-Jak myślisz Towarzyszu,gdzie lecimy?-spytałam patrząc na niego.
-Z tego co wiem,a wiem niewiele więcej od ciebie,będą to ciepłe kraje.-powiedział głaszcząc mnie po policzku.
-Czyli będziemy mogli się poopalać fajnie.-powiedziałam przybliżając się do niego.
-Tak będziemy mogli.-powiedział zanim go pocałowałam.Lot trwał jeszcze dwie godziny.Prawie wybiegłam z samolotu by się przejść.
-Towarzyszu gdzie my jesteśmy?-spytałam patrząc na bajeczny krajobraz.
-Chyba jesteśmy na Karaibach.-powiedział podchodząc do mnie od tyłu i mnie obejmując mocno.
-Witamy na Karaibach.-powiedział facet który szedł w naszą stronę.
-Dzień dobry.-powiedział Dymitr podchodząc do faceta.
-Nazywam się Jack Swift.-podał rękę najpierw mi,a potem Dymitrowi.
-To jest Rose a ja jestem Dymitr.
-Rozumiem,że jesteście małżeństwem?-spytał Jack.
-Jeszcze nie.-powiedziałam-To znaczy w czerwcu odbędzie się nasz ślub.-powiedziałam patrząc na nasze ręce splecione razem.
-O do czerwca dużo czasu-Jack cały czas się uśmiechał a mnie tym tylko wnerwiał.-Zaprowadzę was do waszej willi.-ruszył przodem a my zaraz za nim.
-Ilu ludzi mieszka na tej wyspie?-spytał Dymitr.
-Nikt-odpowiedział Jack.
-Jak to nikt to jest bezludna wyspa?-spytałam.
-Teraz już nie.-Jack cały czas się uśmiechał.-Jesteśmy to ja was zostawię samych jak czegoś będziecie potrzebować po prostu zadzwońcie.-powiedział i już go nie było.Przed nami stała wielka nowoczesna willa zamiast tynku na ścianach znajdowało się drewno.Weszliśmy do środka i oniemiałam wszystkie ściany były w drewnie.Wystrój był bardzo nowoczesny i stylowy za razem.Zwiedzanie zajęło nam godzinę.Dom był ogromy,weszliśmy do przestronnego salonu zauważyłam duży telewizor a przy nim kartkę podeszłam i zabrałam ją ze stolika było na niej napisane"Rose i Dymitr".
-Dymitr koperta do nas.-powiedziałam pokazując mu ją.
-Otwórz.-zachęcił.Otwarłam wszystko było bardzo starannie napisane.Dymitr stanął za mną i też zaczął czytać
"Mam nadzieję,że dom się podoba.Jeśli czegoś wam brakuje po prostu
napiszcie albo zadzwońcie wszystko załatwię.Przez następne dwa tygodnie
będziecie tu wypoczywać.Chcieliśmy wam coś powiedzieć.Wraz z Janin stwierdziliśmy,
że coś od życia wam się należy .Ciągle w waszym życiu coś się dzieje od kiedy tylko
się poznaliście .Chcemy waszej dwójce zapewnić bezpieczeństwo,ale wszyscy wiemy,
że jest to niemożliwe.Dlatego też chcemy wam podarować tę willę.Wiem Rose,
że ciągle się złościsz za tą w Pensylwani,ale za tą nie możesz bo ta jest wasza.
Proszę was przyjmijcie ją jako prezent na zaręczyny.Chcemy byście przestali się
zadręczać tym co się stało u Stróżów.Chcemy byście znów żyli bez tego ciężaru.
Więc przez najbliższe dwa tygodnie macie się zająć tylko sobą.
Pozdrawiamy Abe i Janin Mazur
Ps.Nie bawcie się za dobrze najpierw ślub potem dzieci."
Przeczytałam ten list jeszcze dwa razy,nie mogłam uwierzyć,że to dzieje się naprawdę.
-Co o tym myślisz Towarzyszu?-spytałam podając mu list.
-Wiesz Roza to bardzo miło z ich strony,ale nie jestem pewien czy możemy przyjąć taki prezent.-powiedział patrząc na mnie.
-Wiesz nie chodziło mi o to.
-To o co?
-Może się zabawimy?-spytałam kładąc mu rękę na klacie.
-Przeczytałaś do końca list?
-Tak ale ja nie mam w planach od razu dzieci.Mam odreagować.
-Czyli chcesz w ten sposób odreagować?-spytał z chytrym uśmiechem.
-Tak tylko o tym marze.-powiedziałam,a on mnie pocałował ale co to był za pocałunek powaliła mnie jego słodycz.Dymitr wziął mnie na ręce i zaniósł do najbliższej sypialni.
Ja mam nadzieje, że będzie dziś kolejny, bo tym się nie napełnię.
OdpowiedzUsuńAle słodko! Dostali wille! Ja też chce! 😭😭
Abe i Janin Mazur. To tak ładnie wygląda ❤❤
Romitri. Sami. Na bezludnej wyspie. Tylko oni. Jedyni. Wiecie... To może być piękne!
Pozdrawiam i CZEKAM 😘😘
No no. Willa na własność. Ciekawe kiedy będą tam jeździć. Przecież mają służbę. No ale niech mu bedzie. Zabawić...Hymn... bardzo kusząca propozycja. Idę czytać kolejny. Co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńNiegrzeczni! Ojoj! Własna willa? TEŻ CHCĘ!!!
OdpowiedzUsuń