Obudził mnie głośny płacz Borysa. Nie wiedząc co się dzieje szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do pokoju Borysa. Wzięłam synka na ręce i położyłam na przewijaku. Okazało się, że pielucha jest czysta. Przystawiłam Borysa do piersi, ale to również nic nie dało. Zdenerwowana dotknęłam czoła syna i odkryłam, że jest gorące. Od razu skierowałam się do sypialni i zapaliłam światło.
-Co się dzieje?-spytał Dymitr zrywając się z łóżka.
-Trzymaj Borysa chyba ma gorączkę idę po termometr.-powiedziałam wchodząc do łazienki. Z termometrem weszłam do sypialni. Zmierzyłam temperaturę synkowi.
-I co?
-Ubieraj się jedziemy do szpitala.-powiedziałam.
-Ile?-spytał Dymitr wstając.
-Czterdzieści jeden stopi.-powiedziałam.
-Nic mu nie było.- powiedział wchodząc do garderoby.
-Co mam ci powiedzieć? Też nie zauważyłam nic dziwnego.-powiedziałam bujając syna na rękach i jednocześnie ubierając spodnie.
-Co się dzieje?-spytał Iwan wchodząc do naszej garderoby.
-Jedziemy z Borysem do szpitala ma gorączkę.- Powiedziałam zakładając bluzkę. Mam w dupie to, że przyjaciel mojego męża widzi mnie półnagą w tej chwili najważniejsze jest zdrowie mojego synka.
-Jechać z wami?-spytał.
-Nie, spokojnie damy sobie radę.-powiedział Dymitr wyciągając książeczkę zdrowia Borysa.
-Idę na dół zapakować Borysa do auta.-powiedziałam chwytając kluczyki i torbę z pieluchami i oczywiście żabę małego. Zeszłam do garażu i zapakowałam Borysa do fotelika. Otworzyłam bramę i drzwi garażowe i czekałam za mężem.
-Już jestem.-powiedział wsiadając na miejsce kierowcy. Przekręcił kluczyk i ruszył.
-Spokojnie żabko zaraz ci pomogą i nie będzie już boleć.-powiedziałam całując synka.-Nie płacz.-starałam się mówić spokojnym głosem, ale ciężko szło. Po chwili byliśmy pod szpitalem.-Dymitr idź zarejestruj już małego, a ja go w tym czasie wypakuję.-powiedziałam patrząc na męża.
-Zgoda.-powiedział wychodząc z samochodu.
-Chodź do mamy żabo. Zaraz będzie dobrze.-zapewniłam rozpinając jego pasy. Wzięłam wszystko co potrzebne i zamknęłam samochód. Weszłam do szpitala, a Dymitr do mnie podbiegł.
-Mamy szczęście jeden lekarz akurat nie ma żadnych pacjentów i się nim zajmie.-powiedział prowadząc mnie. Weszliśmy do jednego z gabinetów.
-Witam, proszę rozebrać synka.-powiedział bez ceregieli. Wykonywałam jego polecenia, a on dokładnie badał Borysa, który cały czas płakał.-Jaką miał temperaturę jak pani mierzyła?-spytał.
-Czterdzieści jeden. Wiedziałam, ze nie ma co czekać i od razu przyjechaliśmy.-powiedziałam.
-Czyli gorączka cały czas rośnie. Dobrze podamy mu zastrzyk i damy antybiotyk w kroplówce. Ile on ma?
-Dziesięć miesięcy.-powiedziałam spoglądając na Borysa.
-Duży chłopak, a wygląda na mniejszego.-powiedział szykując zastrzyk. Dymitr widząc moją minę podszedł i mruknął.
-Odejdź ja go będę trzymał.-powiedział biorąc ode mnie płaczącego Borysa. Mały wtulił się w tatę i patrzył na mnie smutnymi oczkami. Po chwili płakał jeszcze głośniej, gdy lekarz wbił się w ten malutki pośladek.
-Zawołam pielęgniarkę i wbije małemu wenflon.-powiedział wychodząc. Borys kwilił cicho. Podeszłam do moich chłopców i pogłaskałam Borysa po główce.
-Będzie dobrze.-zapewniłam całując synka w czoło. Dampiry nie chorują zbyt często, ale gdy im się to zdarza to byle przeziębienie jest w stanie nas zabić. Patrzyłam zmartwiona na synka dopóki nie przyszła pielęgniarka.
-Zapraszam mamy wolny pokój. Państwo będą mogli wygodnie usiąść do czasu aż kroplówka nie zleci i jednocześnie być przy synku.-powiedziała puszczając nas przodek. Weszliśmy do pokoju. Kroplówka już czekała na Borysa. Dymitr usiadł z Borysem na krześle, gdzie pielęgniarka wbiła małemu wenflon co spotkało się z ogromnym płaczem. Po chwili Borys leżał w łóżeczku, a lekarstwo powoli spływało do jego żył.-Zaraz przyniosę państwu receptę. Pan doktor kazał przekazać, że mały będzie musiał cały tydzień mieć robione zastrzyki w szpitalu. I radziłabym państwu ograniczyć spacery do zera w tym tygodniu. Lepiej żeby był jak najszybciej zdrowy, prawda?-spytała spoglądając na mnie.
-Ależ oczywiście.-powiedziałam spokojnie.
-Zostawię państwa samych. Śmiało mogą państwo się położyć.-powiedziała wychodząc, pogłaskałam Borysa po główce i patrzyłam jak śpi. Położyłam mu przy rączce żabę.
-Roza chodź.-usłyszałam za plecami głos Dymitra.
-Już. Sprawdzam czy mały ma wszystko.-powiedziałam odwracając się do Dymitra. Leżał na łóżku. Podeszłam do niego ściągnęłam buty i położyłam się tak, że wtuliłam się w tors męża.-Powiedz, że będzie dobrze.-poprosiłam.
-Roza musi być dobrze.-powiedział całując mnie w czoło. Leżeliśmy w ciszy patrząc jak nasz mały aniołek walczy z chorobą.
Dobra tego się nie spodziewałam i t wogóle. Była taka śielanka, cudownie i słodko. Wiedziała,że coś się stanie, ale nie to,że życie Boryska będzie zagrożone. Fakt na początku nie lubiłam tego dzieciaka bo było go tak dużo i wszystko wokół niego się kręciło, ale teraz kiedy wszysko ma jakieś normy to jest idealnie. On jest przesłodkim i śmiesznym dzieckiem. Oczko w głowie Dymitra i Rose. Tak więc powiem w prost BORYS MA SZYBKO WYZDROWIEĆ!!!! ZROZUMIANO!!??
OdpowiedzUsuńDobra teraz się wygadałam czekam na następny.
~G&G~
Wszstko super, uwielbiam twojego bloga ale czekam na jakąś akcję, na jakby to nazwać strażnice życie Dymitra i Rose. Na razie wszystko kręci się wokół Borysa. Zrobiłaś z Rose kurę domową...
OdpowiedzUsuńInformuję , że to cisza przed burzą.
UsuńMam nadzieję że będzie gorąco😂
UsuńNiedługo nie będzie wam tak śmiesznie...
UsuńO matko! Borysik choruje! Ja jak miałam kiedyś 41 stopni gorączki to czułam się jakbym umierała, to co musi czuć ta kruszyna? Lece czytać dalej 💖
OdpowiedzUsuńBiedny borysek. Na pewno wszystko będzie dobrze. Musi być. Dość poważnie to wygląda. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń