Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 16 marca 2016

Rozdział 54

Patrzyłam z niedowierzaniem na Lissę,jak mogłam tak po prostu się wygadać?Co ona tu robi?Po co przyszła?Pytania zaczęły się same pojawiać,a ja starałam się je opanować.
-Liss co ty tu robisz?-spytałam patrząc na nią i Christiana
-Dowiedzieliśmy się,że jesteś w szpitalu i przyszłam się dowiedzieć co ci jest.-powiedziała podchodząc bliżej
-Wiesz jakie ja mam szczęście.Mam lekki wstrząs mózgu nic więcej wyjdę za kilka dni.-powiedziałam spoglądając znacząco na mojego ojca.Brakowała tylko tego,żeby się wygadał
-To ja was zostawię samych muszę załatwić kilka spraw.-zaczął wychodzić ale coś sobie przypomniał-I o zapomniałbym Rose wszystko załatwię.
-Proszę poczekaj aż wyjdę wtedy wszystko na spokojnie omówimy.-powiedziałam patrząc na niego błagalnie
-Dobrze wpadnę jeszcze pa-powiedział i wyszedł
-O co mu chodziło?-spytał Christian przystawiając sobie krzesło obok krzesła Lissy
-O nic jak zwykle głupoty-powiedziałam udając,że wszystko gra tak naprawdę nic nie grało
-Dobrze mało ważne.Rose jak to zabiłaś Wiktora?-Lissa cały czas nie dawała za wygraną
-Tak zabiłam go.Ale to było przez przypadek.-powiedziałam wspominając to co się stało
-Jak to przez przypadek,można kogoś zabić przez przypadek?-spytał Christian
-Kiedy to się stało?-spytała Lissa
-Tak można kogoś przez przypadek zabić.Jak zostałam oskarżona i uciekałam z Dymitrem i Sydney to Robert i Wiktor pomogli nam przemienić Sonię w morojkę a potem porwali Jill i jak z Dymitrem i Sonią poszliśmy ją uratować,zaczęliśmy się bić z Wiktorem i Robertem i nagle mrok który od ciebie zabierałam eksplodował no i rzuciłam się na Wiktora przez przypadek uderzył głową o beton i cóż koniec historii.-powiedziałam poprawiając się na łóżku
-Tak faktycznie nic się nie stało.-powiedział Chris a jego głos ociekał sarkazmem
-Rose dlaczego mi nie powiedziałaś?-Lissa wciąż była wściekła,że jej nic nie powiedziałam
-Liss zrozum chcę o tym zapomnieć ale to cały czas jest i nie daje o sobie zapomnieć.-powiedziałam wspominając w myślach moje biedne dziecko.Ciekawe czy był by to chłopiec czy dziewczynka?Rose stop nie myśl o tym!
-Dobrze już rozumiem ale mówiłaś ,że Robert zabił je,o kogo chodziło?-cóż czas coś wymyślić
-Chodziło mi o dziecko jednego ze Stróżów strzygi zabiły je na naszych oczach.-gładko poszło mi kłamstwo ale bałam się,że ktoś się kiedyś dowie.
-Oj strasznie mi przykro.-powiedziała i się zasmuciła.Ciekawe jak by zareagowała jakby dowiedziała się prawdy.
-Już jestem.O Lissa Christian miło was widzieć.-Dymitr wydał się zdziwiony ale po chwili spojrzał na mnie przestraszony pokiwałam przecząco głową a on się uspokoił
-Hej-powiedzieli równocześnie
-Coś się stało Dymitr?-spytał Chris chyba zauważył niepewność Dymitra
-Nie,jasne wszystko gra po prostu zostawiłem Rose z jej ojcem wracam a tu wy.-Dymitr bardzo dobrze kłamał ale ja jego kłamstwa rozpoznaję na kilometr
-Tata musiał wyjść.-powiedziałam żeby przerwać ciszę
-No tak ciągle zapracowany-powiedział Dymitr podchodząc do mojego łóżka
-To my już pójdziemy-Lissa nagle wydała się zażenowana całą sytuacją
-Nie musicie wychodzić-Dymitr był cały czas spokojny
-Nie musimy już iść.Dymitr rozmawiałam z Hansem i stwierdziliśmy,że powinieneś być jeszcze z Rose.Więc dopóki ona ma zwolnienie ty też.-Lissa popatrzyła na mnie znacząco
-Oczywiście.Dziękuję -Dymitr wydał się szczęśliwy perspektywą niańczenia mnie
-To na razie-powiedziała wychodząc z Christianem
-Powiedziałaś im?-Dymitr usiadł przy moim łóżku
-Nie oczywiście,że nie zmyśliłam historię o zmarłym dziecku Stróżów.Niczego się nie domyślą.
-Nie o to chodzi.Po prostu wiesz Lissa jest twoją przyjaciółką myślałem,że mówisz jej o wszystkim.-Dymitr spojrzał na mnie oczami które potrafiły mnie roztopić
-Słucham?Nie nie chcę jej zamartwiać moimi problemami dopiero ostatnio dowiedziała się,że nie jestem dziewicą,a o dziecku nie chcę jej mówić.
-Naprawdę?Myślałem,że po tym jak Wiktor rzucił  na nas urok wszystko jej powiedziałaś.
-Nie było to tylko naszą sprawą i nie chciałam nikogo mieszać.-powiedziałam i chwyciłam go za ręke
-Jak się czujesz?-Dymitr szybko zmienił temat zdziwiłam się,że nie chciał mówić o nocy dzięki której zrozumieliśmy,że się kochamy ale jeśli chciał przejść na inny temat niech mu będzie
-Szczerze czuję się bardzo dobrze ,nie czuję żeby coś mi było-powiedziałam zgodnie z prawdą
-Cieszę się,że wracasz tak szybko do zdrowia-powiedział uśmiechając się promiennie
-Chodź trochę bliżej-powiedziałam -chcę ci coś powiedzieć na ucho
-Co Roza-powiedział przysuwając się do mnie a ja zatopiłam się w jego ustach.Dymitr na początku zdezorientowany po chwili oddał pocałunek.Całował długo i namiętnie.Po chwili się odsunął-Co robisz?!-spytałam zdziwoina
-Roza nie wolno ci przypominam,że wczoraj poroniłaś-powiedział a ja nie wiedziałam o co mu chodzi
-Słucham?
-Zaczęłaś rozpinać mi koszulę nie wmawiaj mi,że nie chciałaś posunąć się dalej-Dymitr uśmiechnął się zapinając ostatni guzik koszuli
-Wybacz moje ręce się z nikim nie konsultowały -powiedziałam śmiejąc się wraz z moim ukochanym

3 komentarze:

  1. No, no... Na razie udało ci się Rose z tego wybrnąć. Mama nadzieje, że kłamstwo się nie wyda...
    Rose! Ja ok rozumiem. Ja też chcę go rozbierać, ale poczekaj aż wrócicie do własnej sypialnie!
    Super. Ja chcem jeszcze jeden!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach ta samowola dłoni przy Dymitrze. Nie martw się Rose, każda kobieta by tak miała, więc żadnej nie dopuszczaj.
    Biedna niczego nieświadoma Lissa. To jej przyjaciółka. Powinna jej wszystko powiedzieć. No ale to jej wybór. Czekam na następny i życzę masy weny. :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracajcie lepiej do domu - tam dokończycie.

    OdpowiedzUsuń