Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 22 maja 2019

Rozdział 724

Po tym jak Abe wyszedł od nas spojrzałam na moich chłopców, którzy razem leżą na kanapie i oglądają mecz i ruszyłam w ich stronę. Borys podniósł główkę i  uśmiechnął się do mnie. Usiadłam obok nich i posłałam całusa Borysowi.
-Dobrze Dziadzia sobie poszedł to teraz tata pokaże co sobie zrobił w rączkę.-powiedziałam biorąc Borysa na kolana. Mały wtulił się we mnie i ziewnął przeciągle.
-Idź połóż małego.-poprosił Dymitr patrząc na mnie.
-Najpierw pokaż rękę.-powiedziałam wstając. Dymitr westchnął ciężko i usiadł po czym zaczął ściągać bluzę, widząc wielkość opatrunku mimowolnie jęknęłam sięgał on bowiem od przedramienia do pachy.-Zdejmij bandaż.-zakazałam.
-Może lepiej nie.-Dymitr spojrzał na mnie błagalnie, ale ja nie zamierzałam ustępować. Westchnął i zaczął odwiązywać bandaż. Spojrzałam na Borysa, spał mocno we mnie wtulony z kciukiem w buźce, pocałowałam małego w czoło i spojrzałam na Dymitra. Rana jest paskudna. Nie tylko jej rozmiar, ale również to jak bardzo jest poszarpana.
-Dymitr!-syknęłam.
-Wiem, wiem wszystko wiem zanim zaczniesz na swoją obronę powiem, że miałem kilka strzyg na sobie to tylko dlatego, tak wyglądał by lepiej. Nie gniewaj się.
-Dymitr oni cię zmasakrowali.-jęknęłam mocniej przytulając Borysa bo zaczął mi spadać.
-Nie przesadzajmy, lekarz zapewnił, że nie zostanie nawet blizna.
-Nie zostanie blizna?! On to widział?-spytałam.
-Widział. To nie jest poważne, tylko źle wygląda. Kochanie nie martw się nic mi nie jest.-zapewnił łapiąc moją dłoń.-Muszę z tobą bardzo poważnie porozmawiać, ale najpierw idź z małym na górę.-poprosił. Zaniepokojona szybko ruszyłam na górę i włożyłam Borysa do łóżeczka. Upewniłam się, że mały śpi spokojnie i prawie zbiegłam na dół. Byłam bardzo zaniepokojona tym co chce mi powiedzieć Dymitr.
-Mów.-powiedziałam wskakując na kanapę. Dymitr spojrzał na mnie i mimowolnie się zaśmiał.
-We wrześniu muszę wyjechać. Zanim zaczniesz cokolwiek mówić daj mi wytłumaczyć. W Rosji dzieje się bardzo źle, jest gorzej niż przypuszczaliśmy...strzygi...jest ich tam tyle, że nawet alchemicy nie są w stanie nawet oszacować ile ich jest. Mam jechać do wioski niedaleko Bai. Roza ja się po prostu martwię o naszą rodzinę. Strzygi mogą przecież dostać się do nich...nie chce ich stracić. Wiem, że oboje z Borysem nie lubicie jak wyjeżdżam, ale ....
-Jeśli dzięki temu zapewnisz bezpieczeństwo naszym bliskim jedź, ale pamiętaj, że tu w domu czeka na ciebie mały syn i kochająca żona. Dymitr pamiętaj, że tobie nie może się nic stać.-przerwałam mu łapiąc mocno jego dłoń.
-Zawsze o was pamiętam. Jesteście najważniejszym elementem mojego życia.-zapewnił kładąc dłoń na moim policzku, przymknęłam powieki. Wiedziałam, że inaczej się rozpłaczę.
-Ile to potrwa?-spytałam łamiącym się głosem.
-Nie wiem...miesiąc może trzy albo więcej. Mamy być tam tak długo jak to będzie konieczne.
-Czy jeśli przyjechałabym do Oleny z Borysem będziesz w stanie się z nami spotkać?-spytałam, musiałam wiedzieć czy jest choć cień szans na to żeby nie rozstawać się z nim na tak długo.
-Hans innym powiedział nie, ale ja jestem wyjątkiem, więc tak istnieje taka możliwość. Jednak to nie będzie zbyt długo.
-Ważne jest to, że będziemy mogli się spotkać.-zapewniłam szczęśliwa i wtuliłam się w ten wielki tors.
-Nie wytrzymałbym bez was tak długo.-szepnął Dymitr, a ja zrozumiałam, że on też powstrzymuje łzy.
-Nie mogłeś odmówić, prawda? To był rozkaz?
-Tak, to był rozkaz. Teraz jedynie choroba lub śmierć zwolnią mnie z niego.
-Mówiłam ci, że Hans to bydle.-powiedziałam spoglądając mu w oczy.
-Roza mówiłem ci, że nie jest...
-Zły? Każe ci wyjechać po mimo tego, że wie iż w domu masz małe dziecko!
-Roza, zrozum, powinniśmy się cieszyć tym, że Borys  jest z nami! Jeśli musielibyśmy wrócić do straży to Borys nigdy nie byłby z nami. Wychowałby się w Akademii tak jak ty.
-Prędzej zostałabym dziwką sprzedającą krew!-warknęłam wściekła.-Powinieneś się  cieszyć tym, że nasza przyjaciółka jest królową i tym że dzięki niej mamy szanse widzieć jak nasze dziecko się zmienia...-poczułam pierwsze łzy na policzkach.-Jeśli ktoś ją zrzuci z tronu i będzie chciał nam zabrać Borysa zamorduje go nawet na oczach całego królestwa, nawet jeśli to będzie oznaczać że całą resztę życia będę się ukrywać żeby mnie nie złapali, zrobię to...
-Hej, ja wam chyba wchodzę w środek rozmowy.-stwierdził Sylvain stając przy drzwiach.
-Nie no co ty.-powiedziałam ocierając łzy i przytulając się do męża.-Po prostu cieszę się że Dymitr wrócił.
-Miło, że wróciłeś.-stwierdził Sylvain patrząc na mnie zaniepokojony.
-Za bardzo się za nimi stęskniłem.-powiedział Dymitr całując mnie w czoło.
-Starałem się dbać o nich jak najlepiej.-powiedział Sylvain i  ruszył na górę.
-Co powiesz na to żono żebym teraz ja zadbał o ciebie?-szepnął Dymitr, a ja uścisnęłam jego dłoń i pociągnęłam na górę.

3 komentarze:

  1. Ciekawe co Rose zrobi Hansowi, gdy go zobaczy. Dymitr powinien zrezygnować z misji. Nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co jest? Dlaczego niema rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu
      Wszystko wytłumaczę pod nowym rozdziałem

      Usuń