Rose:
Wstałam przed tym jak Borys się obudził i szybko się ubrałam i umyłam. Weszłam do pokoju synka i pogłaskałam go po główce. Mały wtulił się w moją dłoń i po chwili się obudził z ślicznym uśmiechem.
-Dzień dobry. Zje pan śniadanko?-spytałam przykładając synka do piersi. Borys bardzo chętnie zajął się piciem, a ja przyjrzałam mu się uważnie.-Dzisiaj mamusia jedzie odbić tatusia. Nie będzie mnie znowu kilka godzin, ale wrócę z tatusiem. Obiecuję.-powiedziałam całując synka w czoło. Po tym jak Borys się napił przebrałam pieluszkę synka i chwilę się z nim pobawiłam do czasu aż do mojej sypialni wszedł Abe.
-Witajcie.-powiedział z uśmiechem kucając przy łóżku na którym siedział Borys.-Wyspałeś się?-spytał całując rączki Borysa na co mały zaśmiał się wesoły.
-To ma oznaczać: taaak dziadek bardzo.-powiedziałam podając Borysowi grzechotkę.
-To dobrze. Zaraz przyjdzie Olena i się nim zajmie, a my zaraz po śniadaniu wyjeżdżamy. Czeka nas trzygodzinna podróż córeczko.-powiedział patrząc na mnie z powagą.
-Wiem, ale dla Dymitra jestem w stanie się poświęcić.-powiedziała pewnie.
-Wiem i wierzę, że dziś nam się uda.
-Ja też.-powiedziała pewnie i przytuliłam synka.-I Borys też w to wierzy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Już jestem dajcie ci mojego wnuczka.-powiedziała Olena wchodząc do pokoju. Borys widząc babcię zaklaskał wesoło w rączki i wyciągnął je w stronę babci.
-Ej nie chcesz zostać u mamy na rączkach?-spytałam. Borys mnie przytulił i wykonał coś na kształt buziaka w policzek co było uroczę. Pocałowałam synka w czółko i oddałam go Olenie. Mrugnęłam do synka i szepnęłam mu na uszko.-Zanim się obejrzysz mamusia znów będzie przy tobie lecz już z tatusiem.-zapewniłam. Borys uśmiechnął się i spuścił główkę jakby zawstydzony. Wyszliśmy z Abe'm z pokoju i ruszyliśmy na dół. Właśnie kończyłam śniadanie gdy ktoś zaczął się do mnie dobijać. Odebrałam choć nie znałam numeru.
-Słucham.-powiedziałam zaniepokojona.
-Witaj Rose tu Tasza.
-Co zrobiłaś z moim mężem?!-specjalnie wrzasnęłam żeby myślała, że na razie nic nie wiem.
-Spokojnie żyje. Jeszcze.-zaśmiała się po czym kontynuowała.-Wiesz jest sposób byś go odzyskał.
-Jaki?!-udawałam, ale po części liczyłam, że będzie go chciała oddać dobrowolnie.
-Milion dolarów i kilka ważnych informacji i jest twój.-powiedziała.
-Na kiedy?-spytałam płaczliwym głosem choć naprawdę byłam na nią wściekła.
-Na jutro.
-Gdzie się spotkamy?-spytałam.
-Spotkajmy się w tym miasteczku, gdzie kiedyś jadłaś z rodzicami i Dimką kolację zaraz po waszych zaręczynach.-powiedziała spokojnie.
-Dobrze. O której?-spytałam.
-W południe.
-Dobrze.-powiedziałam spokojnie.
-Bądź sama bo go zabiję.-ostrzegła.
-Oczywiście.-powiedziałam pewnie. Tasza się rozłączyła, a ja spojrzałam na ojca.
-Tatusiu zapowiada się na to, że Taszka się niczego nie spodziewa.-powiedziałam z uśmiechem.
-No popatrz, a Taszka zawsze mi się taka mądra wydawała.
-Mi właśnie też.
-Bardziej boję się tym czy Wiktor niczego nie podejrzewa.-powiedział Abe patrząc na mnie.
-Wiem sama się o to boję.-powiedziałam patrząc zaniepokojona na ojca.
-Damy radę Rose. Jesteśmy gotowi na wszystko.-powiedział patrząc na mnie z mocą.
-Wiem, że masz rację, ale będę spokojna, gdy Dymitr będzie już u nas.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Obiecuję ci, że wydostaniemy go całego i będziesz mogła się nim cieszyć jak najdłużej.-zapewnił z uśmiechem.
-Dziękuję tato.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie musisz mi dziękować córeczko.-zapewnił.-A teraz chodź. Idziemy odbić twojego męża od tych psycholi.
Wstałam zaraz za Abe'm pewna tego, że dzięki niemu świat może być choć trochę piękniejszy.
-
No jak tak można?! To rozbój w biały dzień. Js chcę Dimkę. Rose, Abe, musicie go odbić, zabim go zabiją, albo co gorsza, sam sobiecoś zrobi. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńTa zniewaga krwi wymaga!
OdpowiedzUsuńDziwne że tasza nic nie podejrzewa.
Albo poprostu udaje.
Dymitr,wytrzymaj jeszcze trochę!
Rose już po ciebie idzie.
Czekam na nexta.
Ania
Kiedy będzie następny i dlaczego nas trzymasz w takiej niepewności.
OdpowiedzUsuń