Strony

piątek, 1 czerwca 2018

Rozdział 673

Wreszcie udało mi się zasnąć. Przez te lekarstwa czuję się wiecznie otępiała. Usłyszałam, że ktoś wbiegł do pokoju i rzucił coś na łóżko. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na uśmiechniętą buźkę Borysa.
-Hej!-krzyknął stojąc przy moim stoliku nocnym.
-Hej, przyszedłeś do mamusi?-spytałam spoglądając na łóżko. Borys przyniósł tu masę swoich zabawek.
-Tak.-powiedział obchodząc łóżko. Spojrzałam na niego nie do końca rozumiejąc co chce zrobić. Okazało się, że mały chce wspiąć się na łóżko, ale ciężko mu szło.-Mama.-spojrzał na mnie błagalnie.
-Synku mama ci nie pomoże, nie mogę.-powiedziałam patrząc na niego przepraszająco. Usłyszałam, że  ktoś jest na korytarzu.-Hej, kto jest na korytarzu?!-krzyknęłam nasłuchując.
-Ja jestem.-powiedział Olek wchodząc do pokoju z szerokim uśmiechem.
-Pojawiłeś się w dobrej chwili.
-W czym ci pomóc?-spytał. Ostatnio każdy kto pojawia się w korytarzu w czymś mi pomaga, a to dojść do łazienki, a to przynoszą mi coś.
-Możesz mi tu wciągnąć Borysa na łóżko bo mały sobie nie radzi.
-Jasne, a ty czegoś nie potrzebujesz?-spytał spoglądając na Borysa i pomagając mu wejść.
-Jeśli pomożesz mi usiąść będę wdzięczna.
-Już idę.-podszedł do mnie i pomógł mi usiąść co skończyło się moim syknięciem.
-Nie wiesz przez przypadek kiedy jadę na wyciągnięcie  tych diabelskich szwów?-spytałam spoglądając na niego.
-W przyszłym tygodniu.
-Przecież ja do tego czasu umrę tu z nudów. Poproś Dymitra żeby pojechał do Hansa niech da mi jakąś robotę. Błagam.
-Rose masz odpoczywać.
-Ale ja chce coś robić.-wiem, że brzmię jak małe dziecko, ale najciekawszą rzeczą jaką robię w ciągu dnia są wizyty w toalecie.
-Może pozwoliły ci obejrzeć telewizje na dole.
-Tak!- krzyknęłam z uśmiechem.
-Nie!-odkrzyknął mi Borys podając klocek.
-Dzięki.
-Zobaczymy co powie Dymitr i Olenka.-powiedział z uśmiechem.
-A jak idą przygotowania do ślubu?-spytałam.
-Dobrze, mam już garnitur. Olenka cały czas szuka sukienki.
-A gdzie wesele?
-W domu. Nie chcemy wielkiej imprezy, będzie tylko najbliższa rodzina i przyjaciele.
-I tak na pewno będzie fajnie.
-Będzie jeszcze ciepło to może nawet w ogrodzie.-zastanawiał się na głos.
-Cieszę się, że jesteście szczęśliwi.
-To dzięki Olence.
-Mama.-Borys położył się na moich kolanach i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Też cię kocham synku.-zapewniłam.
-Nie wierze w to, że tak szybko pokochałem wszystkie wnuki Olenki i zacząłem je traktować jak swoje.-powiedział gładząc Borysa po włosach.
-Jesteś super dziadkiem.-zapewniłam.
-Zgłodniałaś Rose?-Olena weszła z talerzem czegoś pysznie pachnącego i parującego.
-Zawsze Oleno.-zapewniłam.
-Olek, a ty nie miałeś pomóc Dimce w odśnieżaniu?-spytała patrząc na narzeczonego.
-Rose poprosiła mnie o pomoc.-zaczął się bronić.
-Już dobrze idź do Dimki, a ja zajmę się naszą Rose i Boryskiem.
-Dobrze.-powiedział całując ją w policzek i wychodząc.
-Jedz Rose.-poradziła siadając ma łóżku i biorąc  Borysa na kolana i całując go po policzkach. Zajęłam się talerzem.
-Uwielbiam twoją kuchnię.-wyznałam.
-A ja uwielbiam dla was gotować.-zapewniła całując moje czoło. 

3 komentarze:

  1. Super!!!😍 Tak spokojnie.😀 W końcu mogą sobie odpocząć po tym wszystkim. Czekam na next i życzę weny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń