Strony

czwartek, 12 lipca 2018

Rozdział 690

Z szerokim uśmiech stałam przy choince z aparatem w rękach. Dymitr stał za mną i przytulał mnie lekko do siebie. Borys siedział na kolanach Abe'a przebranego za św. Mikołaja i patrzył na nas przerażony.
-Żabko uśmiechnij się. Mamusia chce pamiątkę.-powiedziałam uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Mama.-zawołał Borys i spojrzał przerażony na dziadka.
-Już cię mama bierze tylko się uśmiechnij.-poprosiłam. Mały uśmiechnął się, ale to nie był wcale szczęśliwy uśmiech. Zrobiłam zdjęcie i podeszłam do ojca żeby odebrać Borysa.
-Mama uff.-zawołał Borys wtulając się we mnie.
-Boisz się Mikołaja po mimo tego, że dał ci prezent?-spytałam całując małego w czoło.
-Tak tak.-powiedział. Podeszłam do męża i wtuliłam się w niego.
-Synku nie bój się.-poprosił Dymitr biorąc małego na ręce. Miło widzieć go takiego rozluźnionego i szczęśliwego.
- Boli jeszcze?-spytałam.
-Już o tym zapomniałem.
-Przecież widzę guza.
-Widzisz, guza który nie boli.-zapewnił.
-A szkoda bo chciałam zaoferować buziaka.
-Oj to w takim razie matko jak boli.-jęknął. Borys  spojrzał zszokowany na Dymitra.
-Aua?-spytał zaskoczony.
-Tata tylko udaje.-powiedziałam całując Dymitra w czoło. Uśmiechnął się  szeroko i pocałował mnie w policzek.
-Daje?-spytał.
-Udaje.-powiedziałam powoli.
-Ujaje.-powiedział Borys.
-Może być.
-Tak! Tata ujaje!-krzyknął Borys klaszcząc wesoło. Zaśmiałam się i ruszyłam do stołu.
-Co Dymitr ujaje?-spytał Iwan z uśmiechem.
-Że umiera z bólu.-powiedziałam nalewając sobie wina do kieliszka.
-Nie przesadzasz?-spytał Iwan spoglądając na mnie.
-Jak jest piana łatwiej mi ją uwieść.-powiedział Dymitr siadając obok mnie i sadzając sobie na kolanie Borysa.
-Po co ułatwiasz mu robotę?-spytał.
-Bo mam ochotę być uwiedziona.-mruknęłam mieszając wino w kieliszku.
-Widzisz? Ma ochotę na Dymitrusiowego ptysia.-powiedział Dymitr, a ja parsknęłam winem i zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Dymitrusiowego ptysia? Przecież wiesz, że ja kocham tylko pączki. Dla przykładu Borys jest takim uroczym czekoladowym pączusiem.-powiedziałam całując syna w policzek.
-Dobrze w takim razie jest twoim pączkodymitrusiem z powidłami.
-Jak ty mnie dobrze znasz.-mruknęłam.-Teraz bym zjadła pączka z powidłami.-jęknęłam.
-Kochanie jestem cały twój. Podejrzewam, że nasza rodzina zajmie się małym.
-Zjadłabym pączka nie ciebie. Nie zjem cię.
-Dlaczego? Wyglądam na smakowitego.-stwierdził Dymitr.
-Przestańcie.-poprosiła Sonia krztusząc się ze śmiechu.
-To Dymitr takie dziwne rzeczy wygaduje.-powiedziałam broniąc się.
-Soniu zgodzę się z Rose, Dymitr jest dziwny.-powiedział Iwan patrząc na Dymitra z uśmiechem.
- Nie jestem bardziej dziwny niż ty.-sprostował Dymitr.-Tak ci tylko przypomnę, że to ty się ze mną przyjaźnisz od tylu lat.
-I za to cię kocham przyjacielu.-powiedział Iwan z szerokim uśmiechem.  Zaśmiałam się i wtuliłam w ramię męża.

4 komentarze:

  1. Kocham😍 jeny Dymitr taki wyluziwany 💕 więcej takich rozdziałów pozdrawiam cieplutko 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział
    Życzę weny i czekam na next 😍💗💕💛💖

    OdpowiedzUsuń
  3. O boziu jak ja cie kocham!!! Ten rozdział był cudowny!!! Czekam na next i życzę weny!!! To jest mój ulubiony Dymitr!!

    OdpowiedzUsuń