Strony

sobota, 23 lutego 2019

Rozdział 718

Wyszłam z pralni i ruszyłam do salonu gdzie Borys siedział na dywanie i  bawił się swoimi zabawkami. Ukucnęłam obok niego i przyjrzałam mu się uważnie.
-Borys patrz co mama znalazła w twojej walizce.-powiedziałam wyciągając zza pleców niebieskie autko.
-O blum blum.-powiedział wyciągając rączkę w jego kierunku.
-Proszę bardzo.-powiedziałam dając mu autko. Borys z szerokim uśmiechem zaczął się bawić.
-Co robicie?-spytał Sylvain siadając na kanapę uśmiechnęłam się do niego i usiadłam obok niego.
-Borys dostał od dziadka i babci samochodzik i teraz się nim bawi.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Rose wybacz, ale ja nadal nie ufam twojemu ojcu. Według mnie nie powinnaś dawać mu dziecka pod opiekę, ale wiem że to jest twoja decyzja i to ty będziesz decydować o tym gdzie będzie wychowywał się Borys.-powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Rozumiem twoje obawy, ale wiem że mój ojciec nie skrzywdzi Borysa, ponieważ jest on jego wnukiem.-powiedziałam pewnie. -Ufam mojemu ojcu w tej sprawie w 100%.
-Rób jak chcesz, tylko ostrzega. Teraz lepiej opowiadaj jak było na wyjeździe.
-Cudownie, wypoczęłam jak nigdy. Dymitr zapewnił mi tyle rozrywek, że nie miałam czasu się nudzić.
-Co robiliście?
-Byliśmy na romantycznym obiedzie i kolacji, pojeździliśmy na stoku oraz byliśmy w spa.
-Zabiegi estetyczne?-spytał z uśmiechem.
-Halo! Nie są mi potrzebne, jestem z natury prześliczna.-powiedziałam śmiejąc się.
-Masz rację jesteś śliczna i gdyby nie Dymitr zalecałbym się do ciebie. -powiedział patrząc na mnie. Zaśmiałam się nerwowo.
-Daj spokój, mieliśmy masaże.
-W waszym zawodzie jesteście na pewno bardzo spięci.
-Żebyś wiedział. Ostatnio działo się wiele złego i bardzo się cieszę, że Dymitr pomyślał o tym żebyśmy trochę się odprężyli.
-Też się ciesze, że mogliśmy odpocząć.-powiedział Dymitr stając za kanapą.
-Gdzie byłeś?-spytałam.
-W garażu. Rozmawiałem z Hansem.
-Coś się stało?-spytałam zaniepokojona.
-Cały czas to samo Azja.-powiedział z długim westchnieniem.
-Znowu wyjeżdżasz?-spytałam załamana.
-Tak, ale tym razem tylko do Londynu i nie będzie mnie cztery dni.
-Czemu Hans nie może sam jechać?-spytałam wściekła.
-Roza nie gniewaj się.-poprosił.
-Wykorzystuje cię!-krzyknęłam rozzłoszczona.
-Roza rozmawialiśmy o tym.
-Ale ty cały czas udajesz, że tego nie widzisz!
-Niczego nie udaje, to po prostu moja praca. Kochanie zrozum to.
-A może ty specjalnie wyjeżdżasz?-spytałam wściekła.
-Chwilę, co?-spytał zszokowany.
-Może nie możesz już wytrzymać ze mną i małym i dlatego wiecznie wyjeżdżasz?-spytałam.
-Chyba żartujesz?! To ja zarabiam pieniądze żebyście wy mieli wszystko czego wam trzeba, a ty mi zarzucasz, że wiecznie wyjeżdżam? Dbam o to żebyście mieli wszystko czego wam potrzeba.
-Wolałabym żebyś w tym czasie był w domu.-powiedziałam wściekła. Wstałam z kanapy i ruszyłam na górę. Potrzebowałam chwili ciszy i spokoju. Usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy. On niczego nie rozumie. Nie rozumie tego, że wolałabym żeby był z nami w domu, a nie wiecznie wyjeżdżał.
-Roza.-usłyszałam jego głos. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.-Zrozum, że chcę zapewnić Borysowi dobrą przyszłość. Jeśli nie będzie chciał być strażnikiem chcę mu zapewnić pieniądze na studia żeby mógł się wykształcić. Chce dla niego jak najlepiej.-powiedział kucając przede mną.
-Dymitr, nie myśl o jego przyszłości. Pomyśl o tym jaki jest teraz. Przez to jak jest będziemy mieli tylko jego, a ty zamiast widzieć jak dorasta wyjeżdżasz. Kochanie chce dzielić z tobą te momenty kiedy nasz syn jest mały, kiedy rośnie i uczy się nowych, dla niego, rzeczy. Pragnę byśmy na starość mogli wspominać to jak uroczo uczył się grać w piłkę, budować szałas, uczy się gotować. Nie chce ci tego opowiadać, chcę żebyś był naocznym świadkiem tych wydarzeń. Chcę żebyś patrzył na zdjęcia i przypominał sobie jak to było stać za aparatem w chwili robienia tego zdjęcia.-powiedziałam patrząc na niego z łzami w oczach.-Proszę.
-Roza.-Dymitr przerwał, sam miał łzy w oczach.- Ja muszę...
-Rób co chcesz, tylko potem nie żałuj.-powiedziałam wychodząc z sypialni.

4 komentarze: