Strony

niedziela, 5 listopada 2017

Rozdział 595

Po obiedzie i deserze ruszyliśmy na zwiedzanie zamku. Był ogromny i łatwo było się w nim zgubić, ale jednak czułam się tu dobrze nawet bardzo. Poczułam, że ten zamek w jakiejś malutkiej części należy do mnie. Idąc obok mamy czułam od niej dziwną energię. Przyglądałam się każdemu z mijanych obrazów. Wszyscy mężczyźni i kobiety z naszego rodu patrzyli w przestrzeń. Wszyscy ubrani byli w wytworne i na bogato. Borys wtulony w moją pierś podziwiał to piękne miejsce tak samo jak ja. Dymitr co chwilę przestawał oddychać zachwycony czymś.
-Nasz ród od wielu lat jest potężny, ale w tej chwili nasze dziedzictwo jest w niebezpieczeństwie. Obecnie jesteś tylko ty i bliźniaki jako moje wnuki, a powinno was tu być z cztery razy więcej.-powiedziała babcia patrząc na mnie.
-Co chcesz przez to powiedzieć babciu?-spytałam podchodząc do babci.
-Grizel i Edan nie mają potomstwa, a dla rodów potomstwo jest bardzo ważne to ono utrzymuje naszą linie. Ja mam jeszcze piątkę rodzeństwa i każde ma przynajmniej trójkę dzieci, które mają już dzieci.-powiedziała patrząc na mnie.
-Mamo spokojnie jeszcze kilka miesięcy i przedstawimy ci nasze połówki.-zapewniła Grizel. Spojrzałam na nią. Ma trzydzieści dziewięć lat i jeszcze nikogo nie znalazła. Edan jest młodszy i jest świeżo po trzydziestce, ale też powinien się streszczać. Spojrzałam na mamę. Szła za mną trzymając bliźniaki za rączki. Jeśli Grizel ani Edan nie założą rodzin bliźniaki i ja będziemy jedynymi Hathawayami. Uśmiechnęłam się do mamy widząc, że patrzy na mnie uważnie.
-Mama.-Borys spojrzał na mnie, a następnie na podłogę. Postawiłam go i szłam z nim za rączkę. Potknął się i prawie się przewrócił, ale Dymitr złapał go szybko za rączkę i przytrzymał. Borys spojrzał na Dymitra z uśmiechem.
-Widzisz tata zawsze cię uratuje.-zapewnił Dymitr. Borys uśmiechnął się i zaczął iść za babcią. Z uśmiechem patrzyłam na to jak zaczyna się uczyć chodzić. Babcia otworzyła ogromne  dwuskrzydłowe drzwi, a nam ukazał się wielki pokój z zabytkowymi zabawkami. Borys uśmiechnął się i pokazał nam konika na biegunach. Spojrzałam na babcie.
-No dajcie się pobawić maluszkom.-powiedziała z uśmiechem. Borys coraz bardziej ciągnął w stronę konika. Gdy go na nim posadziliśmy Borys zamarł, a po chwili się roześmiał. Dymitr jednocześnie go trzymając zaczął lekko bujać Borysa. Mały z szerokim uśmiechem patrzył na nas. Bliźniaki dopadły do starych grzechotek. Patrzyłam na babcię z szerokim uśmiechem.
-Ile ta bawialnia ma lat?-spytałam.
-Rose wiele.-powiedziała po chwili.
-Jest tu od początku?-spytałam ciekawa.
-Tak.-odpowiedziała bez żadnego zastanowienia. Spojrzałam na sufit. Ile tu musiało się dziać, ilu tu musiało być ludzi, moich przodków których nigdy nie poznałam. Nie chciałam się teraz denerwować, ale mimowolnie się wściekłam, że mama nigdy nie dała mi szans na poznanie rodziny wcześniej. Dopiero teraz  zrozumiałam jaki to ból. Nie znać osób z którymi wiążą cię więzy krwi. Spuściłam głowę żeby się opanować. Nie mogę wybuchnąć teraz kiedy wszyscy są w wspaniałych humorach. Nie chcę popsuć tego wszystkiego. Wzięłam się w garść i spojrzałam na synka. Patrzył na mnie nic nie rozumiejąc. Uśmiechnęłam się do niego i puściłam mu oczko.
-Wszystko gra?-spytał Dymitr.
-Później o tym pogadamy, dobrze? Nie chcę psuć humoru ani tobie ani sobie.-powiedziałam spokojnie.
-Dobrze Roza.-powiedział Dymitr choć nie do końca był przekonany. Moje słowa spłodziły w nim niepewność i nie dziwię mu się. Ja też byłabym niepewne gdyby to on mi coś takiego powiedział. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Idziemy zwiedzać dalej czy wolicie się jeszcze pobawić z maluchami?-spytała babcia.
-Idźmy.-powiedziałam wstając.

2 komentarze:

  1. Bieda Rose. Nie rozumiem, czemu Janina nie poznała jej z rodziną. To niesprawiedliwe. Borysek jak zawsze słodki i uroczy. Piękny zamek. Aż bym chciała tam mieszkać. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne czytam każdy rozdział choć nie zawszę komentuję.
    G&G

    OdpowiedzUsuń