Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

czwartek, 6 lipca 2017

Rozdział 510

Po uszykowaniu się zeszliśmy na dół. Po mimo tego, że przywykłam do tego miejsca i do ludzi którzy mnie otaczali schodząc po schodach byłam strasznie zdenerwowana. Gdy weszliśmy do jadalni poprawiłam Borysa na rękach i spojrzałam niepewnie na zgromadzonych. Mia i Adam zaczęli bić brawo z wielkimi uśmiechami na twarzy, reszta zebranych patrzyła na mnie niepewnie. Dymitr stanął za mną i dotknął moich ramion by po chwili zabrać mi Borysa. Nic nie rozumiejąc spojrzałam na niego i po chwili poczułam, że ktoś mocno mnie ściska. Spodziewałam się Oleny bądź ojca, ale gdy spojrzałam na osobę która mnie tuliła zamarłam. Moja matka. Janin Hathaway-Mazur przytulała mnie zalana łzami.
-Boże myślałam, że umrzesz.-szepnęła przez łzy. Patrzyłam na nią zszokowana.-Cholera nie wolno ci tak straszyć matki! Rozumiesz gówniaro?! Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a cię wydziedziczę!-darła się na mnie, ale wiedziałam, że tego jej potrzeba. Mocno wtuliłam się w matkę wiedząc, że nareszcie nauczyła się okazywać mi uczucia. Po chwili odsunęła się ode mnie zażenowana tym nagłym napływem emocji. Odsunęła się ode mnie i wróciła do stołu. W tym czasie Abe wstał i do mnie podszedł. Stanął przede mną i odgarnął mi włosy z policzka.
-Córeczko, ale mnie nastraszyłaś.-powiedział, a łzy spłynęły po jego policzkach. Niewiele myśląc wpadłam w ojcowskie ramiona szukając w nich otuchy.-Nie strasz mnie tak więcej. Na zawał prawie zszedłem.-powiedział spoglądając na mnie. Gdy tylko odszedł Olena podbiegła do mnie mocno mnie tuląc. Nie odzywałyśmy się do siebie, ale po co słowa, gdy wie się co druga osoba chce ci przekazać. Po chwili się od siebie odsunęłyśmy, a ja spojrzałam  na męża i syna. Dymitr miał lekko zaczerwienione oczy, ale i tak uśmiechał się szeroko. Podeszłam do niego i przytuliłam się do męża.
-Borysku masz ochotę na am am?-spytałam spoglądając na synka. Borys szczęśliwy zaczął bić brawo.
-W takim razie chodźmy do stołu.-powiedział Dymitr popychając mnie lekko do przodu. Usiadłam na jednym z pustych krzeseł. Dymitr  włożył Borysa do krzesełka i usiadł obok mnie.-Nakarmisz Borysa czy ja mam to zrobić?-spytał spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Nakarmię go z wielką przyjemnością.-powiedziałam sięgając po miseczkę synka. Zajęłam się karmieniem synka. Borys chyba naprawdę bardzo się za mną stęsknił bo co chwilę chwytał mnie za rękę i zamierał w zachwycie. Gdy skończyłam karmić synka zajęłam się nakładaniem sobie śniadania. Po tych kilku dniach umierałam z głodu, więc moje śniadanie było obfite. Podniosłam głowę i odkryłam, że wszyscy na mnie patrzą.
-Coś się stało?-spytałam z pełną buzią.
-Jak się czujesz?-spytała mama patrząc na mnie zaniepokojona.
-Jestem trochę zagubiona, ale tak to jest w porządku.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr objął mnie lekko ramieniem i uśmiechnął się do mnie.
-Za kilka dni powinno być lepiej.-zapewnił z uśmiechem.
-Mam nadzieję.-powiedziałam.
-Ma!-jęknął Borys. Spojrzałam na niego i odkryłam, że ma całą buzię umazaną musikiem.
-Boro.-również jęknęłam i chwyciłam chusteczkę i zaczęłam wycierać buźkę mojego urwisa. Borys się zaśmiał i zaczął robić śmieszne miny kiedy wycierałam jego buźkę.-Czekaj mama jeszcze zobaczy czy w nosku nie ma musiku.-powiedziałam chwytając główkę synka. Po chwili twarzyczka mojego synka była czyściutka i mały w podzięce uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Uroczy jesteś synku.-stwierdził Dymitr kradnąc plaster bekonu z mojego talerza.
-Weź sobie, a nie że mi kradniesz.-powiedziałam patrząc na niego.
-Oj daj spokój to tylko jeden malutki kawałek bekonu.
-Bekon to świętość. Nie ruszaj go.-zagroziłam, ale zaraz potem wybuchnęłam śmiechem.
-Postaram się zapamiętać.-powiedział bujając się na krześle. Po chwili jednak leżał na ziemi, a Borys rechotał widząc tatę na ziemi.
-Oj Bielikow z tobą to wstyd gdzieś iść.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Jeszcze się przekonamy.-powiedział wstając i masując tył głowy.
-Synku boli?-spytała Olena zaniepokojona.
-Trochę mamusiu.-powiedział z uśmiechem.
-Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała.-powiedziała Olena z uśmiechem.
-Mamo! Ty też przeciwko mnie?-spytał zszokowany.
-Wybacz synku, ale nie trzeba było się bujać.-powiedziała wtulając się w tors Olka. Wyglądali razem uroczo. Uśmiechnęłam się widząc jak bardzo są zakochani. Spojrzałam na miłość mojego życia. Siedział obok mnie jakby nigdy nic. Wychyliłam się z krzesła i pocałowałam go w policzek.
-Za co?-spytał uśmiechając się do mnie.
-Za to, że jesteś Towarzyszu.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr również się uśmiechnął, a ja obróciłam się do Borysa i jego też pocałowałam w policzek.
-Ma!-krzyknął zdumiony.
-Też bardzo cię kocham.-powiedziałam wiedząc, że w jego języku oznaczało to tyle, że kocha mnie najbardziej na świecie. Teraz wiedziałam, że jestem naprawdę szczęśliwa.

2 komentarze:

  1. SUPER rozdział, a ty Dimitr uważaj. Czekam na nn i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! Ile słodkości! 😍😍😍 Janine, ale wybuch. W sumie się tego nie spodziewałam. I płaczący Abe. To się porobiło. Dimka!😂😂😂😂😂😂 Ty ofermo. Taki dorosły facet i tak się wywalić. No po prostu brak mi słów. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń