Strony

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Rozdział 711

Wstałam przeciągając się i spoglądając na zegarek. Siódma. I właśnie w tej chwili wpadł mi go głowy pomysł. Pójdę pobiegać. Ale chwila co zrobię z Borysem? Zastanawiając się zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Prawie dostałam zawału po czym wskoczyłam na wysoką postać stojącą przede mną.
-Dymitr! Co ty tu robisz? Miałeś być za trzy dni!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Miałem, ale udało mi się stamtąd uciec.
-Uciekłeś? Ale z ciebie niegrzeczny chłopczyk.-stwierdziłam przybliżając twarz do jego twarzy.
-Z tego co wiem bardzo lubisz niegrzecznych chłopców.-mruknął gdy nasze twarze dzieliły milimetry.
-Kocham.-powiedziałam całując go zachłannie. Po przez ten pocałunek poczułam jak straszliwie za nim tęskniłam. Zanim się zorientowałam poczułam za plecami ścianę.
-Smacznego.-usłyszałam obok ucha. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam oczy. Sylvain stał na schodach i uśmiechał się szeroko.
-Dzięki.-mruknął Dymitr opierając czoło na moim barku. Zaśmiałam się pod nosem i pogładziłam Dymitra po włosach.
-Zjecie śniadanie? -spytał.
-Tak.-stwierdził Dymitr patrząc mi w oczy.-Ale najpierw pomogę Rozie się przebrać.-mruknął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Gdzie idziemy?-spytałam śmiejąc się pod nosem.
-Do garderoby.
Gdy tylko się w niej znaleźliśmy postawił mnie na ziemi i klepnął w tyłek.
-Za co?
-Na zachętę.-powiedział uśmiechając się pod nosem. Zaśmiałam się i sięgnęłam po leginsy.
-Zostaniesz po śniadaniu z Borysem w domu ? Chcę iść pobiegać.
-Czemu nie możemy iść z tobą?-spytał podchodząc do mnie.
-Wiesz, że Borys nie będzie biegł tak szybko?-spytałam ściągając koszulkę.
-O dzień dobry.-Dymitr spojrzał z szerokim uśmiechem na moją klatę piersiową.
-Przestań.-mruknęłam ubierając stanik.
-Och gdyby Sylvain nam nie przerwał...
-Dimka!-pisnęłam klepiąc go w pierś.
-Dobra dobra wieczorem ci nie odpuszczę.
-Zgoda.-mruknęłam ubierając ciepłą bluzę.
-Zgoda? Nie prosiłem o  pozwolenie to było stwierdzenie.
-Próbujesz dominować w naszym związku?-spytałam.
-Kochanie ja dominuje...
-Nie.-zaprzeczyłam z szerokim uśmiechem.
-Dobra jesteśmy sobie równi.-powiedział całując mnie w policzek.
-Zgoda.-stwierdził łapiąc mnie za dłoń. Ruszyliśmy do pokoju Borysa, ponieważ przeczuwałam, że mały zaraz się obudzi. Nie pomyliłam się. Akurat jak weszliśmy mały się przeciągnął w łóżeczku.
-Cześć.-powiedziałam.
-Mama!-zawołał siadając.
-Patrz kto jeszcze.-powiedziałam pokazując drzwi przez które wszedł Dymitr.
-Tati!-pisnął  i aż podskoczył.
-Hej! -zawołał Dymitr wyciągając Borysa z łóżeczka.-Jak się masz?
-Tata.-Borys przytulił się do Dymitra.
-Chyba też muszę wyjechać na parę dni.-zauważyłam z uśmiechem.
-Chcesz nas zostawić?-spytał Dymitr całując Borysa w głowę.
-Jeśli mam być tak powitana to tak.
-Borys, tulimy mamusie tak mocno jak się da.-powiedział Dymitr podchodząc do mnie po chwili oboje mnie przytulali.
-Nadal chcesz gdzieś jechać?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Nie pogniewam się, jeśli pytasz o wyjazd na jakąś kolację.-powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
-Borys chcesz może odwiedzić dziadzie?-spytał Dymitr.
-Tak!
-No to masz to kochanie załatwione.
-Żartujesz?-spytałam.
-Nie, Borys zrobi sobie nockę u dziadka, a my wyjedziemy  może na cały weekend? Muszę podzwonić po kurortach.
-Co?
-Należy nam się.
-Ale jak...
-Cii niczym się nie przejmuj.-powiedział wychodząc z Borysem z pokoju.  Czy ja właśnie załatwiłam sobie romantyczny weekend tylko we dwoje? Niezła jestem.

1 komentarz: