Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 18 czerwca 2017

Rozdział 496

Siedzieliśmy przy kominku popijając ciepłą herbatę. Abe zadeklarował, że przebierze pieluszkę Borysowi i od pół godzinny za nim czekamy. W końcu wszedł do pokoju trzymając Borysa na rękach i patrząc na niego z przerażeniem.
-Coś się stało Staruszku?-spytałam podchodząc do niego i biorąc Borysa na ręce. Borys wtulił się we mnie i wyciągnął rączki w stronę żaby która leżała obok Olka-Olek podasz żabę?-spytałam. Olek uśmiechnął się do Borysa i podał nam żabę. Borys się w nią wtulił, a ja spojrzałam na ojca.
-Rose przestań go karmić tym czym go karmisz.-poprosił Abe.
-Ale on dostaje tylko moje mleko i czasem papki.-powiedziałam z uśmiechem.
-Jego biedne jelitka nie dają rady.-powiedział Abe kładąc rękę na brzuszku Borysa. Mały jak to miał w zwyczaju przeciągnął się czując przyjemne ciepło na brzuszku.
-Mi się wydaje, że Borys jest szczęśliwy.-powiedziałam poprawiając włoski na główce syna.
-Jest  bardzo szczęśliwy.-stwierdziła Olena podchodząc do nas i podając Borysowi smoczek, który z chęcią przyjął.-Chyba jest trochę śpiący.-stwierdziła.
-Na przewijaku już przysypiał.-powiedział Abe poprawiając Borysowi body. Mały ziewnął i włożył sobie smoczek do buzi.
-Śpiąca moja mała żabka?-spytałam kołysząc się lekko. Olena i Abe stali w zgodnym milczeniu i patrzyli na zasypiającego Borysa. Kołysałam go nucąc jakąś melodię. W tej chwili wyobraziłam sobie jakby to było, gdyby Dymitr tu był. Zapewne przytulił by mnie od tyłu i pocałował Borysa i mnie w czoła. Tak bardzo za nim tęsknię. Odwróciłam się do rodziny plecami i skierowałam się do swojego pokoju żeby położyć Borysa w łóżeczku. Gdy przykryłam go kołderką nie wytrzymałam i odezwałam się do niego ściśniętym od emocji głosem:
-Śpij spokojnie żabko. Mama ci obiecuje, że odnajdzie tatusia. Jak na razie musimy sobie radzić w dwójkę, ale na szczęście mamy babcię Olenę, Janin dziadka Abe'a i Olka którzy nam pomogą. Mama ci obiecuję, że będziesz bezpieczny i szczęśliwy.-zapewniłam, a łzy spłynęły po moich policzkach. Dlaczego zawsze ja muszę tak cholernie cierpieć. Pocałowałam Borysa w czoło i przykryłam go kołderką. Otarłam łzy i zeszłam na dół. Wszyscy na mnie spojrzeli, a Abe wstał i mnie przytulił.
-Chodź pogadamy jak ojciec z córką.-powiedział ciągnąc mnie w stronę swojego gabinetu. Usiedliśmy na kanapie pod ścianą, a Abe podał mi koc którym się okryłam po czym mocno mnie przytulił. To było dziwne, ale bardzo tego potrzebowałam. W końcu  nie wytrzymałam i przywarłam do jego ciała.
-Tato to tak boli.-jęknęłam.
-Córeczko co się stało?-spytał cicho i spokojnie.
-Byliśmy na tej akcji ratunkowej i tak była wiadomość od Wiki dla Dymitra....i on.....myślałam, że się załamał i dlatego chciał zostać sam, ale on zapewne zobaczył jakieś nagrożenie i nikomu nic nie mówiąc wybiegł żeby nas ratować. Boże dlaczego od razu nie zrozumiałam o co chodzi? Tylko głupia wierzyłam temu durniowi. Matko jak dobrze, że nie poszłam z nim do łóżka, chyba nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.-powiedziałam cały czas płacząc. Abe podał mi chusteczki.
-Skąd pewność, że to nie Dymitr?-spytał.
-Dymitr zawsze stara się ukryć zły humor, a ten wprost odwrotnie. Jest taki niemiły. Nawet dla Borysa. I jest taki obojętny.-dukałam wycierając nos i oczy chusteczkami.
-Oj Rose dlaczego ty zawsze musisz się wpakować w takie gówno?-spytał przytulając mnie mocniej.
-Też chciałabym to wiedzieć. Tato czy Dymitr żyje?-spytałam załamana. Ta myśl prześladowała mnie już dość długo.
-Rose on musi żyć. Obiecuję ci, że znajdziemy go żywego i wrócicie do domu i zrobicie sobie drugie dziecko.-Abe powiedział to żartem, ale mnie to jeszcze bardziej zabolało.
-Nie zrobimy sobie. Ja nie mogę sobie zrobić.-powiedziałam prostując się.
-O czym ty mówisz?-spytał spoglądając na mnie.
-O to, że podczas kolejnej ciąży jest bardzo duża szansa, że  dziecko albo ja umrzemy. Ale wolę wszystkim mówić, że nie chcę dziecka. Tak jest łatwiej.-powiedziałam rozklejając się na nowo.
-Rose.-Abe patrzył na mnie przerażony, ale po chwili mnie mocno przytulił.-Trzeba było mi powiedzieć. Nie robiłbym ci tych wszystkich przytyków gdybym wiedział, że....
-Nie kończ. I zapomnij o tym co ci powiedziałam.-powiedziałam wstając.-A teraz wybacz, ale idę się wykąpać i idę spać.
-Rosemary w tej chwili się zatrzymaj!-warknął Abe.-Nie zachowuj się jak swoja matka.-powiedział stając mi w przejściu.
-Przepuść mnie.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Obie jesteście tak samo cholernie denerwujące! Siadaj! Masz mi się do końca zwierzyć.-powiedział wściekły. Nie mogłam uwierzyć w to, że wreszcie zachowuje się jak na ojca przystało. 

1 komentarz:

  1. WOW! Co w tego Abe wystąpiło? Dobry tatuś się obudził. Ale lepiej późno niż wcale. Biedna Rose. I gdzie jest Dimka? Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń