Strony

niedziela, 11 czerwca 2017

Rozdział 489

Na następny dzień rano wstaliśmy o szesnastej. Oboje z Dymitrem byliśmy podnieceni myślą o nowej misji. Od tak dawna nie byłam na żadnej akcji, że czułam przyjemne mrowienie spowodowane chęcią zrobienia czegoś pożytecznego. Dymitr przygotował dla nas kawę-tak dla mnie też- i obfite śniadanie dzięki któremu będziemy w stanie wytrzymać na nogach przez wiele godzin. Weszłam do pokoju Borysa. I stanęła przy łóżeczku, gdzie moja mała żabka słodko spała. Nachyliłam się i pocałowałam synka w czoło. Borys nie  budząc się wypluł smoczek i uśmiechnął się przez sen. ''Dasz sobie radę Rose. To tylko kilka godzin'' pomyślałam patrząc na synka.
-Śpi?-spytał Dymitr stając za mną i całując mnie w policzek.
-Śpi. Będę za nim tęsknić.-stwierdziłam spoglądając na męża.
-Ja też, ale pomyśl załatwimy co mamy załatwić i wracamy do domu.-powiedział nachylając się i również całując Borysa w czoło. Mały przekręcił się na brzuszek i zaczął śmiesznie kręcić pupką. Pogładziłam synka po tyłeczku i zaśmiałam się cicho.
-Czy on nie jest uroczy?-spytałam spoglądając na męża.
-Jest i to bardzo.-powiedział kładąc dłoń na mojej. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jedźmy zanim stwierdzę, że zostaje.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Racja, jedźmy.-zgodził się Dymitr. Wyszliśmy z pokoju Borysa i omal nie dostaliśmy zawału. Olena stała na korytarzu i patrzyła na nas zmartwiona.
-Uważajcie tam na siebie.-poprosiła przytulając nas.
-Spokojnie mamo, wrócimy tak szybko ja to będzie możliwe.-zapewnił Dymitr.
-Powodzenia.-powiedziała puszczając nas.
-Idź jeszcze spać.-poradziłam. Wzięliśmy plecaki i wyszliśmy z domu. Dymitr przytulił mnie do siebie i ruszyliśmy w stronę garaży, gdzie miała się odbyć zbiórka. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Zauważyłam, że przy garażach jest kilku strażników w tym Mason, Eddy i Michaił. Podeszliśmy do nich z szerokimi uśmiechami.
-Hej.-powiedzieliśmy wspólnie.
-Co tam?-spytał Eddy uśmiechając się szeroko.
-Nic, musiałam zostawić syna.-powiedziałam z zbolałą miną.
-Aż tak przywykłaś do bycia kurą domową?-spytał Mason za co po chwili oberwał ode mnie w ramię.
-Oczywiście. Ale wolę być kurą domową niż pantoflarzem.-odgryzłam się.
-Oo Mas, ale cię zgniotła.-Eddy nie wytrzymał i parsknął śmiechem, a Michaił i Dymitr mu zawtórowali.
-Witam wszystkich, mam nadzieję, że jesteście gotowi. Bez zbędnego przedłużania zapraszam wszystkich do aut gdzie dowiecie się jaki jest plan.-usłyszeliśmy głos Hansa, który dobiegał z jednego z samochodów. Każdy w zgodnym milczeniu skierował się do samochodów. Dymitr i ja zostaliśmy pokierowani do SUV-a w którym siedział Hans.
-Miło widzieć, że jesteście.-powiedział odwracając się do nas.
-My również cieszymy się, że możemy dołączyć do misji.-powiedział Dymitr uśmiechając się do niego.
-Bielikow za tydzień widzę cię w biurze.-powiedział Hans uśmiechając się przyjacielsko do Dymitra. To było miłe z jego strony, że pozwolił Dymitrowi przywyknąć do tego co stało się z Wiktorią. Spojrzałam na Dymitra. Kiwnął głową i uśmiechnął się do Hansa. Złapałam męża za rękę tak by wiedział, że zawsze będę przy nim. Dymitr z chęcią odwzajemnił uścisk.-Dobrze było miło, a teraz czas na trudniejszą robotę. Nie mamy pojęcia co dzieje się w tamtej bazie. Nie wiemy czy jest zaryglowana czy też jest zasadzką. Wiemy tylko tyle, że mamy plany budynku. Wiem, że to mało informacji, ale i tak lepsze niż nic. Plan jest prostu dzielimy się na cztery oddziały i każda wchodzi jednym wejściem spotykamy się dopiero w środku. Drzwi są od strony północnej, południowej, zachodniej i wschodniej. Każdy z oddziałów składa się z siedmiu strażników jeśli oddział ma jakieś problemy zgłasza to przez krótkofalówkę.
-A jak jesteśmy podzieleni? Kto gdzie idzie?-spytałam.
-Hathaway ty prowadzisz oddział od strony wschodniej, Bielikow od zachodniej. I nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.-zastrzegł widząc, że chcę coś powiedzieć.
-Tak jest.-mruknęłam.
-Doskonale za trzydzieści minut jesteśmy na miejscu. Przyszykować się.-powiedział odwracając się do nas. Spojrzałam na Dymitra i uścisnęłam jego dłoń.
-Damy radę Towarzyszu.-powiedziałam cicho.
-Wiem Roza.-powiedział całując mnie w czoło.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Wiem, że ostatnio pojawiam się i znikam, ale postaram się to naprawić w tym tygodniu bo jestem już po balu i mam dla was więcej czasu.

2 komentarze:

  1. rozdział cudowny.
    Mam nadzieję,że się dobrze bawiłaś oraz,że miałaś jakiegoś przyzwoitego partnera, a nie jakiegoś idiotę jak większoś z nich jest.Czekam na następny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  2. No to zpowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że to naprawdę potrwa kilka godzin. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń