Strony

sobota, 2 czerwca 2018

Rozdział 674

Po dwóch tygodniach wreszcie ściągnęli mi szwy. Lekarz również zgodził się żebym znów zaczęła chodzić. Jednak to wcale nie jest takie łatwe. Blizna cały czas się goi i czasem ciągnie, ale i tak jest to o wiele lepsze niż leżenie całe dnie w łóżku.
-Roza nawet nie próbuj.-ostrzegł mnie Dymitr.
-Przecież nic nie robię.-zaczęłam się bronić.
-Doskonale widzę że próbujesz go podnieść.
-Chce mu ułatwić życie.-powiedziałam uśmiechając się do Borysa.
-Zostaw go.-powiedział podchodząc do nas i biorąc na ręce Borysa. Podał mu książeczkę i spojrzał na mnie.- Lekarz pozwolił ci chodzić nie dźwigać.
-Chciałam wziąć na ręce własne dziecko!-warknęłam rozdrażniona.-Chociaż on mnie nie odtrąca.-mruknęłam zanim pomyślałam.
-Słucham?-spytał Dymitr spoglądając na mnie. Nie wytrzymałam. Nie tym razem. Mam dość udawania.
-Nie traktuj mnie jak swojej uczennicy! Już od dawna nią nie jestem. Teraz jestem twoją żoną i miło by było gdybyś czasem chociaż mnie przytulił! Nie chce żebyś od razu rzucał się na mnie jak jakiś dziki zwierz, ale chcę wiedzieć, że mogę mieć w tobie oparcie.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie pokazuje ci tego? Codziennie jestem na każde twoje zawołanie, spełniam najmniejsze prośby, a ty mi mówisz, że nie masz we mnie oparcia?-spytał wściekły. Spojrzałam mu w oczy, chwyciłam za bluzkę i przyciągnęłam do siebie całując mocno w usta. Na początku zamarł nie wiedząc co zrobić, ale po chwili oddał pocałunek.
-Mama Tata fuu.-Borys uderzył Dymitra i mnie w policzek, a gdy nie reagowaliśmy krzyknął:-Baba!
-Co się dzieje Borysku?-Olena wpadła po chwili do pokoju i uśmiechnęła się widząc nas.-Nie podoba ci się, że rodzice się kochają?
-Nie.
-Dajcie mi go.-poprosiła. Odsunęliśmy się od siebie i Dymitr podał Olenie Borysa. Gdy wyszli spojrzałam na niego.
-Takiego chcesz we mnie oparcia?-spytał patrząc na mnie.
-Chce zobaczyć dowody tego co mówisz mi codziennie.
-Do czego dążysz? Nie pamiętam naszego małżeństwa. Nie pamiętam jak wtedy było. Daj mi czas.
Patrzyłam na niego. Staram się. Tak bardzo staram się ignorować ten ból który we mnie się wzbiera gdy budzę się rano i widzę obok siebie  puste miejsce. Ignoruje tej ból który czuje gdy widzę jak zajmuje się Borysem i ile miłości mu okazuję. Tak bardzo się staram, ale to coraz bardziej mnie boli, mówi codziennie że mnie kocha, ale tak naprawdę praktycznie nie rozmawiamy, a gdy to się już dzieje rozmawiamy o Borysie. Spuściłam wzrok.
-Idę pomóc Olenie nie martw się będę tylko stała i patrzyła.-powiedziałam wychodząc. Zeszłam na dół jednocześnie klnąc z bólu. Po czym weszłam do salonu gdzie Olena siedziała z Borysem na dywaniku i mówiła do niego po rosyjsku. Usiadłam cicho na kanapie i patrzyłam z uśmiechem na to co robią. Borys próbował mówić, ale szło mu dość kiepsko.
-Dobrze idzie.-stwierdziłam, gdy Olena na mnie spojrzała.
-Nauczy się jeszcze.-zwróciła się do mnie Olena całując Borysa w czoło.-Nie kłóć się z nim za dużo.-poprosiła.
-To takie trudne kiedy chce mu jednocześnie pomóc i być kochaną.
-On cię kocha, gdyby nie kochał nie spędziłby dwóch tygodni przy twoim łóżku. Po prostu znów jest tak strasznie zamknięty w sobie.-powiedziałam smutno.
-Uwierz mi próbuje być wyrozumiała, ale patrzę na niego i widzę tego mojego Dymitra, który już tak bardzo był otwarty, ale to nie ten sam on.-powiedziałam spoglądając na Borysa, stał wtulony w szyję babci i patrzył na mnie.
-Spróbuj być cierpliwa, już raz to przeżywałaś.
-Wiem, wtedy wszystko sobie dość szybko przypomniał, a tu zaraz mija ponad miesiąc jak nic nie pamięta.
-Będzie dobrze, wierze że wszystko sobie przypomni.
-Też w to wierze, ale jestem strasznie niecierpliwa.-dodałam z uśmiechem. Olena zaśmiała się i spojrzała na schody.
-O Dimka.
-Możecie mnie łaskawie nie obgadywać gdy jestem w pobliżu?-spytał podchodząc do nas i biorąc Borysa na ręce.-Idziemy na spacer? Pójdziemy na zakupy.-powiedział kierując się z małym na korytarz. Spojrzałam na Olenę.
-Nie zaczynaj Rose, to i tak bez sensu.-poprosiła patrząc mi w oczy. Skinęłam jej lekko głową i zdusiłam w sobie chęć wygadania wszystkiego co myślę.

3 komentarze:

  1. Oooooo😍 To jest takie... Nie mam słów. Rose cierpliwości, wiem że jej nie masz, ale w uśmieją tez bym jej nie miała. Dimka wytęż ten umysł i przypomnij sobie w końcu te piękne lata życia, bo długo tak nie pociągnięta przy Rose. Super rozdział!!! Czekam na next i życzę wspaniałej weny. Pozdrawiam i nie zapominaj o mnie, ja tu codziennie zaglądam licząc na rozdział😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Super niech już sobie Dymitr wszystko przypomni
    Życzę weny i czekam na next 😍💗

    OdpowiedzUsuń