Dymitr wstał pierwszy i pognał do drzwi.Wrócił po chwili z moim ojcem,rozmawiali przyciszonymi głosami ale gdy weszli do salonu przerwali
-Witaj Rose.Jak się czujesz?-spytał Abe podchodząc do mnie i całując mnie w czoło.wydało mi się to dziwne ale nie narzekałam
-Hej tato jest dobrze.-powiedziałam zdziwiona tym,że właśnie zwróciłam się do niego słowami "tato"
-Dobrze,kto się czego napije?-Dymitr chyba zauważył moje zdenerwowanie i postanowił rozluźnić atmosferę
-Cóż daj coś mocnego Bielikow-mój ojciec jak zwykle stwierdził,że czas się wyróżniać
-Oczywiście.Rose pijesz z nami?-spytał niepewnie Dymitr
-Oczywiście.-powiedziałam bez wahania skoro oni mieli pić ja nie chciałam być gorsza.Dymitr po chwili wrócił z butelką dziwnego alkoholu który na moje wyglądał jak whisky.Nalał do trzech szklanek i podał każdemu,usiedliśmy do stołu gdzie leżały mapy
-Więc wiem,że Portland odpada.-powiedział Abe biorąc łyk whisky.
-Czyli gdzie jest Robert?-spytał Dymitr
-Spokane-powiedział ojciec bez ogródek a moje serce przestało bić
-Rose?Roza dobrze się czujesz?-Dymitr wydał się przerażony
-Tak ja tylko się zamyśliłam-powiedziałam i wzięłam łyka whisky,prawie wyplułam to z powrotem na mapy ale połknęłam wszystko,sam tego alkoholu był okropny.
-Na pewno?-spytał Abe wydał mi się równie wystraszony co Dymitr
-Tak tam właśnie strzygi przetrzymywały mnie,Masona,Christiana i Mię-powiedziałam a na samą myśl wróciły okropne wspomnienia.Dymitr wziął głęboki wdech
-To tam grupa Izajasza grasowała prawda?-spytał nie swoim głosem
-Tak.Dymitr co się stało?-spytałam przerażona.Abe przyglądał się tej scenie z zaciekawieniem
-Jeśli dobrze wnioskuję te strzygi które uciekły z osady Stróżów są teraz z Robertem w Spokane i czekają na ciebie.-powiedział dopijając whisky podsunęłam mu swoją a sama wzięłam pustą szklankę i postawiłam na stole
-Czyli że Rose nigdzie się nie wybiera-oznajmił Abe
-Zapomnij Staruszku jadę z wami czy wam się to podoba czy nie.-powiedziałam patrząc na nich
-Roza nie powinnaś...-Dymitr stanął po stronie mojego ojca
-Obydwoje mnie teraz posłuchajcie.Jeśli pojedziecie sami nic wam się nie uda Robertowi zależy na mnie nie na was.Posłużę za przynętę.-powiedziałam patrząc na nich wilkiem
-Zapomnij to niebezpieczne.-powiedział Dymitr-Nie pozwolę by coś ci się stało szczególnie po ostatnim odkryciu-starał się dobierać słowa
-Cholera Dymitr nazywaj rzeczy po imieniu poroniłam.Tak masz rację ale zrozum,że jak pojedziecie sami to Robert nie wyjdzie z kryjówki a jak ja pojadę będzie chciał mnie zobaczyć i mnie zabić.-powiedziałam patrząc wściekła na niego,że traktował mnie jak dziecko którym już od dawna nie jestem.
-Przykro mi Bielikow ale Rose ma rację jeśli chcemy go wybawić z kryjówki potrzebujemy przynęty którą niestety jest Rose-Abe w tej chwili był śmiertelnie poważny
-Abe co zrobisz jak coś jej się stanie?Bo ja nie wyobrażam sobie życia bez twojej córki,którą kocham najbardziej na świecie-Dymitr po raz pierwszy zwrócił się do mojego ojca po imieniu wydaje mi się,że zrobił to przez przypadek ale jego wypowiedź zrobiła wrażenie na mnie i moim ojcu
-Dymitr myślisz,ze pozwolę by coś jej się stało?Myślisz,że jedziemy tylko my dwaj i moja córka?Jedzie z nami jeszcze dwudziestu strażników.Nic się nikomu nie stanie-Abe był teraz śmiertelnie poważny a mi się przypomniały pierwsze dni naszej znajomości .
-Czyli jadę z wami?-spytałam
-Tak Rose jedziesz z nami.-powiedział Abe wstając-Jutro wszystko dopracujemy.Teraz idźcie spać-mówiąc to skierował się do wyjścia.Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi spytałam Dymitra
-Jesteś na mnie zły?
-Tak jestem.Ale to dlatego,że boję się ,że cię stracę.-powiedział kucając przed krzesłem na którym siedziałam.-I wiem,ze zabrzmi to samolubnie ale ciężko będzie mi cię oddać na te kilka godzin gdy będziesz musiała zwabić Roberta-mówiąc to jego usta zbliżały się do moich aż w końcu po nie wiem jak długim czasie poczułam jego miękkie wargi na swoich.Przyciągnęłam go do siebie całując jeszcze mocniej.Po nie wiem jak długim czasie oderwaliśmy się od siebie a ja dotknęłam jego policzka i powiedziałam:
-Kochanie nie martw się nic mi się nie stanie będę cała i zdrowa
-Będę się bał dopóki Robert żyje-powiedział a mnie przeszedł dreszcz
-Chcecie go zabić?-spytałam zmartwiona
-Roza on jest zbyt silny by mógł siedzieć w więzieniu.-Dymitr wydawał się niewzruszony tym,że mówił o zabójstwie kogoś
-Ale on balansuje na krawędzi może niedługo trzeba go będzie odesłać do Tarasowa tam gdzie teraz jest.
-Roza to nic nie da jest zbyt silny trzeba go zabić-powiedział Dymitr pomagając mi wstać
-Ale...jak?
-O to się nie martw twój ojciec się tym zajmie-powiedział całując mnie w czoło.-Proszę zmieńmy temat-poprosił
-Czy Tasza?-nie umiałam dokończyć
-Nie już jej nie ma.Zrobili to w dniu naszego wyjazdu podobno błagała o przebaczenie
-Przykro mi Dymitr wiem,że po mimo togo co zrobiła był byś w stanie się z nią przyjaźnić.-powiedziałam wiedząc ile znaczyła dla niego ta przyjaźń
-Roza jeśli mam być szczery to nie chciałem się z nią przyjaźnić po tym co zrobiła tobie.Ostatnio w więzieniu nie widziałem już mojej przyjaciółki tylko jej marną atrapę-powiedział prowadząc mnie do łazienki na górze -Idź się wykąp.
-Dymitr nie odpowiedziałeś na moje pytanie.Jak się z tym czujesz?
-Jest dobrze-powiedział wychodząc z łazienki.Wzięłam długą odprężającą kąpiel.Gdy weszłam do sypialni znalazłam Dymitra który spał po swojej stronie łóżka przykryłam go kołdrą i poszłam spać tak jak on.
Robi się poważnie.... Nie wątpię, że Dymitr i Abe (nawet we dwójkę) mogliby zabić Roberta, ale mimo wszystko to nie jest chyba zbyt bezpieczne...
OdpowiedzUsuńRose i Dymitr? Są perfekcyjni, kiedy wspierają się. Są bardzo silni!
Czekam na następny rozdział 😘
Dymitr popija z Abem? Ciekawe. To słodkie jak nasz Rosjanin martwi się o Rose. Dziwiło mnie, że w szpitalu mówiła "tato". Spoken. Brry... Nieciekawa sprawa. Rose na przynętę, Jeszcze gorsza. Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie. Z niecierpliwością czekam na więcej. Pozdrawiam i życzę weny. :-*
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieje? Abe zgadza się na to, by Rose stała się przyjętą? To koszmar!
OdpowiedzUsuńPs: Dalej płaczę...