Strony

niedziela, 30 lipca 2017

Rozdział 531

Dymitr:
Po zakończonej pracy wszedłem do góry. Podszedłem pod pokoik synka i słuchałem co Roza mówi do Borysa. Wszystko było tak urocze, że uśmiech wypłynął mi na twarz.
-Synku, a gdzie włożymy ten klocek?-usłyszałem by po chwili usłyszeć jak klocek wpada do pojemnika.- Brawo synku, to jest fioletowy prostokąt.-Roza mówiła z przejęciem. Zajrzałem do pokoju by zobaczyć jak Borys szczęśliwy patrzy na kolejny rysunek na klocku.
-W co się bawicie?-spytałem siadając za Borysem. Mały odwrócił główkę w moją stronę z szerokim uśmiechem i po chwili jego słodkie ciałko znalazło się na moich kolanach.
-Uczymy się kolorów i kształtów.-powiedziała Roza patrząc na mnie z nienawiścią.
-I jak ci idzie synku? Znasz już wszystkie kolory i kształty?-spytałem biorąc Borysa na ręce. Pamiętam jak marzyłem żeby nosić swoje własne dziecko na rękach, a teraz mogę to robić naprawdę. Przytuliłem Borysa. Mój syn. To nadal brzmi tak nieprawdopodobnie, a jednak jest rzeczywiste. Mały jak to miał w zwyczaju wtulił się we mnie. Pogłaskałem go po pleckach i spojrzałem na żonę.
-Co to za uśmiech Towarzyszu?-spytała Roza patrząc na mnie z małym uśmiechem. Może dalej się na mnie gniewała, ale nie mogła w tej chwili się powstrzymać.
-Właśnie uświadomiłem sobie, że jedno z moich marzeń właśnie się do mnie tuli.-powiedziałem całując synka w główkę.
-I jak się z tym czujesz?-spytała.
-Jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi.-powiedziałam spoglądając na moją małą kserokopię. Roza ma rację z wyglądu bardzo mnie przypomina, ale charakterek to ma mamusi. Borys spojrzał na Rozę i jęknął jakby nie podobało mu się to,  że mama jest tak daleko. Roza westchnęła i przeczołgała się obok mnie.
-Lepiej?-spytała patrząc na Borysa. Młody zaśmiał się i przyłożył jej rączki do ust.-Co mama ma zjeść twoje rączki?-spytała. Chwyciła jego rączki i zaczęła je całować. Borys zaśmiał się i patrzył na to co mama robi.
-A ponoć ktoś kiedyś mówił, że nie wyobraża sobie bycia mamą, czekaj jak ona miała na imię? Rozalia?  Nie, pomóż mi jak ona miała na imię?-spojrzałem na żonę ze złośliwym uśmiechem.
-Dobra, dobra daję radę jako matka naszego dziecka.-powiedziała kręcąc głową.
-Nie, wydaje mi się, że jej imię zaczynało się na R.-powiedziałem z szerokim uśmiechem.
-Rose, pacanie.-powiedziała z uśmiechem.
-Samo Rose.-powiedziałem nachylając się i chcąc ją pocałować w czoło, ale się odsunęła.-O co chodzi?
-Jakbyś dokończył co zacząłeś to bym ci się dała pocałować.-powiedziała z szerokim uśmiechem.-Borys co powiesz na am am?-spytała patrząc na synka.-A może spróbujemy dać Borysowi chrupeczkę? Chciałbyś spróbować?-spytała patrząc na Borysa. Mały uśmiechnął się szeroko. On przecież uwielbia próbować. Roza wstała, a ja nie miałem innego wyjścia jak wstać za nią. Poprawiłem Borysa tak żeby nie zjeżdżał i ruszyłem z nim na dół do kuchni. Roza już wyciągała chrupki kukurydziane. Borys spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc, a ja uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco. Roza wyciągnęła jedną chrupkę i podeszła do nas. Borys spojrzał na mamę i zmarszczył brewki.
-No dalej otwórz ustka.-zachęciła go Roza. Borys nie za bardzo wiedział co zrobić i zmarszczył nerwowo brewki. Roza oderwała kawałek chrupki i podeszła jeszcze bliżej. Rozchyliła lekko ustka Borysa i włożyła do nich chrupkę. Borys zamarł nie wiedząc co robić z tym co ma w buzi.
-Masz ząbki nimi gryź.-podsunąłem. Borys zaczął ruszać buźką, ale po chwili się roześmiał.
-Miałeś pogryźć, a nie czekać aż się rozpuści. Nie tak działa jedzenie.-powiedziała Roza z uśmiechem, ale kolejny kawałek chrupki wylądował w buzi  Borysa. Właśnie Borys kończył swoją drugą chrupkę w życiu, gdy ktoś zapukał do drzwi. Roza zmarszczyła brwi i ruszyła do drzwi. Borys spojrzał na mnie zdziwiony i pokazał rączką, że chce iść za mamą. Ruszyłem na korytarz w momencie, gdy Roza otwierała drzwi. Sekundę później była ściskana i wokół było słychać ''sto lat''. Borys otworzył szerzej oczka i patrzył zdumiony na to jak ciocie i wujkowie składając jego mamie życzenia. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Mam podejść?-spytałem choć znałem odpowiedź. Podszedłem z Borysem do znajomych.
-Hej.-Lissa podeszła do nas i wycałowała Borysa.-Przystojniak po tatusiu.-powiedziała z uśmiechem puszczając oczko Borysowi. Mały na chwilę się zawstydził i speszony spuścił główkę.
-Hej słodyczo.-Jill podbiegła do nas i wyciągnęła ręce w stronę Borysa.-Przyjdziesz do najlepszej cioci na rączki?-spytała. Borys spojrzał na mnie tak jakby się pytał czy może. Uśmiechnąłem się do niego i podałem go ostrożnie Jill. Mały na początku niepewny po chwili roześmiał się i wtulił w ciocię. Podszedłem do Rozy, która już nie dawała sobie rady z kwiatami i prezentami. Wziąłem od niej kwiaty i ruszyłem do kuchni żeby powkładać je do wazonów. Usłyszałem, że ktoś wszedł do kuchni i lekko się odwróciłem. Mia stała na środku kuchni. Jej duży brzuszek wskazywał na to, że za miesiąc będzie matką.
-Coś się stało?-spytałem.
-Jeśli chcesz możemy zabrać Borysa, a wy z Rose poróbcie coś mega romantycznego.-zaproponowała.
-Spokojnie, uwierz albo nie, ale jak Borys pójdzie spać to postaram się żeby było.
-Ah ideał.-powiedziała wychodząc z kuchni. Zaśmiałem się cicho i ruszyłem do naszych niespodziewanych gości.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, postaram się żeby był dzisiaj drugi.
Ps. Przypominam o ankiecie .

3 komentarze:

  1. "Ah ideał" no raczej <3 <3 <3 Hahaahahaahah <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Mason coś się nie stara, skoro Mia woli Dimkę. No kochany, musisz się postarać udobruchać swoją żonę. I jak Boro? Smakowała pierwsza chrupka? Ale z niego słodziak. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Rose, zrób mu na złość i ty teraz nie bądź chętna. Zgadza się,ale podły ideał. Boro pierwszy chrupek, brawo. Czekam na nn i życzę weny. Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń