Strony

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Rozdział 675

Dymitr:
Zamknąłem drzwi i spojrzałem do wózka. Borys siedział  w wózku i jadł ciepłą bułkę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Smakuje?-spytałem.
-Tak.-powiedział spoglądając na park.-Hej!-krzyknął machając rączką.
-Kto tam jest?-spytałem spoglądając w stronę w którą machał.
-No dzień dobry.-powiedział jakiś mężczyzna podchodząc do nas.
-Dzień dobry?
-A no tak zapomniałem, że mnie nie pamiętasz. Michaił Tanner twój przyjaciel.-powiedział z uśmiechem.
-Miło mi cię poznać.-powiedziałem lekko zagubiony.
-Jak tam Borys? Smakuje bułeczka?-spytał gładząc małego po policzku.
-Tak.-stwierdził uśmiechając się szeroko do Michaiła. Muszę się z nim faktycznie przyjaźnić skoro Borys jest przy nim taki swobodny. Ruszyliśmy wolnym krokiem po parku.
-Jak tam Rose? Dawno jej nie widziałem.
-Wraca do zdrowia.
-A coś więcej?
-Kłócimy się.
-O co?-spytał zaskoczony.
-O wszystko, nie umiem z nią rozmawiać, czuję się przy niej taki zagubiony. Rozmawiamy tylko o Borysie na inne tematy nie umiem z nią rozmawiać.
-Staraj się nie wchodzić na tematy które wywołują kłótnie.
-Próbuję. Dzisiaj chciała podnieść Borysa i delikatnie zasugerowałem  żeby go nie podnosiła i tak zaczęła się kłótnia.
-Oboje próbujecie zrozumieć siebie na nowo.
-Ona próbuje mnie traktować jakbym wszystkich i wszystko pamiętał, a ja nie potrafię jej traktować jak nie mojej uczennicy. Staram się uwierz, ale to naprawdę trudne.
-Porozmawiaj z nią szczerze.
-Chciałbym, ale boje się  do niej odzywać. Boję się, że się o coś pokłócimy. Nie chce się z nią kłócić chcę żeby między nami było wszystko dobrze.
-Na pewno wam się uda.-zapewnił z uśmiechem.
Rose:
Podałam Olenie sól i spojrzałam przez okno. Czemu ich tak długo nie ma? Martwię się o nich. Spojrzałam na Olenę która zawzięcie szykowała warzywa na patelni.
-Nie martw się o nich zaraz wrócą.-zapewniła dorzucając fasolę.
-Wiem, ale chcę porozmawiać z Dymitrem.
W tej właśnie chwili do domu weszli chłopcy. Borys wbiegł w kombinezonie z resztką bułki.
-Hej!-krzyknął ściągając czapkę i rzucając ją na podłogę. Schyliłam się i wzięłam ją do ręki.
-Hej, masz bułeczkę? -spytałam całując zmarznięte policzki synka.
-Tak.-powiedział wkładając mi resztę bułki do ust.
-Ymm pyszna.-stwierdziłam wyciągając bułkę z ust.
-Smakuje?-spytał Dymitr wchodząc z uśmiechem do kuchni.
-Pyszna. Jakie jeszcze pyszności kupiłeś?-spytałam spoglądając na siatkę.
-Jeszcze więcej bułek i świeży chleb.-powiedział biorąc Borysa na ręce i podając mi siatkę. Wzięłam ją czując ciepło bijące od  siatki. -Co gotujesz mamo?-spytał Dymitr.
-Obiad synku. Idźcie umyć ręce, a my z Rose już ją nakładamy.
-Rose może nie....
-Dymitrze przestań.-poprosił Olek wchodząc do kuchni.-Pomogę dziewczynką.-Zapewnił z uśmiechem. Dymitr spojrzał na mnie, a następnie pocałował Borysa w policzek i poszedł na górę. Jeśli myślałam, że będzie łatwo to grubo się myliłam...

4 komentarze:

  1. Ooo.. szkoda ze cały czas się o coś sprzeczają.
    Niech już Dymitr sobie przypomni wszystko błagam...
    Czekam na next 😍 życzę weny twórczej 😑😃😂😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Dymitr weź się ogarnij Rose przecież może sobie chwile postać i pogotować😡 Jak możesz ich kłócić? To była taka idealna para. Super rozdział ale się na cb obrazę jeśli ich nie pogodzisz😠 Czekam na next i życzę weny😘

    OdpowiedzUsuń