Rose:
Dzieci posadziliśmy na dywanie i daliśmy im zabawki żeby się bawiły. Sama zostałam zmuszona do otwierania prezentów. Wszyscy usiedliśmy na narożniku.
-Rose zacznij od tego kartonika.-poradził Christian. Wzięłam od niego pudełko i zaczęłam je rozpakowywać. Zaskoczona nie wiedziałem co powiedzieć.-I jak?-spytał z durnowatym uśmiechem. Nie odzywałam się więc Dymitr do mnie podszedł.
-Chris rozmiar prawie się zgadza, ale nie kolor.-powiedział Dymitr wyciągając z kartonu różowy wibrator.
-Mogłeś mnie uprzedzić, że to ''taki'' prezent.-powiedziałam spoglądając na dzieci, które świetnie się bawiły.
-Oj daj spokój. Teraz jak Dymitr zacznie wyjeżdżać w delegacje to ci się przyda.-powiedział Christian z uśmiechem.
-Delegację?-spytałam spoglądając na męża.
-Później o tym porozmawiamy.-powiedział odwracając wzrok. Wzięłam głęboki wdech i zdusiłam w sobie chęć wyciągnięcia z niego tego wszystkiego.
-Teraz od nas.-powiedziała Mia z uśmiechem.
-Czego mam się spodziewać?-spytałam.
-Po prostu otwórz.-powiedziała. Ściągnęłam wieczko i wyciągnęłam czerwony bicz. Uderzyłam nim w otwartą dłoń i spojrzałam na Dymitra.
-Są tu jeszcze kajdanki nie zwiejesz mi już Towarzyszu.-powiedziałam z uśmiechem.
-Cholera oddawaj ten prezent.-powiedział wyrywając mi pudełko.-Oddaje.-powiedział podając je Mii.
-O nie nie. Ten prezent jest mój.-powiedziałam zabierając pudełko.
-Rose otwórz od nas. Mam nadzieję, że będzie pasować.-powiedziała Jill chwytając dłoń Eddiego . Otworzyłam pudełko i znalazłam w nim butelkę czerwonego wina i czarną koronkową bieliznę. Wyciągnęłam ją ostrożnie, a Dymitr wciągnął głęboko powietrze.
-To my już może pójdziemy.-powiedział Eddy z uśmiechem.
-Zostańcie.-poprosił Dymitr.
-Boisz się mnie?-spytałam niby niewinnie.
-Nie.
-Kłamiesz.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Jesteś przerażająca.-powiedział Mason z szerokim uśmiechem.
-Wiem.-powiedziałam i się roześmiałam.
-Ma!-krzyknął Borys. Spojrzałam na niego wydawał się przestraszony.
-Przestraszyłaś dziecko.-zauważył Christian. Pokręciłam głową i wzięłam Borysa na ręce. Mały wtulił się we mnie i spojrzał na stół na którym cały czas leżały prezenty.
-Beee.-powiedział pokazując rączką. Wszyscy patrzyli zaskoczeni na Borysa.
-Dymitr schowaj to.-powiedziałam patrząc na Borysa, który odwrócił główkę jakby mu coś naprawdę nie smakowało. Dymitr szybko schował do pudełek i zaniósł do swojego gabinetu. Mały od razu odwrócił główkę i uśmiechnął się szeroko.
-Am.-zażądał ciągnąc mnie za włosy, ale ja byłam zbyt zaskoczona żeby zareagować. Spojrzałam na Sonię i Lissę. Wpatrywały się w Borysa.
-Co widzicie?-spytałam zdenerwowana.
-Ma am!-krzyknął Borys prosto do mojego ucha.
-Żabko już idziemy po am.-powiedziałam spoglądając na synka.
-Jego aura zrobiła się jeszcze bardziej złota.-powiedziała Sonia nie patrząc mi w oczy.
-Chodź Borysku idziemy po am.-powiedziałam wychodząc z salonu. Otworzyłam szafkę ze słoiczkami i wybrałam jeden z nich. Przelałam jego zawartość do miseczki i posadziłam Borysa na krzesełku zaczynając go karmić.-Boro bądź zwykłym dzieckiem. Proszę.-powiedziałam patrząc w oczka synka. Borys patrzył na mnie równie intensywnie.
-Hej.-Dymitr wszedł do jadalni.-Gdzie uciekliście?-spytał stając za moim krzesłem.
-Dymitr on nie może.....-zaczęłam. Spojrzałam na męża. Jego mina wyrażała bezradność. Czuł się tak samo bezsilny jak ja.
-Będzie dobrze.-zapewnił.-Musi.-powiedział patrząc na Borysa.-A kto tu tak ładnie zjadł całą miseczkę musiku?-spytał wyciągając Borysa z krzesełka.-Smakowało? Brzuszek się najadł?-pytał uśmiechając się uroczo do Borysa.-Idziemy do cioć i wujków, bo tam są chusteczki i tatuś ci wytrze tą brudną buźkę.-powiedział całując Borysa w czoło. Wstałam ciężko z krzesła i ruszyłam do salonu. Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Uśmiechnęłam się i usiadłam obok Mi.
-Gotowa?-spytałam spoglądając na jej brzuszek. Za trzy tygodnie ma termin porodu.
-Chyba. Boję się.-powiedziała spoglądając na mnie.
-Nie martw się, poród boli jak cholera, ale przeżyjesz.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie pomagasz.-powiedziała.
-Mam ci powiedzieć, że nic cię nie będzie boleć? Nie ma problemu.
-Oj wiesz o co chodzi.-powiedziała z irytacją w głosie.
-Wiem tylko się z tobą drażnię.-powiedziałam z uśmiechem.
-Wiem i nie martw się o Borysa co by się nie działo wszyscy tutaj zebrani będziemy go kochać.-zapewniła mnie przytulając ramieniem. Łzy zebrały mi się w oczach.
-Dzięki.-wydusiłam.
-Nie dziękuj, Borys jest genialny.-powiedziała całując mnie w policzek. Dobrze wiedzieć, że mam przyjaciół którym mogę zaufać.
Ale prezenty. No Bielikow, teraz masz przerąnane. Już się nie wywiniesz. Oj Roza nie zapomni ci poranka. Zginiesz w jej ramionach marnie 😏😏😏 Biedny Borysek. Ale na pewno wszystko będzie dobrze. I o co chodzi z tymi delegacjami? Dimka, o czym ty jeszcze nie powiedziałeś?! Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Nie martwcie się, wszystki będzie dobrze. Oj, szkoda mi teraz Dimitra. Super rozdział i czekam na nn. Życzę masy weny.
OdpowiedzUsuńBiedna Rose nie martw się o Boryska wszystko będzie dobrze. Nie mogę się doczekać co wymyślił Dymitr. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńG&G