Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 77

-Roza-usłyszałam niewyraźny pomruk na uchem-Roza czas wstać.-głos był piękny aż chciało się otworzyć oczy.Powoli,bardzo powolutku otwarłam oczy które od razu spotkały się z pięknymi czekoladowymi oczami.
-Dlaczego mnie budzisz Towarzyszu?-spytałam patrząc cały czas w te piękne oczy.
-Wiesz Roza za kilka godzin przylatuje samolot chciałbym się jeszcze pożegnać z tą wyspą jak należy.-powiedział zbliżając swoje usta do moich.Po bardzo długiej chwili poczułam przyjemne ciepło które rozpływało się po moim ciele.Dymitr nie przerywając pocałunku chwycił mnie w tali i obrócił tak,że znajdowałam się nad nim.Cały czas całując go,zaczęłam ściągać z niego koszulkę.Dymitr nie był mi dłużny i po chwili byłam całkiem naga i walczyłam z jego dresami.Gdy w końcu mi się udało Dymitr powoli mnie od siebie odsunął tak by móc na mnie spojrzeć,ja nie zostałam mu dłużna i też zmierzyłam go głodnym wzrokiem.Po nie wiem jak długiej chwili przywarliśmy do siebie w uścisku miłości i  pożądania.Kochaliśmy się długo w końcu Dymitr stwierdził,że musimy się ubrać bo zaraz przylatuje samolot.
-Wiesz Towarzyszu będę tęsknić za tą wyspą.-powiedziałam wkładając ostatnie ciuchy do torby.
-Ja też ale przyznaj,że wspomnienia będą bardzo miłe.-na samą myśl o tym co robiliśmy przez ostatnie dwa tygodnie zrobiło mi się gorąco.
-Masz rację to będą naprawdę wspaniałe wspomnienia,ale wiesz będziesz musiał mi przypominać bardzo często co tu się działo bo mam już swoje lata i czasem zapominam.-powiedziałam z zalotnym uśmiechem.
-Roza dobrze wiesz,że będę ci to tak często przypominał jak tylko się da.-powiedział kusząco,a mi zrobiło się gorąco.
-Trzymam cię za słowo Towarzyszu.-nic nie powiedział ale jego uśmiech mówił wszystko.Rozmawialiśmy jeszcze chwilę pakując ostatnie rzeczy.Po jakiejś chwili usłyszeliśmy pukanie.Ruszyłam w kierunku drzwi.To kogo tam zobaczyło sprawiło,że przez chwilę stałam wpatrzona w to widowisko z otwartą buzią.Mój ojciec przyciskał moją matkę do ściany i namiętnie ją całował.Odkaszlnęłam na znak,że tu jestem i jak na zawołanie się od siebie odsunęli.
-Co Staruszku mamie coś się stało i musiałeś zrobić jej ''usta usta''?-spytałam z kpiną w głosie tak samo nazwał to gdy ja i Dymitr całowaliśmy się w samolocie.
-Tak Rose twoją matkę ugryzła pszczoła w język i wyciągnąłem żądło z jej języka.-powiedział dumnie Abe a moja matka tylko pokręciła głową,ja próbowałam przytłumić śmiech który próbował wydostać się na zewnątrz.
-Miło cię widzieć córeczko.Bardzo ładnie wyglądasz.-przerwała tą niezręczną wymianę zdań moja matka.Chwila czy ona właśnie mnie pochwaliła?
-Dziękuję mamo.Ciebie też miło widzieć.-powiedziałam trochę speszona bo nigdy z nią tak nie rozmawiałam.
-Dzień dobry.-odezwał się nowy głos.Był to Dymitr z naszymi bagażami.
-Bielikow jak miło cię widzieć.-mój ojciec jak na zawołanie odzyskał energię.
-Pana również panie Mazur.-powiedział uprzejmie mój ukochany.
-Oj Dymitrze po co silisz się na to Pan,mów mi Abe wiem już że zależy ci na mojej córce bardziej niż na własnym życiu.-powiedział Abe wyciągając do Dymitra rękę.
-Miło mi to słyszeć panie....znaczy Abe.-powiedział Dymitr z uśmiechem.Wiem,że on i mój ojciec się lubią tylko to ukrywają.Nagle moja matka podeszła do Dymitra.
-Dymitr wiesz,że do mnie również możesz zwracać się po imieniu?-spytała z uśmiechem.
-Dziękuję.-powiedział Dymitr.
-Witaj w rodzinie.-skwitowałam śmiejąc się po mimo tego że powinno mnie to wzruszyć.Dymitr objął mnie i pocałował w skroń.
-Jak wam się mieszkało tu przez te dwa tygodnie?-spytał Abe podnosząc rękę i jak na zawołanie pojawiło się dwóch strażników ojca.-Zabierzcie bagaże.-polecił,ci tylko skinęli głowami i ruszyli po bagaże ja i Dymitr chcieliśmy protestować ale spojrzenie ojca nas powstrzymało.
-Dobrze jeszcze raz dziękujemy za ten prezent.-powiedziałam przytulając go i moją matkę na początku byli zaskoczeni ale już po chwili odwzajemnili uścisk.Po wymianie czułości ruszyliśmy do samolotu.Zaczęliśmy temat ślubu okazało się że przygotowania ruszyły już pełną parą chodź do ślubu jeszcze dziewięć miesięcy.Abe mówił z ożywieniem o wszystkim co udało mu się już załatwić.
-Szczerze miałem nadzieję,że właśnie te zaproszenia wybierzecie są najładniejsze...-i tak dalej gadał.Wpuszczałam i wypuszczałam informacje mniej ważne.Okazało się że ja i Dymitr będziemy mieli stroje szyte na miarę u projektanta.Mój ukochany na początku stwierdził,że to zbędne ale Abe się uparł i wyszło na jego.Po chwili siedzieliśmy w samolocie i szykowaliśmy się do lotu."Czas wrócić do domu"pomyślałam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prosiła bym wszystkich którzy to czytają o komentarze.Przypominam również o ankiecie.

4 komentarze:

  1. Stwierdzam iż Abe i Janin biorą przykład z Rose i Dymitra 😂😂😂😂 Dobrze, ze znowu są razem... Jakoś tak... Pasują do siebie w pewnym sensie. No i uwielbiam Abe'a 😂😂😂
    Rose i Dymitr tak... Słodko pożegnali się z wyspą 😍
    Czekam na kolejny 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzę, że urlop się udał. Szkoda, że się skończył. Mam nadzieję, że Dymiyr dotrzyma słowa. Abe i Dymitr na Ty? Ciekawe. Teraz są rodziną. To urocze. Abe bardzo przejął się ślubem. Czekam na następny i życzę weny.💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, jak zawsze :)
    Życzę weny :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super urlop. Wypożyczę willę i Dimkę. Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń