Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 27

Okazało się,że Dymitr jest najlepszym gospodarzem z jakim miałam styczność nie wiem jak to robił ale zawsze zauważył gdy komuś skończyło się wino czy też sok.Był niesamowity zabawiał gości i uważnie ich słuchał myślałam,że przez jego zamkniętą naturę będzie sztywny i,że nie odezwie się przez cały wieczór ale właściwie to on był duszą tego wieczoru w porównaniu z nim to ja byłam sztywna.Dymitr właśnie kończył historię o tym jak ratował psa który prawie utonął i w jaki to sposób go uratował słuchałam ale cały czas zastanawiałam się jak powiedzieć wszystkim tu zebranym,że niedługo zostanę żoną Dymitra.Zaczęłam się denerwować.
-Rose wszystko w porządku?-z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej matki
-Tak dzięki zastanawiałam się co by było z tym biednym psem gdyby nie Dymitr-na cóż kłamałam ale tylko takim łgarstwem mogłam odsunąć podejrzenia
-Rose pomożesz mi w kuchni-Dymitr spojrzał na mnie znacząco
-Oczywiście z wielką chęcią-odpowiedziałam i wstałam od stołu.Weszliśmy do kuchni Dymitr zajął się kurczakiem w piekarniku.Lecz i tak zadał mi pytanie
-Czym się tak denerwujesz jesteś spięta widzę to może oni nie ale ja tak-powiedział odwracając się do mnie z kurczakiem.Teraz nie mogłam mu skłamać
-Denerwuje się tym o czym mamy im powiedzieć przy deserze-powiedziałam nie wiedząc ile słychać w salonie
-Nie denerwuj się wszytko będzie dobrze będą się cieszyć i nam gratulować-powiedział i pocałował mnie w czoło
-Bielikow! Nie posuwasz się za daleko?-usłyszeliśmy głos mojego ojca z salonu może i nas nie słyszał ale widzieć widział wszystko.
-Przepraszam panie Mazur-Dymitr podał mi miseczkę z żurawiną i szepnął do ucha-choć bo to ja zaczynam się bać o siebie-zaśmiałam się i ruszyłam za nim do salonu
-Rose ile ten biedny Dymitr to wszystko gotował?-zapytał Christian
-Trzy godziny z moją pomocą-odpowiedziałam
-Dymitr a teraz szczerze ile ci pomogła?-Christian nie dawał  za wygraną
-Rose zrobiłam1/2 tej kolacji siedziała ze mną cały czas w kuchni i pomagała mi naprawdę
-Tak Dymitr mówi prawdę-potwierdziłam jego słowa
-Rose czy ty zamieniasz się w kurę domową?-jak zwykle Janin Hathaway miała świetne pytani
-Nie mamo to,że pomogłam Dymitrowi w przygotowaniu kolacji nie oznacza,że rezygnuję ze służby-wszyscy mogli się śmiać i żartować ale moja matka nie.Umilkła i przy stole zrobiła się napięta sytuacja którą rozładował Dymitr
-Śmiało nakładajcie puki gorące bo nie chce mi się tego podgrzewać -wszyscy jak na zawołanie zaczęli się częstować i zachwalać jakie to smaczne moja matka się nie odezwała jak zwykle nie pochwali tylko zgani.Gdy wszyscy zjedli przyszedł czas by podać deser i znów się spięłam.Razem z Dymitrem zebraliśmy talerze i włożyliśmy je do zmywarki,dziękuję osobie która ją wymyśliła bo nie wyobrażam sobie myć tej sterty naczyń.Dymitr zaczął kroić ciasto i układać na talerz ja w tym czasie wstawiłam wodę na kawy i herbaty.Gdy już wszystko było gotowe Dymitr zapytał
-Gotowa?
-Jeśli ty jesteś gotowy*-weszliśmy do salonu z ostatnimi kubkami i usiedliśmy przy stole
-Jak wiecie nie zaprosiliśmy was tu tak po prostu-zaczął Dymitr
-No nareszcie interesy-klasnął w dłonie Abe cały uradowany.Jestem ciekawa czy gdy się dowie dlaej będzie taki szczęśliwy
-Podczas naszej wizyty w Bai Rose i ja podjęliśmy pewną decyzję którą chcieli byśmy się z wami podzielić
-Co się stało?-spytała moja matka
-Oświadczyłem się Rose i prosimy was o to byście to zaakceptowali-powiedział Dymitr a w pokoju zapadła krępująca cisza
-Gratulację!!!-krzyknęła Lissa  podbiegła i nas uściskała
-Dymitr coś ty zrobił?-Christian spojrzał na Dymitra-jak chcesz to pomogę ci uciec
-To nie będzie konieczne kocham Rose i nie chcę od niej uciekać-Dymitr powiedział to tak jakby od tej informacji zależały losy świata.I w tej właśnie chwili Mason wstał od stołu i wyszedł wiedziałam,że jeszcze nie jest na to gotowy ale wolałam by dowiedział się od nas niż od jakiejś obcej osoby.
-Chyba po moim trupie -głos mojej matki zabrzmiał ostro jak brzytwa-Czyli jednak chcesz zostać dziwką?-zabolało i to bardzo ale przyjęłam to na klate
-To,że zostanę żoną Dymitra nie oznacza,że porzucę służbę-powiedziałam spoglądając zaskoczona na Abe cały czas się uśmiechał
-Och kochani jak ja się cieszę waszym szczęściem-coś mi tu śmierdzi-Co powiesz Bielikow na to polowanie na które się umawialiśmy przed koronacją?-już wiem co mi tak śmierdzi
-Jadę z wami-głos mojej matki nie był już tak ostry jak wcześnie
-Ja też-odezwałam się
-Nie ma mowy-moi rodzice są ze sobą zgodni w takich sprawach
-Ale dlaczego nie mogę?
-Bo chcemy porozmawiać z Dymitrem w cztery oczy a ty byś przeszkadzała-no to już mi zamknęli usta
-Ale będziecie tam ty mama i Dymitr czyli rozmowa nie w cztery oczy.
-Roza nie kłuć się.Zgoda podajcie tylko czas-zdziwiłam się,że Dymitr tak po prostu się zgodził.Po chwili zrozumiałam,że chciał pokazać moim rodzicom,że zależy mu na mnie
-Pojutrze o siedemnastej-powiedział mój ojciec
-Zgoda-odezwał się Dymitr choć mi się to zupełnie nie podobało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*cytat z ,,Trylogii czasu"(polecam jeśli lubicie książki o podróżach w czasie)
Przepraszam,że tak późno ale nie było mnie w domu cały dzień i nie miałam jak dodać .

5 komentarzy:

  1. Abe! Abeuś! O gościu wymiatasz!
    No a Janin jak zwykle taka ugh.. na wszystko.
    Biedny Mase...
    Super! Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. No taki Abe mi się podoba. Trochę mi szkoda Masona, ale liczę, że Rose to naprawi. Christian... no co tu dużo mówić. Rozdział jak zawsze świetny. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jedź na te polowanie! Broń+Abe+Janine=Śmierć Dymitra

    OdpowiedzUsuń