Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 70

Światło które widziałam zaczęło się robić coraz większe i większe.Po chwili zrozumiałam,że po prostu zaczęłam otwierać oczy.Słyszałam przyciszone głosy ale dla mnie brzmiały jak szmer.Dopiero po jakiś dziesięciu minutach rozpoznałam trzy głosy.Był to głos mojego ojca,mojej matki i najpiękniejszy głos na świecie głos Dymitra.Po chwili moi rodzice wyszli a Dymitr usiadł przy mnie.
-Roza nie zostawiaj mnie samego.Jeśli ty odejdziesz to ja dołączę do ciebie nie mogę żyć bez ciebie.-mówił to cicho ale ja to wszystko słyszałam dokładnie-Cholera,nie myślałem,że jakaś małolata może tak zmienić moje życie.
-Ej nie jakaś małolata mam osiemnaście lat jestem dorosła-powiedziałam zachrypniętym głosem-I nie martw się tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
-Roza-powiedział patrząc na mnie-Tylko się nie podnoś.
-Spokojnie lepiej powiedz mi gdzie jestem?-spytałam patrząc na niego z miłością.
-W samolocie po tym jak zemdlałaś mi na rękach pobiegłem z tobą prosto do samolotu który czekał na nas kilka ulic dalej.-powiedział Dymitr jakby to było oczywiste.
-Moment zablokowaliście całą ulice by zakończyć akcję?-spytałam z niedowierzaniem.
-Oczywiście,że nie znalazłaś miejsce tylko kilka metrów od pola więc łatwo było tam wylądować.-wyjaśnił Dymitr
-Mój rycerz.-powiedziałam chwytając go za rękę.Dopiero teraz zobaczyłam,że mam coś przyczepione do ręki-Co to jest?-spytałam wskazując kabel.
-Okazało się że by przywrócić cię do przytomności wystarczy przetoczyć ci krew.-powiedział Dymitr.
-Skąd wzięliście  tak szybko moją grupę krwi?-spytałam.
-No wież posłużyłem za twój osobisty worek krwi.-powiedział z uśmiechem.
-Nie wiedziałam,że mamy tą samą grupę.
-Ja też nie wiedziałem dopiero dowiedziałem się o tym od twojej matki.Roza o czym ty mówiłaś zanim zemdlałaś?-spytał niepewnie.
-O tym,że mijałam ten dom-wiedział o którym mówię-i stanęłam pod nim tam mieszka kobieta z córką.Dymitr one nie wiedzą co się tam stało.-powiedziałam a łzy mimowolnie spływały mi po policzkach.
-Roza nie płacz Mason żyje.-nie zważając na to,że kazał mi leżeć usiadłam i wtuliłam się w niego.Był taki ciepły przyjemny.
-Kocham się do ciebie przytulać-wyznałam wtulona w jego tors.
-Ja do ciebie też.-wyznał.
-Dymitr czy to już koniec?-spytałam
-Tak Roza koniec Robert nie żyje.-powiedział patrząc mi w oczy.Nachylił się i mnie pocałował delikatnie.Ale ja wbiłam się w jego usta chcąc poczuć ich smak.Dymitr oparł mnie o fotel i dalej całował .Usiadł obok mnie a ja weszłam mu na kolana.
-Roza uważaj jeszcze masz przetaczaną krew.-mruknął między pocałunkami.Całował mnie jednak dalej coraz namiętniej.
-Janin patrz nasza córka cudownie ozdrowiała.Wydaje mi się,że to dzięki metodzie usta usta którą właśnie prezentował.-Abe odzyskał dobry humor-Tylko nie rozumiem po co Rose siadałaś mu na kolana.
-Wiesz tato ta metoda wymaga poświęceń.-powiedziałam siadając obok Dymitra.
-Jak wszystko córeczko-powiedział siadając z moją matką na przeciwko nas.
-Czyli gdzie teraz?-spytałam rozsiadając się wygodnie.
-Do naszej willi Rose.-powiedziała moja matka
-Na ile?
-Na dwa tygodnie Roza-Dymitr odezwał się po raz pierwszy od kiedy weszli moi rodzice.
-Ale nasze rzeczy...
-Wszystko jest już gotowe-wtrącił Abe.Cóż czekają mnie ciekawe dwa tygodnie.

3 komentarze:

  1. Masz szczęście. Kolejna willa Abe'a?! Ile on ich ma? No nie ważne. Rozdział wspaniały. Nie ma co się rozpisywać. Uh.. ulżyło mi. Czekam na więcej. :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. No! Już się bałam! Dobrze, że nic takiego jej nie jest. Zakładam, ze "wymagająca poświęceń metoda usta usta" była baaaardzo skuteczna 😂 Skoro Rose już dużo lepiej. No, no 2 tygodnie w willi ojca.. Może być ciekawie.
    Pozdrawiam o czekam na dalsze rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Metoda widać bardzo skuteczna. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń