Strony

czwartek, 26 lipca 2018

Rozdział 694

Po przebraniu Borysa i długiej rozmowie z małym ruszyłam na dół do rodziny. Dymitr siedział obok Iwana i przytulał Katię, która uśmiechała się szeroko. Podeszłam do fotela i odstawiłam Borysa na ziemię, a sama usiadłam na fotelu. Borys spojrzał na mnie i podbiegł do Dymitra.
-Tata, mama aua.-powiedział patrząc na mnie z wyrzutem.
-Mama ma aua?-spytał spoglądając na mnie.
-Nie.-jęknął pokazując na siebie.
-Mama zrobiła ci aua?-spytał zszokowany.
-Tak! Tata.-Borys patrzył na Dymitra smutno.
-Rose...-Dymitr spojrzał na mnie.
-Nie uderzyłam go! Po prostu wytłumaczyłam mu, że nie wolno się oblewać herbatą.
-Borys nie wolno kłamać.-Dymitr spojrzał Borysowi w oczy.
-Nie! Mama aua!-krzyknął patrząc na Dymitra.
-Niby gdzie mama cię uderzyła?-spytał Dymitr.
-Tu.-pokazał główkę.
-Pokaż tacie to aua.-Dymitr schylił się uważając na Katię i spojrzał na miejsce w które ponoć go uderzyłam. Pocałował małego w główkę i uśmiechnął się szeroko.-Aua już nie ma.
-Łooo.-Borys popatrzył zszokowany na Dymitra, po czym ruszył do Pawki.
-Co za wredny dzieciak, nie bije go.-powiedziałam wściekła.
-Spokojnie, potraktował twoje gadanie jako przemoc.-Dymitr uśmiechnął się do mnie.
-Moje gadanie? Dymitr on to robi z premedytacją.-powiedziałam patrząc na niego.
-Spokojnie Roza, wszystko się ułoży.
-Niech ci będzie.-westchnęłam zapadając się w fotelu.
-Rose, jak ty sobie z nim dasz radę od września?-spytała Jewa.
-To że Borys od września idzie do przedszkola oznacza dla mnie tyle, że  będę  mogła wrócić do pracy.
-Przecież wracasz do pracy wcześniej.-stwierdził Dymitr wstając z Katią na rękach.
-Kiedy wracasz do pracy?-spytała Wiktoria odrywając wzrok od Mikołaja.
-Po nowym roku chcemy z Dymitrem do pracy na tygodnie.
-Nie chcecie nowej niańki?-spytał Abe.-Sprawdzę ją dla was.
-Daj spokój, tato. Całą trójką mamy na razie dość nianiek. A już tak się cieszyłam z powrotu do pracy.
-Damy radę, Roza.-zapewnił Dymitr.
-Wiem, po prostu myślałam, że oboje będziemy mogli pracować i jednocześnie mieć świadomość, że Borys jest bezpieczny.
-Nie możecie poprosić kogoś ze znajomych żeby zajęli się Borysem?-spytała Sonia podchodząc do Dymitra i dając Kati ciasteczko. Mała uśmiechnęła się szeroko do mamy i pokazała Dymitrowi ciastko.
-Sonia ma trójkę własnych nie chce dokładać jej jeszcze jednego dziecka.
-A Mia?-spytała Wiktoria.
-Izzy trochę choruje.
-Ale w sumie można spróbować.-stwierdził Dymitr.
-Jesteś pewien?-spytałam.
-Najwyżej odmówią, a oboje będziemy mogli wrócić do pracy.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Mama!-Borys podbiegł do mnie z samochodzikiem Pawki.
-Ale super autko.-stwierdziłam sadzając go na kolanach.-Borys chciałbyś żeby ciocia Mia zajmowała się tobą? Bawiłbyś się z Izzy.
-Tak.-Borys uśmiechnął się i spojrzał na mnie.-Iz!-krzyknął.
-No Izzy, fajna koleżanka.
-Tak.-Borys zeskoczył z moich nóg  i pobiegł do Pawki.
-Borys jest za.-stwierdziłam.
-Najważniejsze, on musi być najbardziej zadowolony z opieki.
-Katia, fajnie jest u wuja na rękach?-spytałam podchodząc do Dymitra.
-Yhm.-mruknęła zawstydzona.
-A chcesz przyjść do cioci na rączki?-spytałam. Mała uśmiechnęła się i pokiwała główką. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie. Mała wtuliła się we mnie.
-Mama!-Borys podbiegł do mnie.-Apa!
-Zazdrosny?-spytałam.
-Apa!-zawołał podskakując. Ukucnęłam i wzięłam Borysa na drugą stronę. Borys spojrzał na Katię i pocałował ją w czoło.
-Nie.-zaśmiała się Katia chowając się w moim ramieniu.
-Jak uroczo wyglądasz z dwójką dzieci.-zachwyciła się Wiktoria. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko.-Wybacz, ale  nie mogłam się już powstrzymać.
-Daj spokój, oswoiłam się już z tą myślą.-powiedziałam całując dzieciaki w czółka.
-Lose!-zawołał Adam.
-Co?
-Apa!
-Nie mam już rąk idź do Dymitra.
-Dymitl!
-Słucham.
-Apa i Mia.
-Ciebie i Mię?-spytał kucając.
-Tak!-powiedział wskakując na Dymitra. Mia podbiegła do nich i też wskoczyła na Dymitra. Dymitr zaczął się śmiać, ale dał radę wziąć dzieciaki na ręce.
-Teraz wiecie jakie trudne było wzięcie całej waszej czwórki w jednej chwili.-stwierdziła Olena  uśmiechając się do nas.
-Nigdy całą czwórką nie chcieliśmy jednocześnie na ręce.-zaoponowała Karolina.-Ja byłam już na to za duża jak Wiki była mała.
-Ja też nigdy nie chciałem na ręce.
-Już nie udawajcie.-mruknęła Olena. Zaśmiałam się i ruszyłam do okna zobaczyć co dzieje się na dworze.   

4 komentarze:

  1. Nie wierze🤩🤩Taki piekny rozdział!! Wywołałas uśmiech na mojej twarzy😘 proszę dodawaj częściej bo nigdy nie wiem kiedy będzie kolejny😫 Czekam na next i życzę weny😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy będzie rozdział?

      Usuń
    2. Sama nie wiem, ostatnio mam straszne urwanie głowy i nie mam czasu pisać. Postaram się dodać jak najszybciej.

      Usuń