Po kilku dniach zwiedzania pięknej Ankary przyszedł czas na powrót. Jak się wczoraj wieczorem okazało lecimy dwoma samolotami. Mama z tatą i bliźniakami wracają do Stanów, a Dymitr, Borys i ja lecimy na Karaiby. Z szerokim uśmiechem stwierdziłam, że możemy tak zrobić. Na wyspie będziemy dwa tygodnie. Już nie mogę się doczekać.
-Mama.-Borys z uśmiechem zawołał mnie trzymając kurczowo dłoń Dymitra.
-Borys patrz pod nóżki.-poprosił Dymitr spoglądając na synka.
-Słucha synku, czy coś się stało?-spytałam kucając podeszli do mnie, a Borys oparł rączki na moich kolanach. Spojrzał na mnie i pocałował mnie w nos.-Też cię kocham.-zapewniłam z uśmiechem. Borys zaśmiał się i objął rączkami moją szyję. Podniosłam go i spojrzałam na Dymitra.-Co to za uśmiech?-spytałam podchodząc do niego z uśmiechem.
-Uśmiecham się bo mam moją cudowną rodzinę przy sobie.-powiedział przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
-Tata.-Borys chwycił Dymitra za rękę i spojrzał na niego wyczekująco. Dymitr się zaśmiał i pocałował Borysa w czoło i w nosek i w policzki i w rączki.-Tata.-Borys zakrył buzię i wtulił się we mnie. Zaśmiałam się i pocałowałam syna w czoło.
-A ja?-spytał Dymitr. Z szerokim uśmiechem złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Dobrze?-spytałam.
-Wspaniale.
-W takim razie dokończ pakowanie walizek, a ja pójdę do łazienki i sprawdzę czy wszystką mamy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Robi się szefowo.-powiedział schylając się. Weszłam z Borysem do łazienki i zaczęłam sprawdzać wszystkie szafki.
-Chyba spakowaliśmy już wszystko.-powiedziałam patrząc na Borysa. Mały z uznaniem kiwnął główką. Z szerokim uśmiechem weszłam do pokoju i spojrzałam na nasz pokój. Będę tęsknić za tym miejscem tak samo jak tęsknie za Szkojcą, ale musimy lecieć dalej. Z szerokim uśmiechem spojrzałam na Dymitra.
-I jak?-spytał spoglądając na mnie.
-W łazience czysto. Gdzie Ba? -spytałam.
-Leży na łóżku. -powiedział wchodząc do garderoby. Podeszłam do łóżka gdzie chwyciłam żabę i torbe. Spojrzałam na Borysa. Przysypiał na moim ramieniu. Pocałowałam go lekko w czoło. Weszłam do garderoby i spojrzałam na męża który dopinał walizki.
-Dymitr czy w samolocie jest już fotelik Borysa?-spytałam ciekawa.
-Jest. Dlaczego pytasz?-spytał ciekaw.
-Borys właśnie zasnął.
Dymitr zaskoczony spojrzał na mnie i uśmiechnął się widząc jak mały śpi. Wstał powoli i podszedł do mnie. Pogłaskał Borysa po głowie i uśmiechnął się patrząc na Borysa z miłością. Patrzyłam na niego w zachwycie. Pocałował Borys w czoło i przytulił mnie. Wtuliłam się w męża i odparłam o jego ramię.
-Kocham was. -powiedział całując mnie w policzek.
-Ja was też bardzo kocham.-powiedziałam spoglądając na męża z szerokiemu uśmiechem.
-Rose ? Dymitr? -usłyszałam w sypialni głos ojca. Dymitr mnie puścił i ruszył do sypialni. Chodziłam po garderobie i bujałam Borysa na rękach. Borys pochrapywał na moim ramieniu, a ja patrzyłam na niego z miłością
-Roza zbieramy się.-powiedział Dymitr wchodząc do garderoby.
-Już idę.-powiedziałam idąc do przodu. Nasza kochana wyspo nadchodzimy.
Mam nadzieję że na Karaibach coś się w końcu wydarzy!
OdpowiedzUsuńnudno troche sie robi, zero akcji
OdpowiedzUsuńChciałam im zrobić spokojne wakacje...od września będzie się dziać obiecuje
UsuńNo to teraz na Karaiby. Ale super rozdział. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń