Rozmawiałam z Lissą nie wiem jak długo ale było jak za starych dobrych czasów.Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.W końcu Lissa stwierdziła,że już czas kończyć bo sama musiała się położyć,a ja zapadłam w własną krainę snów.Obudziło mnie przyjemne głaskanie.Otwarłam delikatnie oczy i zauważyłam,że Dymitr przygląda mi się intensywnie.
-Hej Towarzyszu.Długo nie śpisz?-spytałam przecierając oczy
-Nie dopiero się obudziłem.Przepraszam nie chciałem cię budzić ale tak strasznie kusiło mnie,żeby cie pogłaskać,że nie wytrzymałem.
-Nic się nie stało.Lubię jak mnie tak budzisz-powiedziałam całując go w usta.
-Masz ochotę na śniadanko?-spytał z uśmiechem ale mi nie było do śmiechu-Roza co się stało?
-Lissa było dziś u mnie we śnie.-powiedziałam patrząc mu w oczy
-To dlaczego jesteś smutna powinnaś się cieszyć przecież w końcu jej się udało.-Dymitr patrzył na mnie zmartwiony
-Okazało się,że wykradła moją kartę leków ze szpitala.
-Jak wykradła?Królowa?-mój ukochany był tak zdziwiony,że jego czoło pokryło pełno zmarszczek
-Nie wiem jak to zrobiła ale wykradła,znalazła tam nazwy leków które podaje się kobietom które poroniły.-powiedziałam patrząc na niego
-Czyli Lissa też wie?
-Nie
-Nie?-spytał zdziwiony
-Udało mi się wyłgać i zmienić temat.
-Rose wydaje mi się,że skoro już tyle wiedziała to powinnaś jej była powiedzieć.-Dymitr powiedział to ze śmiertelną powagą
-Ale ja nie chcę,żeby ona wiedziała.Nie chcę by ktokolwiek wiedział.-łzy zaczęły piec pod powiekami
-Roza wiem,że ci trudno mi też jest trudno.Dlatego może lepiej jeśli wszystkim powiemy?
-Nie Dymitr proszę nie mówmy o tym nikomu nie chcę ich martwić,a z resztą potem będą obchodzić się ze mną jak z jajkiem.
-Nie będą.-Dymitr patrzył prosto w moje oczy
-Właśnie że będą jak wy się ze mną obchodziliście jak widziałam duchy?Myślisz,że nie domyśliłam się,że specjalnie mnie nie atakujecie,wiem że zrobiliście to w obawie że się załamię.Ale tak by się nie stało bo wtedy naprawdę widziałam ducha Masona.-rozpłakałam się
-Roza nie płacz.Ja naprawdę wierzę w to,że widziałaś ducha Masona.Masz rację Alberta wtedy zarządziła zakaz atakowania ciebie.Ale gdy w końcu ciebie zaatakowaliśmy to zrobiliśmy to ponieważ ja ich do tego przekonałem,wiedziałem że zaczęłaś się tego domyślać.Byłem z ciebie taki dumny kiedy powaliłaś naszą trójkę naprawdę bardzo dumny.-powiedział przytulając mnie mocno do siebie.Nadal płakałam choć nie wiem dlaczego chyba po prostu musiałam się wypłakać.-Roza nie płacz już proszę.-Dymitr cały czas mnie mocno przytulał jakby chciał obronić mnie przed całym światem.Podniosłam głowę i go pocałowałam.Chciałam mu udowodnić,że moja miłość do niego jest silniejsza niż cokolwiek innego na świecie
-Dziękuje.Dziękuję,że od zawsze we mnie wierzysz i mnie wspierasz gdyby nie ty ja bym już...na cóż nie wiem gdzie bym teraz była ale na pewno nie była bym szczęśliwa.-powiedziałam to między łzami.Dymitr tylko nachylił się i mnie pocałował,kładąc się na łóżku.-Towarzyszu na którą jesteśmy umówieni z moim ojcem?
-Na pierwszą mamy czas-powiedział całując mnie coraz niżej.Wiedziałam co się teraz stanie najczęściej właśnie w takich chwilach czułam jak mnie kochał jak bardzo mnie wspierał i we mnie wierzył to on był moją nadzieją na lepsze jutro.Gdyby nie on zapewne skończyła bym na ulicy jako dziwka krwi,nawet nie chciałam o tym myśleć,jak można kochać się z kimś kogo się nie zna,a tym bardziej kogo się nie kocha.Faktycznie oddawanie krwi było przyjemne szczególnie strzydze której endorfiny są o wiele mocniejsze niż moroja,ale to właśnie sex z ukochaną osobą dostarcza najwięcej endorfin,przynajmniej mi.Kocham Dymitra za to,że jest delikatny,czuły,wie kiedy mnie coś trapi i to co jest najlepsze to to,że rozumiemy się bez słów wiem o sobie wszystko jesteśmy dla siebie otwartymi księgami,wiemy że na siebie zawsze możemy liczyć.Właśnie za to wszystko kocham Dymitra Bielkowa.Dokładnie w tej chwili zrozumiałam dlaczego on chce się ze mną ożenić,wiedziałam dlaczego tego potrzebuje.Zrozumiałam,że mi to też jest potrzebne do szczęścia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj dwa rozdzialiki liczę na to,że pod każdym znajdę masę komentarzy.
Ważne!!
1.Mam nadzieję,że znajdę jutro czas na napisanie dwóch.
2.W sobotę na pewno pojawi się jeden rozdział o drugim zadecyduje ilość pracy w domu.
3.Co do niedzieli niczego nie obiecuję jadę na święta do babci i zobaczę jak będzie z czasem
4.Tak samo w poniedziałek też nie wiem co z rozdziałem
5.We wtorek może będą dwa.
Liss nareszcie ci się udało. Ale dobrze, że się nie domyśliła ,że Rose była w ciąży. Poranek cudowny. Też chcę taką pobudkę. Super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Świetny, taki wzruszający, wspaniały. Mam nadzieję, że dasz radę pisać po dwa, do umilasz mi tym każdy dzień, a nawet noc. Czekam na następny i życzę dużo czasu i weny, co niewątpliwie się przyda. Pozdrawiam i czekam:-*
OdpowiedzUsuńOla... Bo wiesz... Ja też chce takie poranki. Tyle że ja będę ryczeć ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńNo dobra przejdźmy do rzeczy. Świetnie! Dymitr... Aw.. ❤❤❤
Spoko 😉 mam nadzieje że dasz radę wstawiać po dwa 😘😘😘
Pozdrawiam i życzę weny 💙
Świetny rozdział, jak zawsze zresztą:) Mam nadzieję, że znajdziesz czas na pisanie i, że wena będzie dopisywać :D
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieje? Wow. Ale tu smutno. I tak to wszystko dołuje. Ups.
OdpowiedzUsuń