Ubrani zaczęliśmy poszukiwania klucza.Na początku nie było to łatwe ponieważ dywan był naprawdę puszysty,ale po wnikliwym wyczepianiu dywanu klucz się znalazł.Zeszliśmy na śniadanie.Przez to że byłam wtulona w Dymitra gdy weszliśmy do jadalni zarobiłam chłodne spojrzenia moich rodziców,ale ni obchodziło mnie to czy na mnie patrzą czy nie dla mnie liczyła się tylko nasza miłość.Zoja gdy tylko nas zobaczyła chciała już wstawać od stołu,ale po rozmowie z Karoliną i Wiktorią,które wytłumaczyły dziewczynce że ciocia i wujek też muszą jeść grzecznie siedziała i czekała aż skończymy jeść.Gdy tylko Dymitr dopił kawę mała wskoczyła mu na kolana i zaczęłam mu coś szeptać po rosyjsku.Dymitr słuchał uważnie co chwilę podsuwając jakieś słowo którego zapomniała.Wstałam od stołu i wyniosłam talerz po sobie obok mnie szła Olena.
-Rose czy ty wiesz że twój ojciec powiedział ,że nic nie mogę przygotować na święta.-powiedziała Olena chciałam jej coś powiedzieć,ale nie dane mi było zacząć.-A ja tak bardzo chciałam się odwdzięczyć za gościnność.-zrobiło mi się ciepło na sercu.Właśnie dlatego kochałam Olenę i jej rodzinę.Po mimo tego że nie do końca lubiła mojego ojca nadal chciała mu się odwdzięczyć za gościnność.
-Oleno wydaje mi się że nie musisz niczego robić,mojemu ojcu wystarczy to że udało mu się zrobić wam niespodziankę i przy okazji spędzić czas w gronie rodzinnym.-powiedziałam wkładając naczynia do zmywarki.
-Naprawdę chciał spędzić święta w gronie rodzinnym?-spytała Olena zaskoczona.
-Tak nigdy tego nie robił,ale od jakiegoś czasu stara się być dobrym ojcem.Nawet mu to wychodzi.-pomyślałam o naszej wyspie i zrobiło mi się gorąco na wspomnienie tego co tam się działo.
-Masz szczęście że twój ojciec cię bardzo kocha Rose,Dymitr i dziewczyny może tego nie odczuwają,ale ja czuję się winna za to że nie znalazłam porządnego mężczyzny który potrafiłby zaopiekować się dziećmi.-nigdy nie myślałam o tym co musi czuć Olena widząc mnie i Dymitra przytulających się do siebie.Może ona myślała że znalazła miłość swojego życia,tylko tak się ułożyło że on nie okazał się tym jedynym,wymożonym?Wiedziałam że Olena cieszy się szczęściem swoich dzieci,ale czy była naprawdę szczęśliwa?
-Oleno przecież Dymitr i dziewczyny są szczęśliwi po mimo tego że nie było w ich życiu ojca są szczęśliwi.Karolina i Sonia są wspaniałymi matkami Wiki świetnie się uczy,a Dymitr jest jednym z najlepszych strażników jakich poznałam.Oni wszyscy są szczęśliwi i nie powinnaś się obwiniać za coś na co nie miałaś wpływu.-powiedziałam to z taką siłą jakbym chciała przekonać do tego wszystkich którzy tylko staną mi na drodze.
-Rose jesteś naprawdę wspaniałą osobą,ale zrozum wydaje mi się że źle zrobiłam gdy pozwoliłam odejść ojcu dziewczynek i Dymitra.-Olena nie dawała za wygraną.
-Oleno przecież on cię bił!-wykrzyknęłam byłyśmy same na korytarzu więc miałam pewność że nikt nas nie usłyszy.
-Dymitr ci powiedział?-spytała zdziwiona.
-Tak szczerze to trochę to z niego wyciągnęłam.Gdy mnie uczył był bardzo zamknięty w sobie i czasem musiałam na siłę z niego wyciągać informacje,czasem gdy się przede mną otwierał dowiadywałam się właśnie takich rzeczy.-powiedziałam to wszystko na jednym wdechu.
-Tak Randall mnie bił,może wyda ci się to śmieszne Rose,ale ja go naprawdę pokochałam...z czasem zrozumiałam że wtedy byłam młoda i głupia.-powiedziała i pogrążyła się we własnych rozmyśleniach.Weszłyśmy do salonu.Dymitr siedział na kanapie z siostrami i zawzięcie o czymś dyskutowali po rosyjsku,gdy tylko zobaczył że weszłyśmy uśmiechnął się do nas.Chciałam usiąść na fotelu,ale kiedy go mijałam chwycił mnie za nadgarstek i posadził sobie na kolanach.Olena poszła do moich rodziców którzy rozmawiali o czymś i włączyła się do rozmowy.Widziałam że nasza rozmowa jej nie zabolała.Zoja i Pawka bawili się swoimi zabawkami na podłodze.Dymitr zaczął mnie głaskać po wewnętrznej stronie ud tak by nikt nie zauważył niestety ale ja czułam jak jego dotyk rozpala moją skórę i nie pozwala myśleć.
-Towarzyszu skończ z tym nie mogę się przez ciebie skupić na rozmowie.-szepnęłam mu do ucha gdy dziewczyny zaczęły dyskutować.
-O co chodzi Roza co ja robię?-spytał.Wyglądał tak jakby naprawdę nie wiedziała co robi.
-Kochanie wobec tego spójrz gdzie są twoje ręce.-posłusznie wykonał polecenie,gdy tylko zorientował się gdzie są jego ręce szybko je stamtąd wziął.Rozglądał się czujnie czy nikt tego nie widział.
-Roza wybacz,ale gdy jesteś blisko ciężko mi się opanować.-powiedział całując mnie po szyi.
-Kochanie doskonale wiesz,że nie mam problemu z tym że się otwierasz,ale chwilami panuj nad swoimi rękoma,bo to się może źle skończyć jak nas mój ojciec przyłapie.-jak na komendę Abe spojrzał w naszą stronę.Szybko odwróciłam głowę by nie zaśmiać mu się w twarz.Dymitr też się odwrócił i szepnął.
-To co moje ręce bezmyślnie zaczęły teraz dokończą wieczorem tylko wtedy wszystko będzie specjalnie.-mówiąc to Dymitr objął mnie w tali a mnie przebiegł miły dreszcz już nie mogłam się doczekać wieczora.
Dymitr, weź się opanuj. Ty chyba naprawdę nie chcesz dożyc ślubu. Ale wieczorem już nic nie będzie ci przeszkadzać. Biedna Olena. Może jeszcze znajdzie miłość swojego życia. Abe jak zwykle idealne wyczucie czasu. Dymitr nie kontroluje swojej miłości. To0 słodkie. czekam na więcej i życzę weny, która jak mówisz ci się przyda. :-*
OdpowiedzUsuńpierwsza :-P
OdpowiedzUsuńJeej świetny rozdział, od razu po przeczytaniu go na mojej twarzy zagościł uśmiech. Jak ja kocham takie sceny Romitri <3. Spodobała mi się szczera rozmowa pomiędzy Rose i Oleną, to było takie rodzinne... Nie mogę się doczekać następnego i życzę ogromu weny :D
OdpowiedzUsuńSuper ;) Nie mogę się doczekać następnego :) życzę weny :)
OdpowiedzUsuńBielikow jak tak dalej pójdzie, to któregoś dnia doczekasz się rozmowy z Abe'em. Powodzenia xD :D Ale do wieczora chyba wytrzymasz, nie? Z tego co mówisz wnioskuje, że tylko na wieczór czekasz.
OdpowiedzUsuńZoja! <3
Pozdrawiam. Życzę weny. Czekam na następny :*
Co za propozycje. No proszę.
OdpowiedzUsuńLecę dalej!