Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

wtorek, 29 sierpnia 2017

Rozdział 558

Usiedliśmy na kanapie. Izzy poszła do łóżeczka, a ja usiadłam obok Mii z Borysem na rękach. Borys był skupiony na żabie, więc z nim nie było żadnych problemów.
-No i mów, jak się czujesz jako mama?-spytałam.
-Chwilami jest strasznie. Nie wiem co mam robić, ale potem Mason mnie uspokaja idzie po telefon i wyszukuje nasz problem w internecie.-powiedziała z uśmiechem.
-Ale dajecie radę. To jest najważniejsze.
-Żebyś wiedziała, ale na początku, gdy pielęgniarka mnie wszystkiego uczyła byłam przerażona i nic mi nie szło.-powiedziała wspominając tamte czasy.
-A jak poród?-spytałam.
-Potworny był. Jeszcze nigdy nic mnie tak nie bolało. Nie dziwię się, że nie chcesz więcej dzieci. Tylko, że ja chcę więcej i będę cierpieć.-powiedziała jakby zawstydzona.
-To wspaniale.-stwierdziłam z uśmiechem.
-Tak uważasz?-spytała.
-Jasne. Skoro tego chcecie to śmiało.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Rose, mogę ci zadać niewygodne pytanie?-spytała. Przeraziłam się, że będzie pytać o to dlaczego nie mogę mieć dzieci, ale ona zadała zupełnie inne pytanie.
-Jasne dawaj.-powiedziała spokojnie choć w środku cała drżałam.
-Wiem, że nie lubisz tego tematu, ale ciekawość zżera mnie od środka już od dłuższego czasu.-powiedziała zaciskając pięści.-Czy twoje poronienie też tak bolało jak poród Borysa?-spytała.
-Nie pamiętam....to znaczy pamiętam okropny ból w dole brzucha, a następnie ciemność, gdy się obudziłam Dymitr mi powiedział, że poroniłam. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Byłam zagubiona. Jak mogliśmy stworzyć to dziecko? Ale bólu nie pamiętam tak silnego jak podczas porodu Borysa.-powiedziałam. Poczułam wielką ulgę, gdy zadała mi to pytanie.
-Izzy jest dużo większa niż Borys, gdy się urodził.-stwierdziła.
-Może to przez to, że jest inny.-powiedziałam spoglądając na synka. Właśnie przytulał mocno swoją żabę. Pocałowałam go we włoski i spojrzałam na Mię.
-Najważniejsze, że jest cały i zdrowy.-powiedziała z uśmiechem.
-Przede wszystkim zdrowy. Uwierz, że byłam przerażona, gdy zobaczyłam  jaką ma wysoką temperaturę, ale zadziałał impuls i od razu wiedziałam co mam robić. To było niesamowite.-powiedziałam.
-To był instynkt macierzyński.-powiedziała z uśmiechem.
-Muszę się z tobą zgodzić inaczej tego nazwać nie mogę.-powiedziałam kiwając głową.
-Niesamowite, że nagle takie cechy się w nas ujawniają.-stwierdziła patrząc na mnie.
-Muszę ci się przyznać, że po poronieniu instynkt się we mnie tak wyostrzył, że mając na rękach  jakiekolwiek dziecko czułam się jak jego mama, dopiero jak  Olena położyła mi na piersiach Borysa poczułam się jego pełnoprawną opiekunką.-powiedziałam z uśmiechem.
-To musiało być dla ciebie wspaniałe uczucie.-stwierdziła z uśmiechem, ale dostrzegłam w jej oczach łzy.
-I było i  nie płacz. -powiedziałam gładząc ją po ramieniu.
-Ale to takie smutne, że musiałaś tyle przejść żeby mieć dziecko.-powiedziała wycierając oczy.
-Daj spokój teraz mam Borysa.
-Ma?-Borys pociągnął mnie za bluzkę słysząc swoje imię.
-Nie rozbieraj mamy tylko dlatego, że powiedziała Borys.-poprosiłam podnosząc synka wyżej. Borys spojrzał na mnie z uśmiechem.-Warto było wylać te litry łez żeby ciebie mieć synku.-powiedziałam całując go w policzek. Borys przytulił się do mnie mocno.
-Ojejku jaka słodka miłość.-zachwyciła się Mia.
-Prawda? Wiesz, że jak był chory to tylko chciał się przytulać? Nic go nie interesowało.-powiedziałam przytulając synka i bujając się z nim lekko.
-Nic?-spytała.
-Nic, bajki były złe bo raziły w oczka, zabawki były głupie bo gorączka rosła. Jedyne co było dobre to sen, jego żaba, i ramiona taty lub mamy i czasem wygłupy z Iwanem.-powiedziałam z uśmiechem.
-Właśnie jaki jest?-spytała Mia.
-Jest strasznie miły. Nie dziwię się, że Dymitr i on się przyjaźnią nie idzie go nie lubić.
-To dobrze, bałam się, że będzie gburowaty.-powiedziała spoglądając na Borysa z uśmiechem.
-Traktuje Borysa jak syna i zawsze jak zostawiamy mu Borysa to bardzo go pilnuje.
-Fajny wujek.-stwierdziła.
-Bardzo. Szkoda, że wyjedzie do Rosji bo bym miała super niańkę.-westchnęłam.
-Wielka szkoda.-stwierdziła przytulając mnie.-A co powiesz na kawałek ciasta? Próbowałam piec.-powiedziała z uśmiechem.
-Dawaj otruj mnie już nie karmię piersią.-powiedziałam z uśmiechem.

2 komentarze:

  1. Mason w roli tatusia. To jest mega XD. Czekam na następny.
    G&G

    OdpowiedzUsuń
  2. A faceci gdzie znikneli? Czyżby Mason szukał kumpla, aby uciec jak najdalej od dziecka? 😂 Miła taka rozmowa kobieca na temat dzieci. Mason wydoroślał jako mąż i ojciec. Dobrze, że tsk bardzo pomaga Mii. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń