Strony

wtorek, 21 listopada 2017

Rozdział 600

Wróciliśmy do zamku na obiad. Oboje z Borysem byliśmy zmarznięci i trzęśliśmy się z zimna. Dymitr nas przytulał, ale my nadal byliśmy zmarznięci. Dymitr wziął koc i okrył nim nas jednocześnie nas tuląc. Wtuliłam się w ciało męża.
-Czemu tobie nie jest zimno?-spytałam patrząc na męża.
-Wiesz zapominasz, że ja wychowałem się....
-Na Syberii, gdzie miśki polarne zdychają z powodu niskich temperatur.-dokończyłam z uśmiechem.
-U nas niemowlaki w śniegu się myje.-powiedział śmiejąc się z moich przesądów.
-Jaki ty bywasz zabawny.-mruknęłam wkładając mu zimne ręce pod koszulką. Jęknął.
-Weź mi te zimne ręce.-nakazał. Z uśmiechem pocałowałam go w policzek.
-Widzisz jak mi zimno? Podejrzewam, że Borys też jest taki zmarznięty.-powiedziałam patrząc na synka, który leżał na torsie Dymitra.  Miał zamknięte oczka i rozkoszował się ciepłem tatusia.
-Hej przyniosłam ciepłą herbatę.-mama weszła do naszego pokoju z szerokim uśmiechem. Uśmiechnęłam się szeroko na widok herbaty.
-Kochana jesteś.-powiedziałam biorąc kubek.
-Oj wiem. Tu jest herbatka dla Borysa nie jest zalana wrzątkiem.-powiedziała podając nam kubeczek.
-Tata też tak zmarzł?-spytałam.
-Bardzo. Nie przywykł, a tu jest jest przecież cieplutko.-powiedziała z uśmiechem.
-Cieplutko? Tu panują temperatury jak wczesną wiosną.-powiedziałam pijąc herbatę. Borys z przejęciem pił ciepłą herbatkę nie przestając przytulać się do taty.  Uśmiechnęłam się.
-Mój syn jest taki sam jak ja.-powiedziałam z uśmiechem.
-On też tak zmarzł?-spytała zaskoczona.
-Nie chciał ściągnąć kurteczki, a on jej nienawidzi.-powiedziałam patrząc na mamę z uśmiechem.
-Dymitr ty też tak zmarzłeś?-spytała.
-Nie, ja nie wiem o czym ona mówi. Przecież tutaj jest bardzo przyjemnie.-powiedział patrząc na moją matkę jakbym powiedziała jakąś dziwną rzecz.
-Jesteście nienormalni.-stwierdziłam kończą pić herbatę. Borys spojrzał na mnie i wrócił do picia. Po chwili jednak się zakrztusił. Dymitr szybko wyrwał mu kubeczek z rąk i podniósł jego rączki. Mały zaczął kaszleć i po chwili się rozpłakał przestraszony. Wzięłam go na ręce i pocałowałam go w  czółko. Wtulił się mocno w moją pierś i patrzył na wszytko przestraszony.
-Spokojnie synku. Nic się nie stało. Jest dobrze.-zapewniłam. Borys spojrzał na mnie i wtulił się we mnie jeszcze mocniej.-Dymitr podaj żabę.-poprosiła.  Dymitr podał mi żabę, a Borys ją mocno przytulił oboje patrzyliśmy na niego przestraszeni. Przytuliłam go mocno i bujałam uspokajająco. Borys cichutko łkał przestraszony. Sama strasznie się tym przestraszyłam.
-Chcesz piciu?-spytał Dymitr.
-Nie.-odpowiedział Borys pewien. Dymitr położył mu rękę na plecach i gładził go uspokajająco.
-Już dobrze. Idziemy na obiadek?-spytałam.
-Nie.-Borys zmarszczył brwi i patrzył na mnie.
-Musisz coś zjeść. Wiem, że jesteś przestraszony, ale nie możesz głodować.
-Nie.
-Borysku nie kłóć się z mamą.-poprosił Dymitr wstając. Wziął Borysa i przytulił go do siebie.
-Nie!-krzyknął płacząc.  Westchnęłam.Widzę, że jest uparty jak ja. Podeszłam do Dymitra i spojrzałam na niego.
-Przepraszam.-powiedziałam.
-Za co?
-Stworzyłam małego potwora, a to wszystko przez mój charakter.-powiedziałam przepraszająco.
-Oj Roza jesteś cudowna.-powiedział całując mnie w głowę.

2 komentarze:

  1. A Borys to już nie? Dimka, synek się obrazi. Ok biedna Rose. A Janine to ja kompletnie nie poznaję jest jakaś taka... inna. Ale i dobrze. No tak, dziwne żeby Turek nie zmarzł w Szkocji. Teraz rozumiem, czemu Dimka i Janin tak łatwo było być chłodnymi strażnikami 😂😂😂 Ale że Rose ma więcej genów ojca, to oboje ich rozmrozili. Oj biedny Borysek się zakrztusił. Oni tak sobie spokojnie rozmawiają i on ją całuje w czoło, gdy Borysek dalej wrzeszczy na cały dom? No ciekawie. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń