną pieluszkę. Po chwili Borys z czystą pupą leżał w łóżeczku, a ja pozbywałam się śmierdzącej pieluchy. Mały szczęśliwy machał nóżkami w powietrzu i uśmiechał się szeroko.-Co pielucha jest głupia?-spytałam z uśmiechem. Mały zaśmiał się głośno i znów zamachał nóżkami.-Ale zabawa.-powiedziałam podchodząc do łóżeczka z pieluchą. Borys zamarł z nóżkami w powietrzu.-Niestety mój drogi nie umiesz robić do nocnika i mama musi ci założyć pieluszkę.-powiedziałam schylając się do synka. Oczywiście zaczął wyć jakbym go ze skóry obdzierała bo popsułam tak super zabawę. Gdy Borys był ubrany zaczęłam karmić Borysa piersią, ale mały co chwilę się wiercił.-Dobrze zaraz zrobimy śniadanko.-powiedziałam wstając z fotela i chwytając w wolną rękę żabę i ruszyłam do sypialni, ale Dymitra nie było.-Tata chyba poszedł zrobić śniadanko.-powiedziałam całując małego w policzek. Wielki smoczek w jego ustkach sprawiał, że wyglądał jeszcze słodziej niż zwykle. Zeszłam na dół, gdzie mój mąż walczył z jajecznicą. Zauważyłam, że przy zlewie stoją dwie butelki po białym winie i dwa kieliszki. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do męża.-Borys powiedz tacie dzień dobry.-powiedziałam spoglądając na synka. Dymitr na dźwięk mojego głosu odwrócił głowę i spojrzał na nas.
-Dzień dobry.-powiedział całując Borysa w czółko.-Jak się spało syneczku?-spytał Dymitr. Borys popatrzył na tatę i zaczął ssać smoczek o którym najwidoczniej zapomniał.
-Dzień dobry.-usłyszeliśmy za plecami zaspany głos Aleksandra. Musiałam użyć całej silnej woli by nie mieć banana na twarzy.
-Hej.-powiedziałam wesoło.
-Czyżby Borys nie miał humoru?-spytał.
-Jak widzisz dziś nie jest jego dzień.-powiedziałam z uśmiechem.
-Witajcie.-powiedziała Olena wchodząc do kuchni. Niby wyglądała tak samo, ale promieniowała od niej nowa energia.
-Hej.-powiedziałam podchodząc do szafki.-Żabko co chcesz dziś zjeść?-spytałam synka. Jęknął i oparł główkę o moje ramie.-Dobrze mama wybierze.
-A babcie weźmie wnuka.-powiedziała Olena podchodząc do mnie i biorąc na ręce Borysa. Zajęłam się przygotowywaniem śniadanka dla Borysa.
-W czymś ci pomóc Roza?-spytał stając za mną i całując mój policzek.
-Nie spokojnie.-powiedziałam kończąc musik.-Możemy iść.-powiedziałam odwracając się do męża. Dymitr uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Ym słodko.-stwierdziłam chwytając dłoń męża. Dymitr ruszył do jadalni cały czas trzymając mnie za rękę. Weszliśmy do jadalni. Borys siedział na kolanach Oleny z szerokim uśmiechem. Podeszłam do krzesełka i postawiłam na stoliku miseczkę i kubeczek Borysa.
-Synku zjemy teraz, a później pobawisz się z babcią?-spytałam kucając obok Oleny. Borys się zaśmiał i wyciągnął w moją stronę rączki.-A komu się tak humor poprawił?-spytałam łaskocząc synka po brzuszku. Borys się zaśmiał i wyciągnął rączki w stronę kubeczka.-Czekaj najpierw wyciągniemy z buźki smoczek.-powiedziałam uśmiechając się do synka. Zaczęłam go karmić i spojrzałam na wszystkich. Wszyscy na mnie patrzyli.-Wszystko gra?-spytałam zaniepokojona.
-Oczywiście, że tak. Po prostu wyglądacie razem uroczo.-powiedziała Olena z uśmiechem.
-Dziękujemy. Borys by odpowiedział, ale niestety ma pełne ustka.-powiedziałam dając kolejną łyżeczkę Borysowi. Borys się uśmiechnął i znów otworzył ustka. Jak ja kocham mojego synka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, wiem wiem od ponad tygodnia nie było rozdziałów, ale miałam strasznie wiele na głowie, a jest to spowodowane tym, że kończę gimnazjum i staram się o świadectwo z paskiem, więc ciężko mi było zajrzeć na bloga. Obiecuję, że postaram się to wszystko nadrobić.
3 komentarze= rozdział
Super rozdział i Cię rozumiem u mnie to samo.
OdpowiedzUsuń~G&G~
Am
OdpowiedzUsuńFaza. Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńI życzę weny
UsuńBorysek coś nie ma humorku. Ale babcia zawsze zaradzi. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń