Zawsze wiedziałam że moroje lubią debatować,ale to co działo się na sali przerosło moje najśmielsze oczekiwania.Stojąc pod ścianą i słuchając wypowiedzi arystokratów zastanawiałam się czy na pewno chcę bronić takich snobów przed strzygami.Niestety strażniczka we mnie upomniała mnie że od zawsze o tym marzyłam i że powinnam siedzieć cicho.Christian radził sobie średnio.Były chwile że było widać kto jest królem,ale po chwili ktoś zdołał go przekrzyczeć.Dymitr stał obok mnie czujnie śledząc każdy ruch arystokratów.
-To obłęd.-mruknęłam sama do siebie.Dymitr zaśmiał się pod nosem.
-Wydaje ci się Roza.-powiedział tak cicho by nikt go nie usłyszał.
-Spójrz zachowują się jakby byli piani.
-Roza od zawsze arystokraci się kłócili,ale dziś jesteśmy świadkami historycznej chwili.-popatrzył na dyskutujących.-Spójrz siedmiu z dwunastu jest po stronie Christiana,a kolejni zaczynają się przekonywać.Nie będę zdziwiony jeśli okaże się,że tylko jedna osoba będzie przeciw.-Dymitr cały czas patrzył na głosujących,a ja zaczęłam się zastanawiać czy on przez przypadek nie ma racji.Przyjrzałam się.Rodziny Badica,Conta,Ozera,Tarus,Drozdow,Voda i Lazar żywo krzyczały,że król na rację.Za to Daszkow,Zelkos,Szelsky i Iwaszkow kłóciły się że to próba samobójcza.Jeden z Zelkosów stwierdził nawet że król i królowa specjalnie chcą zamordować rodziny królewskie ponieważ chcą sami o wszystkim decydować.Widziałam w oczach Nathana Iwaszkowa że zaczyna się przekonywać do pomysłu Christiana i bardzo mi się to podobało im więcej będzie miał osób za tym lepiej.Stałam cierpliwie patrząc na coś niesamowitego z każdą chwilą rodziny zaczynały się ze sobą zgadzać.Niestety Zelkos był twardy.
-Niech mi Wasza Wysokość wybaczy,ale uważam że gdy nasze dzieci zaczną walczyć to nie będą miały czasu na szkolenie się w magii.
-Wybacz Carterze,ale uważam ten argument za bezpodstawny.-głos Nathana wydał mi się teraz niezwykle silny-Jak często używasz magi?
-Ja...to nie ma znaczenia twierdzę,że nasze dzieci powinny mieć też czas na zabawy zanim zaczną to trudne życie.-powiedział Carter Zelskos z dumą.
-Żartujesz?-prychnęła kobieta z rodu Szelsky dziś zastępowała Arianę.-Uważasz,że to właśnie nasze potomstwo nie może się wyszaleć?!Spójrz na tych młodych strażników którzy stoją pod ścianą,oni nigdy nie mają prawa się wyszaleć po mimo tego że są młodzi.-wskazała na mnie.-Ile masz lat?
Spojrzałam na nią zdziwiona zazwyczaj nikt nie zwracał uwagi na straż.Wystąpiłam do przodu i odpowiedziałam.
-Mam osiemnaście lat lady Szelsky.-chciałam się już cofnąć,ale ona cały czas patrzyła na mnie więc stwierdziłam że postoję tu jeszcze chwilę.
-Słyszysz Carterze ma osiemnaście lat i jest strażniczką pary królewskiej.-teraz spojrzała na mnie.-Ile strzyg już zabiłaś?-zadała jedno z trudniejszych pytań,a ja nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć by nie wyjść na chwalipiętę.
-Zabiłam ich wiele więc dokładnie nie odpowiem lady na to pytanie.-powiedziałam coraz bardziej zdezorientowana.
-Carter słyszysz ma osiemnaście lat,zabiła tyle strzyg że ciężko jej policzyć.Czy miałaś czas w szkole żeby imprezować tak jak twoi rówieśnicy?
-Nie większość czasu spędzałam na szkoleniu się w obronie morojów.-to była prawda szczególnie jak wróciłyśmy po ucieczce mój czas się jeszcze bardziej skurczył.
-Słyszałeś?-lady Szelsky wydawała się z siebie dumna.
-Słyszałem głuchy nie jestem,ale po co robisz wywiad z tą dampirzycą?-prychnął przy ostatnim słowie.Usłyszałam jak Dymitr wciąga powietrze do płuc.
-Chodzi mi o to Carterze,że dampiry nie mają nic od życia,a na dodatek narażają swoje życia dla nas.Ta dziewczyna ma większe poczucie odpowiedzialności niż ty będziesz je mieć przez całe życie.Jak się nazywasz?-to pytanie było skierowane do mnie.
-Rosemarie Hathaway.-odpowiedziałam a na sali nastała cisza.
-Ta Rose Hathaway?-spytała z niedowierzaniem.
-Tak.-jej zaskoczenie trwało tylko chwilę.
-Wobec tego Rose czy chciałabyś coś zmienić w naszym prawie?-spytała patrząc na mnie z uśmiechem.Zastanawiałam się tylko chwile.
-Nie mi tu osądzać to właśnie jesteście od rozstrzygania takich problemów.-powiedziałam spokojnie.
-Widzisz Carterze odpowiedź godna dyplomaty którym ty ponoć jesteś.-popatrzyła na niego surowo.
-Jak za pewne wiesz Ellen nasza strażniczka jest znana z niewyparzonego języka którym nie raz już się chwaliła.-stwierdził złośliwie Carter i zmierzył mnie mroźnym wzrokiem,gdyby sytuacja była inna przyłożyłabym mu.
-Przypominam ci jeszcze raz ona ma dopiero osiemnaście lat z tego co pamiętam z ciebie było jeszcze większe ziółko niż z naszej zdolnej strażniczki...-zaczęli się upierać,a ja wróciłam na miejsce obok Dymitra.
-Jak myślisz Towarzyszu dał coś ten wywiad?-spytałam spoglądając na niego.
-Wydaje mi się że da i to wiele.-uśmiechnął się do mnie.Po pięciu godzinach narady Christian rozpoczął głosowanie.Okazało się że jedenastu z dwunastu arystokratów było za tym by moroje zaczęli uczyć się samoobrony.Wyszliśmy z sali obrad i skierowaliśmy się do pokojów królewskich.
-Rose Dymitr mam do was prośbę.-Cristian zwrócił się do nas.
-Słuchamy.-powiedział Dymitr chwytając mnie za rękę.
-Czy możecie jechać za dwa tygodnie po strażników którzy będą uczyć nas walczyć?-spytał Chris.
-Jasne.-odpowiedział Dymitr bez wahania.Za tydzień i cztery dni ma urodziny więc powinnam zdążyć z prezentem na który wpadłam.
-Dziękuję wam bardzo,a teraz macie rozkaz udać się do domu i odpocząć to był dla nas wszystkich bardzo męczący dzień powinniście odpocząć i zająć się sobą.-ostatnią część zdania powiedział z dziwnym uśmiechem.
-Tak jest.-zasalutowałam mu z uśmiechem.Dymitr mu coś jeszcze powiedział i ruszyliśmy do domu.
Ohoho! Hathaway jest znana chyba wszędzie 😂 Brawo Rose! Pomogłaś! Bardzo im pomogłaś. Dzięki tobie moroje mogą uczyć sie samoobrony! Zeklos... Ble! Gościu, mam ochotę zwrócić kolacje na twój widok!
OdpowiedzUsuń"i zająć się sobą" m.... Mam nadzieje, ze Christian mówiąc to miał na myśli to samo co ja teraz i że ta dwójka zastosuje sie do rozkazu ❤
Czekam na następny.
Kłócenie się, to chyba ulubione zajęcie morojów. Powinni to ogłosić sportem narodowym. Ach ta Rose Hathaway. Każdy ją zna. Ród Zeklos. Jeden gorszy od drugiego. Nic do nich nie dociera. Brawo lady Szelsky. Piękne przemówienie. Moroje tobie i Rose dużozzawdzięczają.
OdpowiedzUsuńTeraz Romitri do domu i cóż... Christian chyba powiedział wszystko co powinnien. Zwłaszcza jego uśmieszek. Tylko nie przesadzać zbytnio. Małe Romitri mają być po ślubie. Przecież nie chcemy Rose z brzuchem na ceremonii. Czekam na następny, z szczegółami ich zajęcia się sobą.💖💖💖💖💖💖