Cały czas męczyły mnie słowa Jewy,ale nie mogła się nimi zbytnio przejmować.Nie miałam na to czasu.Zoja upodobała sobie mnie jako przytulankę.Gdy nie spała przychodziła do mnie na kolana z jakąś zabawką i się nią bawiła.Tak naprawdę czekałam tylko aż się obudzi bo spodobało mi się to że taka mała istotka siedzi u mnie na kolanach i bawi się w najlepsze.Podczas gdy ja przeżywam rozterki co mam z nią zrobić.Dać jej spokój ?A może przytulić.Cały czas siedziałam rozmyślając o tym.Dymitr za to został maskotką Pawki.Chłopiec ciągle chciał się bawić z wujkiem samochodzikami bo jak twierdził ''Z mamą albo babcią nie idzie bo one nie umieją".Widziałam jaką Dymitr miał radochę z tej zabawy.Dziewczyny siedziały cały czas się śmiejąc z tego jak Dymitr wspaniale udaje silnik,a ja skupiłam się na tym jak Zoja próbowała zrobić lalce warkoczyki.Nie mogłam dłużej wytrzymać patrząc jak mała się męczy.
-Daj pomogę.-powiedziałam,a ona grzecznie podała mi lalkę,po chwili lalka miała dwa równe warkoczyki.Podałam małej lalkę.Mała dokładnie sprawdziła stan warkoczyków,a następnie obróciła się tak żeby patrzyć prosto na mnie i cała mi całusa.Usłyszałam że wszyscy się śmieją,ale najgłośniejszy śmiech był tak ciepły,że poczułam się jakby ktoś okrył mnie kocem.Ten śmiech należał do Dymitra.Spojrzałam na niego siedział obok Oleny z uśmiechem który dla mnie znaczył wszystko.
-Chyba cię polubiła.-Karolina zaczęła się uspokajać i spojrzała na małą Zoje która nie za bardzo rozumiała co się stało.
-Fajnie.-powiedziałam przytulając dziewczynkę do siebie.Mała oddała mocny uścisk.Po chwili wszyscy wrócili do rozmów,a Dymitr dosiadł się do nas.Zoja cały czas bawiła się na moich kolanach.Dymitr objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.Siedzieliśmy w milczeniu patrząc jak mała bawi się lalką.Dymitr zaczął trącać moje ucho nosem i zaczął szeptać:
-Roza kocham cię.
-Też cię kocham Towarzyszu.-wtuliłam się mocniej w ukochanego.Po chwili włączyliśmy się do rozmowy.Czas leciał szybko,zorientowałam się że musi być późno po tym że Zoja wtulona we mnie zasnęła z lalką pod pachą.Dymitr popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Widzę że się zaprzyjaźniłyście.-powiedział cicho żeby nie obudzić małej.
-Sama zaczęła,a ja uprzejmie dołączyłam.-powiedziałam patrząc na małą.
-Przyznaj,widzisz się w roli matki.-to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Wątpię żebym była tak dobrą matką jak Olena lub Karolina,ale będę się starać najlepiej jak potrafię żeby nasze dziecko było szczęśliwe.-powiedziałam wiedząc że będzie to prawdą jeśli nam się uda.
-A ja wiem że będziesz najlepszą matką na świecie.-powiedział całując mnie w czubek głowy.
-Rose przesyłka dla ciebie.-zawołał Abe a ja się skrzywiłam bo bałam się że obudzi małą.Dymitr wziął ode mnie delikatnie małą tak żeby jej nie obudzić.Zoja była jak marionetka i opadła na tors Dymitra.Zazdrościłam jej że może to zrobić,ale zaraz przypomniałam sobie że mnie również czeka ten zaszczyt wieczorem.Ruszyłam do drzwi.
-Dobry wieczór pani Rosemarie Hathaway?-spytał kurier patrząc na mnie.
-Tak.
-Proszę o podpis-podał mi kartkę i długopis,szybko podpisałam ciekawa co znajdę w paczce.Paczka była duża i ciężka,postanowiłam ją otworzyć na korytarzu.Wzięłam długopis który miałam akurat pod ręką i ponakłuwałam taśmę i otworzyłam pudełko.Usłyszałam przeraźliwy krzyk dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że to mój własny krzyk.W pudle leżał martwy lis i co najgorsze martwe dziecko.Dymitr stał już przy mnie usłyszałam jak głośno wciąga powietrze i schyla się do pudła.Po chwili wyciągnął z niego coś biało-różowo-czerwonego .To była koperta.
-Otwórz ją-powiedziałam cicho.Dymitr rozerwał kopertę i wyciągnął z niej kartkę.Po chwili mi ją podał.
''Jeśli nie chcesz robić afery z tym że możecie mieć dziecko zostaw Dymitra w spokoju."
Dymitr stał na mną masując moje ramiona.Ten gest strasznie mnie uspokoił i pozwolił spokojnie myśleć.
-D..Dymitr,ale przecież Tasza nie żyje jak to możliwe że wysłała ten list?-spytałam walcząc ze łzami.
-Może ktoś się pod nią podszywa?-Dymitr głośno myślał.
-Co się stało co jest w tej paczce?-usłyszałam za sobą głos Wiktorii,nie chciałam jej straszyć tym że możemy mieć problemy więc szybko się do nich odwróciłam.
-Nic!Mało ważne co tam jest!-powiedziałam do nich-Tato możemy to zanieść do ciebie do gabinetu?-dopiero teraz spojrzałam na Aba był lekko blady.Po raz pierwszy widziałam go wystraszonego.
-Yyyy jasne.Rozumiem że dzwonicie na Dwór?-spojrzał na nas niepewnie.
-A co innego mamy zrobić trzeba to posprzątać.-widziałam że Bielikówny nic nie rozumieją i patrzą na nas niepewnie.
-Zanieście to do mojego gabinetu.-powiedział Abe jakby od niechcenia.Dymitr chwycił pudło i ruszy do gabinetu mojego ojca.Ja w międzyczasie wyciągnęłam telefon.
-Hathaway wydawało mi się że masz wolne.-Hans odebrał po drugim sygnale.
-Witaj Hans wiem że jest późno,ale czy mógłbyś wysłać ekipę sprzątającą do willi mojego ojca?-spytałam niepewnie.
-Po co ci ekipa sprzątająca Hathaway?Coś ty tam zrobiła?-Hans wydawał się lekko przerażony.
-Ja nic dostałam martwą przesyłkę.-powiedziałam cicho żeby nikt nie usłyszał.
-Wiecie kto to mógł zrobić?-Hans od razu usłyszał o zagrożeniu i przełączył się na tryb strażnika.
-Podejrzewamy że to osoba która nie żyje.-powiedziałam wiedząc jak to brzmi.
-To co z grobu nadał tą paczkę?Hathaway to się kupy nie trzyma.-Hans jak zwykle skreślał mój pomysł w zarodku.
-Posłuchaj możliwe że to osoba przywrócona do życia.-powiedziałam delikatnie wiedząc że na Dworze cały czas to delikatny temat.
-To zmienia postać rzeczy.Dobra wysyłam ekipę.Chcesz żebyśmy zbadali sprawę?-spytał Hans.
-Nie sama się tym zajmę.-powiedziałam pewnie.
-Zrobisz jak będziesz chciała pamiętaj jednak że w razie co ja chętnie pomogę.-wiedziałam że mówi szczerze.
-Zapamiętam.Hans za ile możemy się spodziewać ekipy?
-Będą za mniej niż godzinę.-powiedział i słyszałam że coś notuje.
-Dzięki do zobaczenia.
-Na razie.-rozłączył się,a ja stanęłam ponieważ Dymitr odłożył pudło na podłogę.
-Roza jak się czujesz?-spytał patrząc na mnie zmartwiony.
-Jest dobrze Towarzyszu nie musisz się martwić,dojdę do siebie.-mówiąc to spojrzałam na pudło i mimowolnie zadrżałam.Dymitr podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił-Dlaczego to zawsze nam musi się coś dziać dlaczego naszym jedynym problemem nie może być barak jajek w lodówce.-spytałam mocno wtulona w jego tors.Dymitr zaśmiał się ukradkiem.
-Wiesz jakie to życie było by nudne?-spytał z ironią w głosie.
-Wiem,ale chciała bym tak pożyć.-stwierdziłam cały czas wtulona w niego.Dłużej już nie mogłam wytrzymać.Podniosłam głowę i go pocałowałam wiedząc że on tego pocałunku również potrzebuje.Całował mnie mocno i namiętnie po chwili poczułam język Dymitra w ustach.Wiedziałam,że chce mnie odpędzić od ponurych myśli,ale wybrał chyba najniebezpieczniejszą drogę jaką mógł.Całowaliśmy się naprawdę długo i całowalibyśmy się dłużej gdyby nie przyszła Olena.Wiedziałam że widziała co jest w pudle bo stała zaraz za Dymitrem.
-Dobrze teraz powiecie mi co się dzieje.-powiedziała stając na przeciwko nas.
-Ktoś stroi sobie jakieś głupie żarty i tyle.-powiedziałam.
-Oj przestańcie widzę że coś jest nie tak.Oboje zachowujecie się od naszego przyjazdu dziwnie,a teraz Jewa chodzi po swoim pokoju i powtarza w kółko że wiedziała i że powinniście byli powiedzieć dawno temu.-patrzyłam na Olenę i wiedziałam że źle zrobiliśmy nie mówiąc jej o tym co się stało.Spojrzałam na Dymitra on też na mnie patrzył.
-Roza i tak za długo to ukrywamy.-powiedział tylko.Olena patrzyła na nas wyczekująco.Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
-Cztery miesiące temu pojechaliśmy na akcję do jednej z wiosek Stróżów.Nie radzili sobie ze strzygami i królowa wysłała najlepszych strażników by uporali się z nimi.Faktycznie było sporo strzyg,ale udało nam się je pokonać.Wychodziliśmy z lasu gdy pojawiły się trzy strzygi i rzuciły się na nas...jedna ze strzyg kopnęła mnie w brzuch i straciłam przytomność.Obudziłam się w szpitalu.Od Dymitra dowiedziałam się że poroniłam.-powiedziałam nie patrząc na nic szczególnie.
-Ale k...kogo to było dziecko?-spytała Olena wiedziałam że jest w szoku.
-Moje.-głos Dymitra wydawał się dziwny.
-Jak twoje przecież dampir z dampirem nie mogą mieć dzieci.-Olena powiedziała oczywistą rzecz,ale jednak wszystkimi ta wiadomość wstrząsała.
-Tak dampir z dampirem nie mogą,ale dampir z dampirem który był strzygą już mogą.-powiedział Dymitr smutno.
-Dlaczego mówicie mi to dopiero teraz?-spytała Olena.
-Nie chcieliśmy nikomu mówić.-powiedziałam cicho.
-Przepraszam że wam przeszkadzam,ale przyjechała ekipa.-naszą rozmowę przerwał Abe.
-Dobrze już idziemy.-powiedział Dymitr ruszając przodem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy setny rozdział,ale to zleciało pisząc pierwszy rozdział nie myślałam że uda mi się tak szybko dojść do setnego a to już.Mam nadzieję że moja wena za szybko się wam nie znudzi i mi się nie skończy.
Hehehe, znowu pierwsza ! :D No dziewczyno powiem Ci, nie spodziewałam się tego... Biedna Rose... Ale nie przejmujmy się przecież to Rose, poradzi sobie, jeszcze jest Dymitr i Abe. Poradzą sobie ! :) (oby) :) Życzę weny i czekam na następny ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
~Zmey~
AAA! Gratuluję setki!Rozdział godny numeru 😊 Uwielbiam takie zwroty akcji. Ta przesyłka była super. (Na swój przerażający sposób) Pozdrawiam i życzę by następna setka była na równym poziomie 😉
OdpowiedzUsuńOla! A tylko spróbuj coś in zrobić! Martwa przesyłka?! Czy ciebi pogięło?! Wiesz jka to się odbije na Rose! W dodatku dostała to do reki zaraz po tym jak Zoja przesiedziała tak długo u niej na kolanach! Okrutna jesteś! Rose, nie załatwiaj tego sama. Powiedz Hansowi, on na pewno pomoże, a ty będziesz miała więcej na głowie.
OdpowiedzUsuńGratuluje setki 💯💪
Mam nadzieje że nic im nie będzie!
Pozdrawiam i Czekam!!
Co to ma znaczyć?! Tasza przecież miała nie żyć. I co?! Wysyła jakieś paczki zza grobu. No pięknie. Dobrze, że im powiedzieli. Powinni to zrobić od razu. Oooo... Zoja pokochała Rose. W sumie cała jej rodzina ją kocha, a zwłaszcza Dymitr.
OdpowiedzUsuńGratuluję setki i mam nadzieję, że będzie jeszcze następna i następna i jeszcze jedna... wiesz o co mi chodzi. Czekam na kolejne. Dymotr ją pocieszy. Zawsze to robi. Ale musi być ostrożniejszy. Zwłaszcza w Domu Abe'a. Zaczynam go podejrzewać o jakiś monitoring, albo podsłuch. Życzę weny i jak najwięcej komentarzy. 💖
CO TU SIĘ DZIEJE?!
OdpowiedzUsuń