Strony

sobota, 11 sierpnia 2018

Rozdział 697

Dymitr podwiózł Borysa i mnie pod dom, a sam pojechał z tym morojem do szpitala. Marzyłam tylko o tym żeby się wykąpać, ale była jedna sprawa która musiałam załatwić. Posadziłam Borysa na sofie wcześniej rozbierając go z kombinezonu. Przetarłam twarz tak żeby nie straszyć dziecka i spojrzałam na syna. Borys wydawał się zaniepokojony i rozglądał się po salonie.
-Synku spokojnie jesteś już w domu i jesteś bezpieczny.-powiedziałam kładąc mu dłoń na kolanku. Borys spojrzał na mnie i ze łzami w oczach wtulił się we mnie. Przytuliłam go mocno do siebie i podniosłam.
-Mama.-powiedział płaczliwie.
-Spokojnie już nic się nie dzieje.-zapewniłam. Borys mocniej się we mnie wtulił, a ja głaskałam go uspokajająco po pleckach.-Idziemy się wykąpać?-spytałam.
-Tak.-powiedział. Ruszyłam na górę i wzięłam wszystko co potrzeba i ruszyłam do łazienki. Napuściłam wody i włożyłam Borysa do wanny wrzucając mu zabawki do wanny. Szybko się rozebrałam i dołączyłam do małego. Borys uśmiechnął się i podał mi gumową kaczkę.
-Dziękuję.-powiedziałam całując go w czoło. Trochę się uspokoił, ale oczka cały czas miał czerwone od płaczu.
-Roza!-krzyknął Dymitr z dołu.
-Jesteśmy w łazience!-odkrzyknęłam.
-Mama aua!-zawołał Borys zakrywając uszka. Zaśmiałam się i mrugnęłam do niego. Dymitr wszedł do łazienki i uśmiechnął się kucając przed wanną. On też był cały we krwi.
-I co?-spytałam.
-Sylvain  zostanie u nas na noc.
-Sylvain?-spytałam zdziwiona.
-Ten moroj co go znalazłaś. Mówi, że przyjechał z Francji pozałatwiać parę spraw, ale jego strażnik, prowadził auto i zginął w wypadku samochodowym, tylko Sylvain przeżył ten wypadek. Udało mu się dostać pod bramę, ale wtedy my przyjechaliśmy i no stało się co się stało, strzyga złamała mu w dość brutalny sposób nogę. Nie ma gdzie się podziać.
-Jasne, zaraz przygotuje mu pokój tylko skończę nas kąpać.-przy ostatnich słowach wzięłam Borysa na ręce i pocałowałam w te urocze policzki. Mały wtulił się w moją szyję i popatrzył na tatę.
-Fu.-powiedział pokazując policzek Dymitra na którym miał krew.
-No tatuś jest brudny, mama zaraz pomoże się umyć tatusiowi.-zapewniłam. Dymitr uśmiechnął się do mnie i wstał.
-Idę zaopiekować się gościem.-powiedział wychodząc. Umyłam Borysa i siebie, po czym nas ubrałam i zeszłam na dół ubierając porannik.
-Witam ponownie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Witam.-powiedział Sylvain uśmiechając się do mnie.
-Rose.-powiedziałam podając mu dłoń.
-Sylvain.-odpowiedział całując moją dłoń.
-Hej.-zawołał Borys wyciągając rączkę w stronę obcego pana.
-Hej, a ty jak masz na imię?-spytał. Borys spojrzał na mnie jakby oczekując odpowiedzi, ale ja postanowiłam usłyszeć to od niego.
-Bosys.-powiedział spuszczając główkę zawstydzony. Uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Borys? Bardzo ładne imię, a ile masz lat?-spytał. Jednak Borys już był zawstydzony i przytulał się do mnie.
-Rok i sześć miesięcy.-powiedziałam dumnie.-Dymitr, weź małego, a ja pójdę przyszykować Sylvainowi pokój.-poprosiłam. Dymitr podszedł do mnie i wziął małego całując go w czoło na co mały wtulił się mocno w tatę.
-To bardzo miłe z twojej strony Rose.-powiedział Sylvain uśmiechając się do mnie. Spojrzałam na jego nogę i odkryłam gips.
-Przykro mi, ale nie mamy pokoi na dole.
-Spokojnie jeśli trzeba wejdę na górę.-zapewnił. Uśmiechnęłam się i ruszyłam na górę, gdy pokój był gotowy wyszłam z niego i spotkałam się na korytarzu z chłopakami.
-Chcieliśmy sprawdzić jak ci idzie.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie, Borys zasypiał właśnie na rękach Dymitra.
-Pokój gotowy. Znalazłam jakieś ubrania na przebranie, łazienka jest tam, jeśli w czymś ci pomóc to wołaj, Dymitr albo ja z chęcią pomożemy.-zapewniłam z uśmiechem.
-Głupio wyjdzie, ale czy mogę już prosić o pomoc w umyciu się?-spytał.
-Jasne już ci pomagam.-powiedział Dymitr podając mi zasypiającego Borysa.
-Życzę spokojnej nocy.-powiedziałam idąc z Borysem do jego pokoju. Włożyłam małego do łóżeczka włączyłam pozytywkę i go przykryłam. Stałam nad łóżeczkiem i patrzyłam na małego jak zasypia, tak wiele było dziś momentów w których mogłam go nigdy więcej nie zobaczyć, ale żyję i będę widzieć jak mój syn się rozwija. Poczułam jak czyjeś ręce owijają się wokół mojej tali i przyciągają mnie do twardego torsu. Wtuliłam się w Dymitra i spojrzałam mu w oczy.

-Słucham.-szepnęłam żeby nie obudzić Borysa.
-Słyszałem, że chcesz pomóc mi się myć, a uwierz, że jestem cholernie brudny.-szepnął i pocałował mnie w ucho. Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go w stronę naszej sypialni. Gdy tylko zamknęłam drzwi odwiązałam  sznurek od porannika i zsunęłam go z ramion. Dymitr z szerokim uśmiechem puścił moją dłoń i zaczął rozpinać guziki koszuli. Weszłam do łazienki i spojrzałam na niego pytająco.
-Wanna czy prysznic?-spytałam z uśmiechem.
-Prysznic.-stwierdził pewnie. Zaśmiałam się i zdjęłam z siebie koszulkę, weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki. Po chwili poczułam dłonie na pośladkach.
-Najpierw się umyj. Lubię czystych.-mruknęłam. Dymitr się zaśmiał, ale spełnił moją prośbę. Gdy tylko był czyściutki wszedł we mnie, a ja jęknęłam z rozkoszy, potem był już tylko raj.
-W takim razie muszę pomóc ci się wytrzeć.-stwierdziłam rzeczowo i popchnęłam go do wyjścia.

4 komentarze:

  1. Nie mogę przeczytać bo jest od połowy czarny tekst

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział😍 Ale zrob coś z tym czarnym tekstem bo ledwo przeczytałam. Czekam na next i życzę weny😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju przepraszam, ostatnio blogger mi szaleje. Już lece to naprawić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już widnieje normalnie, mam nadzieje, że u was również, w razie jakiś problemów proszę pisać.

      Usuń