Strony

środa, 30 maja 2018

Rozdział 672

Obudziłam się czując ciężar na brzuchu. Zdziwiona otwarłam oczy i spojrzałam na rękę Dymitra. Od kiedy wróciłam do domu jest dziwnie między nami. Ja nie potrafię go nie traktować jak męża, a on podchodzi do mnie z rezerwą. Wiem, że pamięta mnie z czasów gdy byłam nieodpowiedzialna, ale przecież się zmieniłam.
-Tata!-krzyknął Borys na całe gardełko.
-To dał ci pospać.-mruknęłam patrząc na Dymitra który zaczął się podnosić.
-Dziesięć minut więcej niż wczoraj.-stwierdził z uśmiechem. Wyszedł z sypialni, a ja spróbowałam się podnieść, ale skończyło się to na tym, że jęknęłam z bólu, szwy nie pozwalają mi normalnie funkcjonować.
-Obly.-powiedział Borys rzucając w moją stronę Ba.
-Dzień dobry synku.-powiedziałam uśmiechając się do małego i chwytając Ba. Dymitr posadził Borysa na swojej części łóżka i usiadł obok niego. Mały szybko znalazł się przy mnie. O dziwo wystarczyło mu raz powiedzieć, że nie wolno siadać na brzuchu mamy i od kilku dni siada obok mnie. Z szerokim uśmiechem pocałowałam go w te słodkie policzki, a on wtulił buźkę w moją dłoń.
-Mama daj Ba.-poprosił wyciągając rączkę. Podałam mu ją, a on ją mocno przytulił.
-Chodź tata.-poleciłam. Dymitr patrzył na nas zagubiony.
-Jesteś pewna?-spytał.
-Jasne chodź.-powiedziałam uśmiechając się do Dymitra. Położył się obok Borysa i patrzył na małego.
-Jest taki podobny do mnie, gdy tylko go znalazłem wiedziałem, że to moje dziecko.-powiedział spoglądając mi w oczy.
-Nie da się ukryć, że synek ci wyszedł.-stwierdziłam z uśmiechem.
-Ale jest też do ciebie podobny.
-Borys przede wszystkim przypomina ciebie jak byłeś mały.
-Tak. Jak się czujesz?
-Dobrze, nadal sama nie mogę się ruszyć, ale czuje się już lepiej.
-Najważniejsze.
-A jak ty się czujesz? Niepokoi mnie to, że nic sobie nie przypominasz.-wyznałam.
-Jest dobrze, przyzwyczajam się do sytuacji.
-Wolałabym żebyś pamiętał, a nie przyzwyczajał się do sytuacji.
-Wiem, ale to lepsze niż nic. Prawda?
-Tata!-krzyknął Borys przerażony. Oboje spojrzeliśmy na niego. Trzymał oko żaby w jednej rączce, a w drugiej żabę.
-Oj daj tacie. Tata zaraz naprawi Ba.
-Mama.-Borys spojrzał na mnie załzawionymi oczkami.
-Chodź tutaj.-przyciągnęłam Borysa ramieniem i przytuliłam do piersi.-Zaraz tatuś ci naprawi Ba. Zobaczysz Ba nic nie będzie.-zapewniłam całując Borysa w czoło. Wytarł łezki i wtulił się we mnie.  Spojrzałam na Dymitra. Walczył jak lew o to by oko znalazło się na swoim miejscu.
-Wiem! Klej! Mamy w tym domu klej?-spytał spoglądając na mnie.
-W twoim biurku, pierwsza szuflada.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr wstał i wyszedł z pokoju.-Widzisz mówiłam, że tata zaraz coś wymyśli i ją naprawi.
-Mama.-zawołał Borys.
-Słucham.-spojrzałam na małego. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek.-Mama kocha cię takiego uśmiechniętego.-zapewniłam.
-Patrzcie! Tata naprawił oko Ba!-zawołał Dymitr wchodząc do sypialni.
-Jej!-krzyknął Borys klaszcząc.
-Widzisz tata jest superbohaterem.
-Bez przesady.-Dymitr spojrzał na mnie zawstydzony.
-Dla nas zawsze będziesz super.-zapewniłam. Dymitr spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się tak, że aż gorąco mi się zrobiło.

4 komentarze:

  1. Cudo 💜 życzę weny i czekam na next 😍😘😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to wspaniałe💗💖 Uwielbiam takie wesołe rozdziały😁 Czekam na next i życzę weny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń