Moja Roza siedziała na łóżku zalana łzami. Nie wiedziałem czy bardziej się o nią martwić czy cieszyć się z tego, że żyje. Podbiegłem do łóżka i przytuliłem żonę. Roza wtuliła się mocno w moje ramie i rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Roza, ale się o ciebie bałem.-mruknąłem całując jej włosy. Odpowiedziała mi mocnym uściskiem.-Spokojnie wiem, że po przemianie czujesz się zagubiona, ale to minie.-zapewniłem.
-Nie o to chodzi.-odpowiedziała.
-A o co?-spytałem zaniepokojony.
-To co ci zrobiłam. Nie powinieneś mnie dotykać.-powiedziała odsuwając się ode mnie.
-O czym ty mówisz?-spytałem marszcząc brwi.
-Tasza mnie nie udusiła i wcale jej nie zabiliście. Ona....to tylko była taka sztuczka. Wiktor w jakiś sposób sprawił, że wszyscy myśleli, że umarłam....sama nie wiem jak to zrobił, ale w każdym razie wkradł się do mojej głowy i razem z Taszą podsuwał mi straszne obrazy.-na chwilę przerwała biorąc głęboki wdech.-Najgorsze było to, że co niektóre były dość rzeczywiste. Na przykład ten, gdy byłam z twoim ojcem w łóżku i my......nie powiem tego na głos.-powiedziała, a łzy spłynęły na nowo z jej policzków. Spojrzałem na nią zaskoczony. Nie tego się spodziewałem.
-Czyli ty myśli, że mnie zdradziłaś, ale tak naprawdę tego nie zrobiłaś?-spytałem po chwili. Musiałem to wszystko jakoś przyswoić.
-Tak, ale Dymitr ja naprawdę się teraz siebie brzydzę.-powiedziała patrząc na swoje dłonie z odrazą. Byłem tym strasznie zaskoczony, ale nie czułem obrzydzenia. To były tylko obrazy w jej głowie....nie zrobiła tego z nim. Niewiele myśląc przyciągnąłem ją mocno do siebie i przytuliłem nie puszczając, gdy zaczęła się szamotać, wrzeszcząc na mnie, że mam ją puścić bo nie jest mnie godna. Po chwili się zmęczyła i opadła na mój tors szlochając przeraźliwie.
-Spokojnie Roza, oni wykorzystali tylko twoje obawy.-powiedziałem spokojnie gładząc ją po plecach. Położyłem się na plecach, a ona mocno się do mnie przytuliła. Musze powiedzieć, że żebra trochę bolą, ale jej tego nie powiem bo ucieknie.
-Jak się czujesz?-spytała jakby czytając mi w myślach. Uśmiechnąłem się do niej.
-Od kiedy się obudziłaś jest o wiele lepiej.
-Bardzo boli?-spytała.
-Ale co ma boleć?-spytałem.
-Na przykład żebra. Wiem, że są sine i bolą, a ty mi tego nie mówisz.-powiedziała podnosząc się lekko. Uśmiechnąłem się myśląc o tym jak dobrze mnie zna. Niewiele myśląc podniosłem się lekko i złożyłem lekki pocałunek na jej ustach. Z zachłannością jakiej się u niej nie spodziewałem odwzajemniła pieszczotę. Jęknęła gdy moje dłonie zjechały na jej pośladki. Uśmiechnąłem się nie przerywając pocałunku. Po chwili usiadła na moich kolanach. Zignorowałem ból w lewej nodze, która nosiła na sobie lekko niebieskiego siniaka i przyciągnąłem ją bliżej siebie.
-Tak cholernie się o ciebie bałem. A Borys co chwila pyta :"Ma?'' i rozgląda się zagubiony. On też tęskni. Nie wolno ci robić takich rzeczy nie kiedy masz męża i dziecko.-warknąłem patrząc na nią.
-Ja za wami też tęskniłam.-powiedziała wtulając się w moją szyję. Przytuliłem ją mocno do siebie. Po chwili usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Spojrzałem na nie i odkryłem, że Sonia stoi w drzwiach z Borysem na rękach. Kiwnąłem jej głową.
-Roza chyba powinnaś mnie na chwilę puścić.-powiedziałem, gdy Sonia podeszła do łóżka. Roza powoli się ode mnie odsunęła i spojrzała na Sonię by po chwili pisnąć i mocno ją tulić. Wziąłem w tym czasie Borysa na ręce.
-Tak strasznie ci dziękuję.-powiedziała przytulając Sonię.
-Spokojnie Rose. Najważniejsze, że jesteś cała i zdrowa i możesz się cieszyć swoimi chłopakami.-powiedziała Sonia oddając uścisk Rose. Porozmawiały chwilę, oboje podziękowaliśmy Soni i Sonia odjechała mówiąc, że musi już wrócić do domu. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły Roza ruszyła pędem do łóżka gdzie wskoczyła na miejsce obok leżącego Borysa. Borys widząc mamusię zaśmiał się i wyciągnął rączki, krzycząc:
-Ma! Ma!
Roza przytuliła synka i zaczęła go całować.
-Matko, ale się za tobą stęskniłam.-wyznała całując Borysa w nosek.-Dzisiaj śpimy w trójkę. Chcę mieć was obu przy sobie.-powiedziała przyciągając mnie do siebie. Teraz wiem, że mogę żyć dalej.
SUPER rozdział. Sweet family. Rose to nie była prawda. Daj mi tą ździrę Tasze i Wiktora, a go zabiję. Czekam na nn i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNo i w końcu całą rodzinka w komplecie. I to się chwali. Przyłączam się do klubu zabójców Taszy i Wiktora! Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń