Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział 100

Cały czas męczyły mnie słowa Jewy,ale nie mogła się nimi zbytnio przejmować.Nie miałam na to czasu.Zoja upodobała sobie mnie jako przytulankę.Gdy nie spała przychodziła do mnie na kolana z jakąś zabawką i się nią bawiła.Tak naprawdę czekałam tylko aż się obudzi bo spodobało mi się to że taka mała istotka siedzi u mnie na kolanach i bawi się w najlepsze.Podczas gdy ja przeżywam rozterki co mam z nią zrobić.Dać jej spokój ?A może przytulić.Cały czas siedziałam rozmyślając o tym.Dymitr za to został maskotką Pawki.Chłopiec ciągle chciał się bawić z wujkiem samochodzikami bo jak twierdził ''Z mamą albo babcią nie idzie bo one nie umieją".Widziałam  jaką Dymitr miał radochę z tej zabawy.Dziewczyny siedziały cały czas się śmiejąc z tego jak Dymitr wspaniale udaje silnik,a ja skupiłam się na tym jak Zoja próbowała zrobić lalce warkoczyki.Nie mogłam dłużej wytrzymać patrząc jak mała się męczy.
-Daj pomogę.-powiedziałam,a ona grzecznie podała mi lalkę,po chwili lalka miała dwa równe warkoczyki.Podałam małej lalkę.Mała dokładnie sprawdziła stan warkoczyków,a następnie obróciła się tak żeby patrzyć prosto na mnie i cała mi całusa.Usłyszałam że wszyscy się śmieją,ale najgłośniejszy śmiech był tak ciepły,że poczułam się jakby ktoś okrył mnie kocem.Ten śmiech należał do Dymitra.Spojrzałam na niego siedział obok Oleny z uśmiechem który dla mnie znaczył wszystko.
-Chyba cię polubiła.-Karolina zaczęła się uspokajać i spojrzała na małą Zoje która nie za bardzo rozumiała co się stało.
-Fajnie.-powiedziałam przytulając dziewczynkę do siebie.Mała oddała mocny uścisk.Po chwili wszyscy wrócili do rozmów,a Dymitr dosiadł się do nas.Zoja cały czas bawiła się na moich kolanach.Dymitr objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.Siedzieliśmy w milczeniu patrząc jak mała bawi się lalką.Dymitr zaczął trącać moje ucho nosem i zaczął szeptać:
-Roza kocham cię.
-Też cię kocham Towarzyszu.-wtuliłam się mocniej w ukochanego.Po chwili włączyliśmy się do rozmowy.Czas leciał szybko,zorientowałam się że musi być późno po tym że Zoja wtulona we mnie zasnęła z lalką pod pachą.Dymitr popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Widzę że się zaprzyjaźniłyście.-powiedział cicho żeby nie obudzić małej.
-Sama zaczęła,a ja uprzejmie dołączyłam.-powiedziałam patrząc na małą.
-Przyznaj,widzisz się w roli matki.-to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Wątpię żebym była tak dobrą matką jak Olena lub Karolina,ale będę się starać najlepiej jak potrafię żeby nasze dziecko było szczęśliwe.-powiedziałam wiedząc że będzie to prawdą jeśli nam się uda.
-A ja wiem że będziesz najlepszą matką na świecie.-powiedział całując mnie w czubek głowy.
-Rose przesyłka dla ciebie.-zawołał Abe a ja się skrzywiłam bo bałam się że obudzi małą.Dymitr wziął ode mnie delikatnie małą tak żeby jej nie obudzić.Zoja była jak marionetka i opadła na tors Dymitra.Zazdrościłam jej że może to zrobić,ale zaraz przypomniałam sobie że mnie również czeka ten zaszczyt wieczorem.Ruszyłam do drzwi.
-Dobry wieczór pani Rosemarie Hathaway?-spytał kurier patrząc na mnie.
-Tak.
-Proszę o podpis-podał mi kartkę i długopis,szybko podpisałam ciekawa co znajdę w paczce.Paczka była duża i ciężka,postanowiłam ją otworzyć na korytarzu.Wzięłam długopis który miałam akurat pod ręką i ponakłuwałam  taśmę i otworzyłam pudełko.Usłyszałam przeraźliwy krzyk dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że to mój własny krzyk.W pudle leżał martwy lis i co najgorsze martwe dziecko.Dymitr stał już przy mnie usłyszałam jak głośno wciąga powietrze i schyla się do pudła.Po chwili wyciągnął z niego coś biało-różowo-czerwonego .To była koperta.
-Otwórz ją-powiedziałam cicho.Dymitr rozerwał kopertę i wyciągnął z niej kartkę.Po chwili mi ją podał.
''Jeśli nie chcesz robić afery z tym że możecie mieć dziecko zostaw Dymitra w spokoju."
Dymitr stał na mną masując moje ramiona.Ten gest strasznie mnie uspokoił i pozwolił spokojnie myśleć.
-D..Dymitr,ale przecież Tasza nie żyje jak to możliwe że wysłała ten list?-spytałam walcząc ze łzami.
-Może ktoś się pod nią podszywa?-Dymitr głośno myślał.
-Co się stało co jest w tej paczce?-usłyszałam za sobą głos Wiktorii,nie chciałam jej straszyć tym że możemy mieć problemy więc szybko się do nich odwróciłam.
-Nic!Mało ważne co tam jest!-powiedziałam do nich-Tato możemy to zanieść do ciebie do gabinetu?-dopiero teraz spojrzałam na Aba był lekko blady.Po raz pierwszy widziałam go wystraszonego.
-Yyyy jasne.Rozumiem że dzwonicie na Dwór?-spojrzał na nas niepewnie.
-A co innego mamy zrobić trzeba to posprzątać.-widziałam że Bielikówny nic nie rozumieją i patrzą na nas niepewnie.
-Zanieście to do mojego gabinetu.-powiedział Abe jakby od niechcenia.Dymitr chwycił pudło i ruszy do gabinetu mojego ojca.Ja w międzyczasie wyciągnęłam telefon.
-Hathaway wydawało mi się że masz wolne.-Hans odebrał po drugim sygnale.
-Witaj Hans wiem że jest późno,ale czy mógłbyś wysłać ekipę sprzątającą do willi mojego ojca?-spytałam niepewnie.
-Po co ci ekipa sprzątająca Hathaway?Coś ty tam zrobiła?-Hans wydawał się lekko przerażony.
-Ja nic dostałam martwą przesyłkę.-powiedziałam cicho żeby nikt nie usłyszał.
-Wiecie kto to mógł zrobić?-Hans od razu usłyszał o zagrożeniu i przełączył się na tryb strażnika.
-Podejrzewamy że to osoba która nie żyje.-powiedziałam wiedząc jak to brzmi.
-To co z grobu nadał tą paczkę?Hathaway to się kupy nie trzyma.-Hans jak zwykle skreślał mój pomysł w zarodku.
-Posłuchaj możliwe że to osoba przywrócona do życia.-powiedziałam delikatnie wiedząc że na Dworze cały czas to delikatny temat.
-To zmienia postać rzeczy.Dobra wysyłam ekipę.Chcesz żebyśmy zbadali sprawę?-spytał Hans.
-Nie sama się tym zajmę.-powiedziałam pewnie.
-Zrobisz jak będziesz chciała pamiętaj jednak że w razie co ja chętnie pomogę.-wiedziałam że mówi szczerze.
-Zapamiętam.Hans za ile możemy się spodziewać ekipy?
-Będą za mniej niż godzinę.-powiedział i słyszałam że coś notuje.
-Dzięki do zobaczenia.
-Na razie.-rozłączył się,a ja stanęłam ponieważ Dymitr odłożył pudło na podłogę.
-Roza jak się czujesz?-spytał patrząc na mnie zmartwiony.
-Jest dobrze Towarzyszu nie musisz się martwić,dojdę do siebie.-mówiąc to spojrzałam na pudło i mimowolnie zadrżałam.Dymitr podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił-Dlaczego to zawsze nam musi się coś dziać dlaczego naszym jedynym problemem nie może być barak jajek w lodówce.-spytałam mocno wtulona w jego tors.Dymitr zaśmiał się ukradkiem.
-Wiesz jakie to życie było by nudne?-spytał z ironią w głosie.
-Wiem,ale chciała bym tak pożyć.-stwierdziłam cały czas wtulona w niego.Dłużej już nie mogłam wytrzymać.Podniosłam głowę i go pocałowałam wiedząc że on tego pocałunku również potrzebuje.Całował mnie mocno i namiętnie po chwili poczułam język Dymitra w ustach.Wiedziałam,że chce mnie odpędzić od ponurych myśli,ale wybrał chyba najniebezpieczniejszą drogę jaką mógł.Całowaliśmy się naprawdę długo i całowalibyśmy się dłużej gdyby nie przyszła Olena.Wiedziałam że widziała co jest w pudle bo stała zaraz za Dymitrem.
-Dobrze teraz powiecie mi co się dzieje.-powiedziała stając na przeciwko nas.
-Ktoś stroi sobie jakieś głupie żarty i tyle.-powiedziałam.
-Oj przestańcie widzę że coś jest nie tak.Oboje zachowujecie się od naszego przyjazdu dziwnie,a teraz Jewa chodzi po swoim pokoju i powtarza w kółko że wiedziała i że powinniście byli powiedzieć dawno temu.-patrzyłam na Olenę i wiedziałam że źle zrobiliśmy nie mówiąc jej o tym co się stało.Spojrzałam na Dymitra on też na mnie patrzył.
-Roza i tak za długo to ukrywamy.-powiedział tylko.Olena patrzyła na nas wyczekująco.Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
-Cztery miesiące temu pojechaliśmy na akcję do jednej z wiosek Stróżów.Nie radzili sobie ze strzygami i królowa wysłała najlepszych strażników by uporali się z nimi.Faktycznie było sporo strzyg,ale udało nam się je pokonać.Wychodziliśmy z lasu gdy pojawiły się trzy strzygi i rzuciły się na nas...jedna ze strzyg kopnęła mnie w brzuch i straciłam przytomność.Obudziłam się w szpitalu.Od Dymitra dowiedziałam się że poroniłam.-powiedziałam nie patrząc na nic szczególnie.
-Ale k...kogo to było dziecko?-spytała Olena wiedziałam że jest w szoku.
-Moje.-głos Dymitra wydawał się dziwny.
-Jak twoje przecież dampir z dampirem nie mogą mieć dzieci.-Olena powiedziała oczywistą rzecz,ale jednak wszystkimi ta wiadomość wstrząsała.
-Tak dampir z dampirem nie mogą,ale dampir z dampirem który był strzygą już mogą.-powiedział Dymitr smutno.
-Dlaczego mówicie mi to dopiero teraz?-spytała Olena.
-Nie chcieliśmy nikomu mówić.-powiedziałam cicho.
-Przepraszam że wam przeszkadzam,ale przyjechała ekipa.-naszą rozmowę przerwał Abe.
-Dobrze już idziemy.-powiedział Dymitr ruszając przodem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy setny rozdział,ale to zleciało pisząc pierwszy rozdział nie myślałam że uda mi się tak szybko dojść do setnego a to już.Mam nadzieję że moja wena za szybko się wam nie znudzi i mi się nie skończy.

5 komentarzy:

  1. Hehehe, znowu pierwsza ! :D No dziewczyno powiem Ci, nie spodziewałam się tego... Biedna Rose... Ale nie przejmujmy się przecież to Rose, poradzi sobie, jeszcze jest Dymitr i Abe. Poradzą sobie ! :) (oby) :) Życzę weny i czekam na następny ! :D
    Pozdrawiam,
    ~Zmey~

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA! Gratuluję setki!Rozdział godny numeru 😊 Uwielbiam takie zwroty akcji. Ta przesyłka była super. (Na swój przerażający sposób) Pozdrawiam i życzę by następna setka była na równym poziomie 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola! A tylko spróbuj coś in zrobić! Martwa przesyłka?! Czy ciebi pogięło?! Wiesz jka to się odbije na Rose! W dodatku dostała to do reki zaraz po tym jak Zoja przesiedziała tak długo u niej na kolanach! Okrutna jesteś! Rose, nie załatwiaj tego sama. Powiedz Hansowi, on na pewno pomoże, a ty będziesz miała więcej na głowie.

    Gratuluje setki 💯💪
    Mam nadzieje że nic im nie będzie!
    Pozdrawiam i Czekam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to ma znaczyć?! Tasza przecież miała nie żyć. I co?! Wysyła jakieś paczki zza grobu. No pięknie. Dobrze, że im powiedzieli. Powinni to zrobić od razu. Oooo... Zoja pokochała Rose. W sumie cała jej rodzina ją kocha, a zwłaszcza Dymitr.
    Gratuluję setki i mam nadzieję, że będzie jeszcze następna i następna i jeszcze jedna... wiesz o co mi chodzi. Czekam na kolejne. Dymotr ją pocieszy. Zawsze to robi. Ale musi być ostrożniejszy. Zwłaszcza w Domu Abe'a. Zaczynam go podejrzewać o jakiś monitoring, albo podsłuch. Życzę weny i jak najwięcej komentarzy. 💖

    OdpowiedzUsuń