Strony

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rozdział 503

Rose:
Wstałam przed tym jak Borys się obudził i szybko się ubrałam i umyłam. Weszłam do pokoju synka i pogłaskałam go po główce. Mały wtulił się w moją dłoń i po chwili się obudził z ślicznym uśmiechem.
-Dzień dobry. Zje pan śniadanko?-spytałam przykładając synka do piersi. Borys bardzo chętnie zajął się piciem, a ja przyjrzałam mu się uważnie.-Dzisiaj mamusia jedzie odbić tatusia. Nie będzie mnie znowu kilka godzin, ale wrócę z  tatusiem. Obiecuję.-powiedziałam całując synka w czoło. Po tym jak Borys się napił przebrałam pieluszkę synka i chwilę się z nim pobawiłam do czasu aż do mojej sypialni wszedł Abe.
-Witajcie.-powiedział z uśmiechem kucając przy łóżku na którym siedział Borys.-Wyspałeś się?-spytał całując rączki Borysa na co mały zaśmiał się wesoły.
-To ma oznaczać: taaak dziadek bardzo.-powiedziałam podając Borysowi grzechotkę.
-To dobrze. Zaraz przyjdzie Olena i się nim zajmie, a my zaraz po śniadaniu wyjeżdżamy. Czeka nas trzygodzinna podróż córeczko.-powiedział patrząc na mnie z powagą.
-Wiem, ale dla Dymitra jestem w stanie się poświęcić.-powiedziała pewnie.
-Wiem i wierzę, że dziś nam się uda.
-Ja też.-powiedziała pewnie i przytuliłam synka.-I Borys też w to wierzy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Już jestem dajcie ci mojego wnuczka.-powiedziała Olena wchodząc do pokoju. Borys widząc babcię zaklaskał wesoło w rączki i wyciągnął je w stronę babci.
-Ej nie chcesz zostać u mamy na rączkach?-spytałam. Borys mnie przytulił i wykonał coś na kształt buziaka w policzek co było uroczę. Pocałowałam synka w czółko i oddałam go Olenie. Mrugnęłam do synka i szepnęłam mu na uszko.-Zanim się obejrzysz mamusia znów będzie przy tobie lecz już z tatusiem.-zapewniłam. Borys uśmiechnął się i spuścił główkę jakby zawstydzony. Wyszliśmy z Abe'm z pokoju i ruszyliśmy na dół. Właśnie kończyłam śniadanie gdy ktoś zaczął się do mnie dobijać. Odebrałam choć nie znałam numeru.
-Słucham.-powiedziałam zaniepokojona.
-Witaj Rose tu Tasza.
-Co zrobiłaś z moim mężem?!-specjalnie wrzasnęłam żeby myślała, że na razie nic nie wiem.
-Spokojnie żyje. Jeszcze.-zaśmiała się po czym kontynuowała.-Wiesz jest sposób byś go odzyskał.
-Jaki?!-udawałam, ale po części liczyłam, że będzie go chciała oddać dobrowolnie.
-Milion dolarów i kilka ważnych informacji i jest twój.-powiedziała.
-Na kiedy?-spytałam płaczliwym głosem choć naprawdę byłam na nią wściekła.
-Na jutro.
-Gdzie się spotkamy?-spytałam.
-Spotkajmy się w tym miasteczku, gdzie kiedyś jadłaś z rodzicami i Dimką kolację zaraz po waszych zaręczynach.-powiedziała spokojnie.
-Dobrze. O której?-spytałam.
-W południe.
-Dobrze.-powiedziałam spokojnie.
-Bądź sama bo go zabiję.-ostrzegła.
-Oczywiście.-powiedziałam pewnie. Tasza się rozłączyła, a ja spojrzałam na ojca.
-Tatusiu zapowiada się na to, że Taszka się niczego nie spodziewa.-powiedziałam z uśmiechem.
-No popatrz, a Taszka zawsze mi się taka mądra wydawała.
-Mi właśnie też.
-Bardziej boję się tym czy Wiktor niczego nie podejrzewa.-powiedział Abe patrząc na mnie.
-Wiem sama się o to boję.-powiedziałam patrząc zaniepokojona na ojca.
-Damy radę Rose. Jesteśmy gotowi na wszystko.-powiedział patrząc na mnie z mocą.
-Wiem, że masz rację, ale będę spokojna, gdy Dymitr będzie już u nas.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Obiecuję ci, że wydostaniemy go całego i będziesz mogła się nim cieszyć jak najdłużej.-zapewnił z uśmiechem.
-Dziękuję tato.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie musisz mi dziękować  córeczko.-zapewnił.-A teraz chodź. Idziemy odbić twojego męża od tych psycholi.
Wstałam zaraz za Abe'm pewna tego, że dzięki niemu świat może być choć trochę piękniejszy.
-

3 komentarze:

  1. No jak tak można?! To rozbój w biały dzień. Js chcę Dimkę. Rose, Abe, musicie go odbić, zabim go zabiją, albo co gorsza, sam sobiecoś zrobi. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta zniewaga krwi wymaga!
    Dziwne że tasza nic nie podejrzewa.
    Albo poprostu udaje.
    Dymitr,wytrzymaj jeszcze trochę!
    Rose już po ciebie idzie.
    Czekam na nexta.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie następny i dlaczego nas trzymasz w takiej niepewności.

    OdpowiedzUsuń