Święta minęły szybko,Nowy Rok powitałam w towarzystwie Lissy, Christiana i oczywiście Dymitra i Wiktorii.Na nowo wkręciłam się w służby i warty.Wielkimi krokami zbliżał się ślub Soni i Michaiła.Miałam zostać druhną,a Dymitr drużbą.Właśnie kończyłam służbę przy Lissie gdy do pokoju wpadł zdyszany Adrian.
-Lissa! Ratuj!-powiedział siadając na fotelu obok mnie.
-Co się stało?-spytała Lissa patrząc na niego zaniepokojona.
-Oni...zabrali....-Adrian nie mógł złapać powietrza.
-Kto kogo zabrał?-Lissa patrzyła w napięciu na Adriana.
-Sydney...-wydukał Adrian.
-Ale co Sydney kogoś zabrała z Dworu?-Lissa była coraz bardziej zdenerwowana.
-Nie zabrali Sydney z Eddy'm próbowaliśmy ją uratować,ale było za późno gdzieś ją wywieźli.-Adrian oparł ręce na kolanach i położył głowę na rękach.
-Ale kto ją wywiózł?-Lissa chciała wiedzieć jak najwięcej.
-Alchemicy.-szepnął Adrian nie podnosząc głowy.
-Zmienili jej przydział?-spytałam nic nie rozumiejąc.
-Zabrali ją....-chciał coś powiedzieć,ale umilkł.
-Dlaczego?-dopytywałam.
-Bo zbyt bardzo się do nas zbliżyła.Przyjaźń z tobą była dla Alchemików nie do zniesienia,a gdy przyzwyczaiła się zbytnio do nas to ją znaleźli i wywieźli do ośrodka reedukacyjnego.-Adrian znów schował głowę.
-I co ja mam z tym zrobić Adrianie?-spytała Lissa patrząc na moroja nie do końca pewna.
-Zadzwoń do nich i powiedz im,że to pomyłka że mają ją wypuścić.-Adrian chwycił Lisse za rękę.
-Adrian co mam powiedzieć ''Cześć tu ja królowa morojów wypuście jedną z waszych to pomyłka''.Adrian rozumiem że się polubiliście,ale ja nie mogę nic zrobić naprawdę bym chciała,ale to tak samo jakby oni wtrącali się w sprawy Dworu.Przykro mi.-Lissa wstała z fotela na przeciwko Adriana.Adrian podniósł się szybko i spojrzał na Lissę.Instynkt kazał mi bronić mojej morojki po mimo że Adrian był naszym przyjacielem nie wiedziałam jak daleko się posunie.Stanęłam między nimi zasłaniając Lissę ciałem.
-Wiesz co Lissa żałuję że zajęłaś tron.Zachowujesz się gorzej niż moja ciotka.-powiedział wściekły Adrian wychodząc z pokoju.
-Liss wszystko dobrze?-spytałam odwracając się do przyjaciółki.
-Tak.-odpowiedziała niepewnie.-Co to było?
-Wybuch Adriana.-powiedziałam patrząc na przyjaciółkę czy jest cała.
-Nigdy się tak jeszcze nie zachowywał przestraszyłam się tego jego wybuchu.
-Wiem Adrian jest Adrianem,ale tego u niego jeszcze nie widziałam.-spojrzałam na drzwi którymi przed chwilą wyszedł.
-Ja też nie,ale to może być moja wina.-powiedziała Lissa siadając na sofę.
-Liss nie obwiniaj się.-usiadłam obok niej i przytuliłam.
-Ale Rose ty nic nie rozumiesz po tym jak dowiedziałam się że Jill i Adrian są ze sobą połączeni ''Pocałunkiem Cienia'' wysłałam Jill do Palm Springs wraz z Adrianem i Eddy'm.Niestety alchemicy uparli się że chcą mieć tam więcej osób i wysłali dwójkę swoich.Sydney i jakiś facet mieli się zająć pilnowaniem ich.I to przeze mnie Sydney zbyt bardzo przyzwyczaiła się do Jill i Adriana.-Lissa siedziała coraz bardziej przygaszona.
-Hej nie załamuj się!To nie twoja wina to wina alchemików przecież to oni ją tam wysłali a nie ty.-odłożyłam w tej chwili swój urażony honor(Tylko dlaczego nikt mi nie powiedział że Adrian,Jill i Eddy zniknęli!)przytuliłam mocniej przyjaciółkę.
-Nie jesteś zła że ci nic nie powiedziałam?-spytała pociągając nosem.
-Nie rozumiem,że nie mogłaś.-tak naprawdę nie rozumiałam,ale chciałam ją pocieszyć.
-Kochana jesteś Rose.-powiedziała przytulając mnie.Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.-Proszę.-krzyknęłam moja przyjaciółka.Do pokoju wszedł Christian a za nim Dymitr.Nie widziałam ukochanego od trzech dni wstałam z kanapy i podeszłam do Dymitra wiedząc że mój ukochany na wiele się odważy przytuliłam się do niego.
-Miło cię widzieć Towarzyszu.-mruknęłam wtulona w jego pierś.
-Stęskniłem się.-powiedział chwytając mnie za brodę.Podniósł lekko moją twarz tak bym na niego spojrzała nachylił się i złożył na mych ustach całusa.Całował lekko i słodko.Po chwili się odsunął i spojrzał na mnie z uśmiechem,odwzajemniłam jego piękny uśmiech.
-Nie wiarygodne Dymitr i Rose się jednak całują.-Christian klasnął w dłonie.-A już myślałem że tylko się okładacie na wzajem pięściami.
-Ja przynajmniej umiem się uchronić przed ciosem nie to co niektórzy.-powiedziałam patrząc na Christiana z pogardą.Nawet nie wiedział na jaki wysiłek zmusił się Dymitr całując mnie przy kimś innym niż nasze rodziny.Miała ochotę walnąć Christiana w łeb.
-Christian zamknij usta bo wyproszę ciebie i Rose z tego pokoju.-głos Lissy brzmiał poważnie.
-Oczywiście kochanie.-powiedział Christian całując Lissę w policzek.
-To my już pójdziemy.-powiedział Dymitr chwytając mnie za rękę.
-Pantofel.-krzyknęłam wychodząc.
-Chodź.-Dymitr pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Ph.. Za krótko! Ale rozdział świetny, czekam na następny i przepraszam, ze jestem tak bardzo oszczędna w słowach
OdpowiedzUsuńJesteś genialna. Jak to zabrali Sydney!! Mają ją oddać. Naprawdę nie potrzeba jej prania mózgu. Dymitr się przełamał. Czemu nie widzieli się trzy dni? Christian głupku. Nawet nie wiesz, ile to kosztowało Bielikowa. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖
OdpowiedzUsuńRatujcie Sydney ! :o No błagam Cię Lissa ! -.- Zrób coś ! Jesteś królową, ty wszystko możesz ! A co do rozdziału to świetny i czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Uuu... jestem mega ciekawa gdzie pójdą Romitri :) i wow Dymitr jaka odwaga, pocałunek na oczach innych... brawo :D Trochę mnie martwią te tajemnice i porwanie Sydney, ale mam nadzieję, że wszystko się jakoś wyjaśni :* Życzę dużo weny
OdpowiedzUsuń