Siedziałam z Dymitrem wiele godzin rozmawiając o wszystkim: o ślubie,dzieciach,ślubie Lissy.Uwielbiam w nim to,że o wszystkim mogliśmy porozmawiać.W czasie kiedy rozmawiałam z Dymitrem przyszedł lekarz i mnie zbadał dowiedziałam się,że jutro dostanę wypis co mnie ucieszyło bo wolałam iść do domu niż siedzieć tu i nic nie robić.
-Dymitr czy coś jeszcze przeczytałeś w książce od Jewy?-spytałam.Dymitr poszedł po pączki i teraz je pałaszowaliśmy.Były pyszne mój był z toffi a Dymitra z czekoladą,kupił po dwa dla każdego bo wiedział,że jeden mi nie wystarczy.
-Nie było w niej już nic ciekawego ani pożytecznego ale przeczytałem całą by się o tym przekonać.-powiedział oblizując kciuk od lukru
-Wiesz nie wiem czy mam się cieszyć czy też nie.Może to była nasza jedyna szansa na dziecko?-spojrzałam na niego tak bardzo chciałam żeby zaprzeczył
-Roza nie wiem czy to się jeszcze powtórzy ale jeśli tak to będę szczęśliwy.-powiedział chwytając mnie za rękę
-Obiecaj,że spróbujemy.-powiedziałam patrząc w jego oczy
-Czego?-Dymitr wydawał się zagubiony
-Spróbujemy jeszcze raz z dzieckiem.
-Od kiedy moja Roza chcę dziecka?-spytał uśmiechając się
-Chcę go ponieważ chcę cię uszczęśliwić.-powiedziałam pewnie
-Roza nie chcę żebyś mnie uszczęśliwiała chcę żebyś ty też tego chciała.-powiedział i pocałował mnie w dłoń
-Chcę tego naprawdę
-Wobec tego spróbujemy ale po ślubie.-powiedział a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy
-Dlaczego dopiero po ślubie?-spytałam a on się roześmiał
-Wiesz chciałbym wszystko po kolei najpierw żonę potem dziecko.
-Dobrze Towarzyszu będzie jak chcesz.-powiedziałam a jego usta znalazły się na moich tym razem pilnowałam się by nie zacząć go rozbierać.Było to trudne ale udało się i po chwili się odsunął
-Potrzebujesz czegoś Roza?-spytał po chwili intensywnego patrzenia na mnie
-Cóż ciebie mam przy sobie więc nie niczego mi nie potrzeba.-powiedziałam uśmiechając się
-Chodzi mi o jedzenie,picie,książki no sam nie wiem.
-Nie mam na to czasu cały czas mam gości i nie mogę zajmować się niczym innym.
-No tak racja zapomniałem-powiedział śmiejąc się ze mną.Nagle do sali wszedł mój ojciec
-Witam moją kochaną parę młodą
-Hej tato,udało ci się wszystko załatwić?-spytałam ze złośliwym uśmiechem
-Tak udało mi się,a wy rozmawialiście na temat ślubu?-spytał również złośliwie
-Tak rozmawialiśmy z Rose,że chcielibyśmy by ślub odbył się pod koniec czerwca.-powiedział Dymitr spoglądając na mnie
-Świetny pomysł.Koniec czerwca czyli dokładnie?-spytał Abe
-Cóż może być dwudziesty czwarty ?-spytał Dymitr spoglądając na kalendarz który wisiał na ścianie
-Mi pasuję.-powiedziałam patrząc na niego
-Dobrze czyli wszystko na dwudziestego czwartego czerwca będzie gotowe .Oczywiście to wy będziecie o wszystkim decydować ale ja zajmę się organizacją.-Abe jak zawsze chciał być w centrum uwagi więc stwierdził,że zaplanuje ślub martwiło mnie to trochę ale się zgodziłam bo on miał za wszystko zapłacić.
-Cieszymy się,że tak szybko doszliśmy do porozumienia-powiedział Dymitr ściskając mnie za rękę.
-Dobrze.Kiedy wychodzisz?-Abe jak zwykle od razu przechodził do rzeczy
-Jutro po południu-powiedziałam ,a na samą myśl na twarzy pojawił się uśmiech wolałam być w domu niż siedzieć tu i zastanawiać się co robić
-Świetnie przyjdę do was jutro wieczorem i porozmawiamy o wiadomych rzeczach
-Proszę!!!Myślałam,że wybiłam wam z głowy ten głupi pomysł na zemstę na Robercie.
-Nie po tym co ci zrobił Różo-Abe był teraz śmiertelnie poważny aż się przestraszyłam i zdenerwowałam jednocześnie.Nie chciałam by spotykali się z tym szurniętym morojem szczególnie,że był nie przewidywalny .
-Czy możemy porozmawiać o tym jutro?-spytał Dymitr
-Tak masz rację jutro na spokojnie.Do zobaczenia-powiedział Abe wychodząc.
Abe nie słuchaj Rose tylko weź załatw Roberta i zorganizuj ślub. Jaki słodki... Rose planuje zostać matką...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny.
Abe, nie słuchaj jej! Bierz tego kretyna w swoje ręce i własnoręcznie go uduś!
OdpowiedzUsuńJak słodko.... Oni chcą mieć małego bobo, takiego Romitrisia 😍😍😍
Jak uroczo.... 💖💖💙💙❤❤
Czekam na następny 😘
Abe, łap Dymitra i jakiś silny zestaw strażników i ze sztyletami na Roberta. Nie ważne co mówi Rose. Jak grozisz jej facetom, nie pytasz się, czy jej się to podoba.A żeby złapać szaleńca czytającego na jej życie,chcesz jej zgody?!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Rose aż tak niecierpliwa na dziecko? No tak. Chodzi o szczęście Dymitra. Ola słuchaj, tak po znajomości. Bielikow ma być szczęśliwy. Skoro ja go nie mogę mieć(Aachhh), to niech z Rozą będzie mu dobrze. Czekam na następny i życzę weny. :-*
Zabić Roberta. Zanieczyszcza powietrze swoim dwutlenkiem węgla!
OdpowiedzUsuń