Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 2 marca 2019

Rozdział 719

Po kłótni wyszłam się przejść, musiałam ochłonąć i to jak najszybciej. Okazało się, że Borys też chce iść, więc ubrałam nas i ruszyliśmy na spacer. Właśnie idziemy spokojnie przez park, a Borys z szerokim uśmiechem idzie w najgłębszym śniegu.
-Borys uśmiechnij się do mamusi.-poprosiłam robiąc małemu zdjęcie.-Jesteś przeuroczy.-stwierdziłam całując te urocze policzki. Poczułam wibracje i wyciągnęłam telefon. Dostałam SMS. Zdziwiona otworzyłam wiadomość i odkryłam, że jest to zdjęcie uroczego bobasa. Spojrzałam na to od kogo dostałam wiadomość.
-Borys patrz wuja Adrian ma córeczkę.-powiedziałam pokazując synkowi zdjęcie.
-Bobo.-powiedział zaskoczony.
-No jest dzidziuś, ty też kiedyś byłeś taki malutki i tata też wysyłał wszystkim twoje zdjęcie pisząc że się urodziłeś.-powiedziałam patrząc na synka, pocałował go w czoło i podniosłam się.-Idziemy dalej?
-Tak! Mama tam.-powiedział pokazując paluszkiem fontannę. Ruszyliśmy w stronę fontanny, a ja patrzyłam na Borysa. Jeszcze nie tak dawno trzeba go było nosić, a teraz sam ślicznie chodzi.-Mama asek.-powiedział pokazując kruka. W pierwszym odruchu pomyślałam o tym z Akademii, ale gdy uważnie mu się przyjrzałam stwierdziłam, że to zwykły kruk. Ukucnęłam przy synku.
-Tak, to jest ptaszek, kruk.
-Kuk?-spytał Borys poprawiając czapkę, ale kiepsko mu szło, więc mu pomogłam.
-Kruk.
-Kuk!-zawołał zadowolony. Ptak spojrzał na nas po czym odleciał wystraszony.-Papa.-zawołał Borys machając krukowi.
-O tu jesteście.-usłyszałam za plecami głos Dymitra. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Patrzył na nas z uśmiechem jakby nic się nie stało. Wściekła zmarszczyłam brwi.
-Tak, musieliśmy się przejść.-powiedziałam.
-Tata, kuk tam.-Borys podbiegł do Dymitra i pokazał mu gdzie przed chwilą był ptak.
-Kim jest kuk synku?-spytał Dymitr podnosząc małego.
-Tata asek kuk.-powiedział spokojnie Borys.
-Ptaszek?-spytał Dymitr drapiąc się w tył głowy.
-Tak!-zawołał Borys po czym schował główkę w szyję taty.
-To był ten zaczarowany kuk?-spytał Dymitr z uśmiechem, choć po chwili parsknął śmiechem.
-Najzwyczajniejszy na świecie kruk.-zapewniłam.
-Nie gniewaj się na mnie. Błagam.-powiedział łapiąc moją dłoń.
-Wiesz, że mi się to nie podoba. Ostatnio albo ciągle pracujesz, albo wyjeżdżasz. Tęsknimy za tobą. Tak po prostu.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Wiem, ja też za wami tęsknię, ale to moja praca, nie mogę zrezygnować.
-Nie chcę zaczynać od nowa tej bezsensownej kłótni, akurat w tym temacie oboje mamy różne zdania i widzę że nic tego nie zmieni.-powiedziałam kręcąc głową.
-Wybacz kochanie.-powiedział  cicho.
-Już dobra. Co powiecie na pączusie i jakieś dobre ciastko? Szczerze mówiąc coś bym zjadła.
-Borys chcesz ciacho?-spytał Dymitr.
-Tak, ciacho!-Borys momentalnie poderwał się do góry i krzyknął Dymitrowi prosto do ucha.
-Super! Szkoda że tata ogłuchnął.-stwierdził Dymitr.
-Ojej psepsasam.-powiedział Borys spoglądając na mnie. Wstrzymałam śmiech na ile to było możliwe i kiwnęłam mu głową z uznaniem, że przeprosił.
-Tata się nie gniewa, ale następnym razem krzycz w drugą stronę.-poprosił Dymitr patrząc na syna z uśmiechem.
-Proszę proszę proszę jaki dobry tatuś aż rzygać mi się chce.-usłyszałam za plecami głos Randalla i momentalnie dobry humor wyparował.
-Ja przynajmniej umiem wychować swoje dziecko i nie zostawiam go.-powiedział Dymitr wściekły.
 Borys rozejrzał się i zmarszczył brewki widząc, że mama i tata nie są zadowoleni ze spotkania tego tajemniczego pana, którego on nie zna i rodzice nie zamierzają mu go przedstawiać. Mały wtulił się mocno w tatę i patrzył na Randalla.
-Wolne żarty. A co twój smarkacz patrzy na mnie tak jakby chciał mnie zabić? Naucz go, że dziadka wypada witać z należytym mu szacunkiem.-powiedział Randall patrząc na małego z pogardą.
-A może to ty naucz się witać wnuka w odpowiedni sposób. Jakoś mojego ojca umie ''należycie powitać''.-powiedziałam wściekła.
-Twój ojciec to szuja. Jestem z nim na równi, a to mnie traktujecie jako tego złego.-powiedział Randall odchodząc.
-Bo ty jesteś zły! I nie waż się obrażać mojego ojca!-ryknęłam za nim. Borys spojrzał na mnie zszokowany.-A ty myślisz, że po kim się tak w nocy wydzierasz? Mamusia bardzo dobrze umie krzyczeć.-zapewniłam Borysa.
-Tata.-mały klepnął Dymitra w szyję i pokazał mu jak bardzo jest zszokowany odkryciem.
-Jak widać synku oboje nie znamy twojej mamy.-powiedział Dymitr śmiejąc się z miny Borysa. Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę cukierni, teraz ten pączek jest mi jeszcze bardziej potrzebny niż wcześniej.

5 komentarzy:

  1. Rose,nie krzycz,szkoda głosu na tego idiotę.
    Po co on wgl się wtrąca w ich życie...
    Rozdział super i z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież Abe jest 1000 razy lepszy od Randalla! To gdzie on widzi podobieństwo? Super rozdział (jak zawsze)
    kiedy next?

    OdpowiedzUsuń