Po tym jak goście poszli nie musiałam już udawać tego, ze świetnie się bawię. Borys zaczął zasypiać, więc przytuliłam go do siebie i leżeliśmy w ciszy na kanapie. Dymitr zszedł na dół.
-Śpi?-spytał szeptem.
-Jeszcze nie.-powiedziałam wpatrując się w synka. Dymitr ściągnął buty wziął Borys i położył go sobie na torsie jednocześnie mnie przytulając. Oboje patrzyliśmy jak Borys układa się wygodnie na torsie tatusia by po chwili odpłynąć w swoją krainę snów. Gdy miałam pewność, że śpi spojrzałam na Dymitra jego twarz wyrażała takie samo jak przerażenie.
-Boję się o niego.-wyznał spoglądając na mnie.
-Ja też. Najgorsze jest to, że nie uratuję go przed nim samym.-powiedziałam patrząc jak Borys układa się wygodnie na brzuszku.
-Widzieliśmy Declana, wiedzieliśmy, że jest inny, ale zdecydowaliśmy się na dziecko nie powinniśmy się chyba dziwić temu, że nasz syn jest inny niż wszystkie dzieci.
-Tylko to mnie nie dziwi. Jestem w stanie się z tym pogodzić. Ja się po prostu martwię o to, że coś mu się stanie i ja nie będę mogła nic zrobić.-powiedziałam wtulając się w bok męża. Teraz potrzebne było mi poczucie bezpieczeństwa i wsparcie.
-Będziemy go wspierać mimo wszystko.-powiedział Dymitr z siłą.
-Oczywiście.-zamilkliśmy na chwilę.-Dymitr o co chodzi z tą delegacji?-spytałam spoglądając na niego.
-Hans wczoraj dał mi nowy zakres moich prac.-zaczął.-W moim nowym zakresie prac są wyjazdy w delegację na kilka dni. To nic poważnego. Obiecuję, że będę dzwonił codziennie. -powiedział z szerokim uśmiechem.
-Dobrze kochanie.-powiedziałam z uśmiechem.-Tylko chcę wiedzieć o wszystkim.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Dobrze będziesz informowana na bieżąco.- zapewnił z uśmiechem.
-Czyli Christian wiedział co mówi.-powiedziałam śmiejąc się cicho.
-Chodzi ci o prezent?-spytał.
-Tak, ale nie jestem przekonana co do tej zabawki.-powiedziałam szczerze.
-Daj spokój. Jest prawie taki sam jak mój.-powiedział śmiejąc się cicho.
-Ej wcale nie.-powiedziałam.
-Który lepszy?-spytał z głupkowatym uśmiechem.
-Oczywiście, że twój.-zapewniłam z uśmiechem.
-Na taką odpowiedź liczyłem.-powiedział z uśmiechem.-A teraz weźmiesz Borysa i zaniesiesz go na górę, a ja w tym czasie zrobię dla nas romantyczną kolację przy świecach i kilku butelkach wina tylko po to by potem zaciągnąć cię do łóżka.-szepnął mi do ucha.
-Nie boisz się, że cię zwiążę?-spytałam siadając.
-Możesz mnie nawet biczować.-powiedział podając mi ostrożnie Borysa. Gdy mały wpadł w moje ręce tylko się obrócił i wtulił się w moją pierś.
-To ja idę go zanieść i przygotować się do kolacji.-powiedziałam stając na schodach.
-Dobrze kochanie.-Dymitr uśmiechnął się do mnie szeroko i wszedł do kuchni. Zaniosłam Borysa do łóżeczka i na chwilę stanęłam przy nim żeby popodziwiać mojego ślicznego synka. Jest mój. To ja go urodziłam. To ja nosiłam go przez dziewięć miesięcy w brzuchu, by teraz móc cieszyć się każdą chwilą jego życia. Przykryłam Borysa kołderką i pocałowałam go w czółko. Weszłam do sypialni. Po wymalowaniu się i ułożeniu włosów zaczęłam szukać odpowiedniego stroju. Zdecydowałam się na granatową sukienkę w kwiaty, która była na tyle obcisła, iż odpuściłam sobie stanik. Założyłam jedynie pod spód koronkowe stringi. Zadowolona z efektu sięgnęłam srebrne sandałki na szpilce i ruszyłam na dół. Wszędzie było ciemno jedynie z jadalni wydobywało się słabe światło. Weszłam do jadalni i oniemiałam. Szary obrus wyglądał przepięknie, a biała zastawa wyróżniała się na szarości. Wysokie świeczniki dodawały temu miejscu romantyzmu, a róże były wszędzie. Pod oknem stał mój osobisty Bóg, rycerz, superbohater, przyjaciel, kochanek, mąż, ojciec mojego dziecka, moje osobiste i jedyne marzenie. Podeszłam do niego i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Powietrze wokół nas przesiąkło seksem i było wyczuwalne na kilometry. Oboje wiedzieliśmy, że ta noc potrwa długo i szybko się nie skończy.
-Wyglądasz olśniewająco.-stwierdził Dymitr patrząc na mnie uważnie.
-Dziękuję.-powiedziałam z uśmiechem.
-Masz coś pod tą sukieneczką?-spytał spoglądając na mnie.
-Tylko stringi.-powiedziałam opierając się o jego tors.
-Oh.-jęknął. Chwycił moją dłoń i zaprowadził mnie do stołu.-Szkoda mi jedzenia, więc szybko to zjedzmy, a potem przeniesiemy się do sypialni.-powiedział z uśmiechem. Zabrałam się za spaghetti popijając je czerwonym winem, które było przepyszne. Po zjedzeniu Dymitr posprzątał ze stołu. Wziął nasze kieliszki i nową butelkę wina i ruszyliśmy na górę. Dymitr odstawił wino i kieliszki na stolik nocny i do mnie podszedł.
-Zamknęłam już drzwi, więc do dzieła.-powiedziałam z niewinnym uśmiechem.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem najdroższa.-powiedział chwilę przed tym jak mnie pocałował. Na początku niewinnie z każdą chwilą zaczynało się robić goręcej. Czułam zniecierpliwione ręce Dymitra na pośladkach i wiedziałam, że zaraz będzie się bił z moją sukienką. W końcu udało mu się ją ze mnie ściągnąć. Popchnął mnie w stronę łóżka. Gdy tylko się na nim znalazłam on znalazł się nade mną i spiął mi ręce kajdankami.
-Ej to moje!-krzyknęłam.
-Dlatego na tobie je wypróbuje.-powiedział z uśmiechem. Wściekła chciałam się z nim rozmówić, ale wtedy jego język znalazł się we mnie i jakoś tak zabrakło mi energii. Czułam każde subtelne muśnięcie i z każdą chwilą byłam coraz bliżej. Po chwili doszłam i udało mi się jedynie jęknąć. Dymitr znalazł się nade mną i pocałował obie moje piersi. Uśmiechnęłam się błogo nie mając siły się odezwać.-Dziś sprawię, że będziesz w niebie.-szepnął wkładając we mnie palce. Wciągnęłam głęboko powietrze i oddałam się Dymitrowi bez reszty. Okazało się, że prezenty od naszych przyjaciół w jakiś cudowny sposób znalazły się u nas w sypialni i Dymitr je na mnie testował. Już nie pamiętam kiedy miałam aż tyle orgazmów, ale czułam się fantastycznie. Po czterech godzinach Dymitr mnie rozkuł, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem. Wydawał się równie zadowolony co ja.
-Dzięki. Najlepsze. Urodziny.-powiedziałam oddychając głęboko. Byłam wykończona, ale chciałam żeby wiedział.
-Nie dziękuj.-powiedział biorąc mnie na ręce. Ostrożnie włożył mnie pod kołdrę i po chwili znalazł się obok mnie.
-Kocham cię.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ja ciebie też bardzo kocham.-Dymitr otworzył drugą butelkę wina i je wypiliśmy.-A teraz śpi. Wątpię by Borys dał nam długo pospać.-powiedział całując mnie w głowę. Po chwili spałam wtulona w tors męża.
No no! Niezła noc. Dimka, to Rose miała cię wybiczować. No nie wątpię, że to najlepsze urodziny. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńTo Dimitr wynagrodził Rose poranek. Super rozdział i czekam na nn i życzę weny.
OdpowiedzUsuńWidzę,że Dymitr się strasznie postarał choć mam nadzieję,że Rose też na nim wypróbuje parę narzędzi. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńG&G