Strony

niedziela, 17 lutego 2019

Rozdział 717

Gdy tylko pożegnaliśmy się z rodzicami ruszyliśmy w stronę Dworu. Zależało mi na tym by jak najszybciej być w domu i nacieszyć się naszą kochaną żabką za którą w ciągu tego weekendu zdążyłam się tak potwornie stęsknić. Borys również za nami tęsknił, ponieważ ani na moment nie chciał puścić mojej ręki. Spojrzałam na małego, siedział w foteliku i patrzył na to co dzieje się za oknem.
-Jak byłeś u dziadzi to bawiłeś się z Mią i Adamem?-spytałam całując synka w policzek.
-Tak, mama Adiam blumblum.-powiedział patrząc na mnie z przejęciem.
-Adam ma samochodziki?
-Tak! Taaakie.-Borys rozciągnął rączki pokazując jakie te autka były wielkie.
-Aż takie dużo?!-wykrzyknęłam zdumiona.
-Tak! Baba Bolys blumblum siusiu.-powiedział pewnie.
-Babcia dała ci samochodzik jak zrobiłeś siusiu?
-Śam.-powiedział pewnie.
-Na nocniczek?-spytał Dymitr nie odwracając się do nas.
-Tak.
-Gdzie masz ten samochodzik?
-Tam.-powiedział pokazując bagażnik.
-W walizeczce?
-Tak.-powiedział uśmiechając się do mnie szeroko.
-Synku jak ja za tobą tęskniłam.-powiedziałam patrząc w te piękne oczy.
-Tes.-powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Kochani jesteśmy na Dworze.-powiedział Dymitr odwracając się na chwilę do nas. Uśmiechnęłam sie do niego szeroko.
-Cudownie, nie mogę się doczekać aż wrócimy do zabawek Borysa.-powiedziałam spoglądając na synka.
-Bolys tes.-powiedział mały mocniej ściskając moją dłoń. Zaśmiałam się i spojrzałam na to jak brama główna na Dwór otwiera się byśmy mogli wjechać. Dymitr ruszył do przodu, a ja wiedziałam, że za chwilę wrócimy do domu. Dymitr podjechał pod nasz dom i czekał aż otworzy się brama.
-Mama Bolsy upe.-powiedział mały spoglądając na mnie zaniepokojony.
-Chcesz kupkę?-spytałam.
-Tak.
W ekspresowym tempie wysiadłam z auta i wyciągnęłam z niego Borysa. Wyciągnęłam kluczę i ruszyłam do drzwi. Były otwarte. Wpadłam do domu i prawie zderzyłam się z Sylvainem.
-O jesteście!-zawołał.
-Przesuń się!-rozkazałam. Wpadłam do łazienki na dole i zaczęłam rozbierać Borysa.-Zdążyłam!-krzyknęłam sadzając małego na nocnik. Borys się zaśmiał i skupił się na robieniu do nocnika.
-Umie?-spytał Sylvain stając w drzwiach do łazienki, zdjęłam szalik i spojrzałam na niego.
-Moi rodzice go nauczyli przez weekend.-powiedziałam siadając na kafelkach.
-Brawo młody.
-A co u ciebie?-spytałam .
-A dzięki dobrze. Wszystko zaczyna się układać i możliwe, że za miesiąc nie będę wam już siedział na głowie.
-Daj spokój, nie siedzisz nam na głowie. Bardzo się cieszymy, że możemy ci pomóc.
-Jasne coś musisz mówić.
-Przestań, naprawdę nie jest dla nas problemem to że mieszkasz u nas.
-To naprawdę miłe słowa.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Bardzo cię polubiliśmy.-powiedziałam szczerze.
-Ja was również.
-Zdążyłaś?-spytał Dymitr wchodząc do domu.-Hej.
-Witaj.
-Tak, ma się kondycje.-powiedziałam pokazując Borysa, który siedział na nocniku ze skupioną minką.
-Borys jak idzie?-spytał Dymitr kucając przed małym.
-Cii.-powiedział mały zaciskając piąstki.
-Przepraszam, nie chciałem rozpraszać.-powiedział spoglądając na mnie z uśmiechem. Dymitr podniósł się z kolan i pomógł mi wstać. Ściągnął kurtkę z moich ramion i ruszył do salonu.-Idę nas rozpakować, a ty czuwaj.-rozkazał.
-Robi się.
-Dymitr pomogę ci.-zaproponował Sylvain i ruszył za Dymitrem.
-Mama.-Borys spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Już?
-Tak.-powiedział szczęśliwy. Wytarłam go i ubrałam spodenki.
-Leć do salonu.-powiedziałam widząc, że nocnik trzeba umyć. Będę to musiała zwalić na Dymitra. Z tą myślą weszłam do salonu i zajęłam się obserwowaniem tego jak moje dziecko cudownie się bawi.

4 komentarze: