-Roza czas wstać,śniadanko już czeka.-usłyszałam przyjemny głos ukochanego.
-Towarzyszu daj mi jeszcze pięć minut.-mruknęłam zamykając oczy.Ale Dymitr nie poddaje się tak łatwo.Wziął mnie i przerzucił sobie mnie przez ramie.-W tej chwili mnie postaw bo nie ręczę za siebie i swoje zachowanie.-powiedziałam poważnym głosem.
-Roza nie boję się ciebie.-powiedział schodząc po schodach.Kiedy byliśmy w jadalni posadził mnie na krześle,a ja zauważyłam co leży na stole.Było tam pełno jajecznicy i boczku.
-Towarzyszu kiedy zdążyłeś to zrobić?-spytałam.
-Wstałem trochę wcześniej nie chciałem cię budzić więc stwierdziłem,że zrobię nam śniadanie.-powiedział stawiając przede mną szklankę z sokiem pomarańczowym.
-Kochany jesteś.-powiedziałam nabierając jajecznicy.
-Jak będziesz już moją żoną i matką naszego dziecka to ty będziesz robić takie śniadania.-powiedział uśmiechając się promiennie.
-Dymitr dobrze wiemy,że to ty w tym związku będziesz zawsze gotował.
-Nauczysz się.-cały czas nie odpuszczał.Po śniadaniu ubraliśmy się i ruszyliśmy do garaży po nasz samochód,za trzy godziny miała przylecieć Wiktoria a droga na lotnisko miała trwać co najmniej dwie godziny,lecz nie wiedzieliśmy czy będą korki.Jechaliśmy bez przeszkód.Gdy dojechaliśmy została nam godzina do przylotu Wiktorii więc stwierdziliśmy że pójdziemy na spacer do tutejszego parku.Szliśmy rozmawiając o ślubie.Nagle coś mi mignęło,odwróciłam się szybko i zobaczyłam małego chłopca który był cały zapłakany.Po wstępnych oględzinach wiedziałam że jest człowiekiem,ma może z pięć lat i nie był ranny.Płakał.Nagle obudziły się we mnie instynkty o które bym się nie podejrzewała.
-Co się stało?-spytałam kucając przed małym.
-Bawiłem się na dlabinkach i nie moge znlesc taty.-trochę seplenił ale dało się go zrozumieć.
-Jak wygląda twój tata?-spytał Dymitr kucając przy mnie.
-Jest baldzo wysoki taki jak pan i ma blode i carne ocy.-na początku go trochę nie zrozumiałam,ale z każdym słowem jego przekaz do mnie docierał.Wstałam rozglądając się i szukając mężczyzny którego opisał mały,nikogo nie zauważyłam więc ukucnęłam znów i spojrzałam na małego.
-Jak masz na imię?
-Nick.-powiedział z uśmiechem-Tata!!!!-odwróciłam się i zobaczyłam najprzystojniejszego człowieka na świecie.Oczywiście Dymitr nadal był przy nim bogiem ale jak na człowieka był bardzo przystojny.
-Nick nie wolno się oddalać miałeś bawić się w piaskownicy.-powiedział mężczyzna patrząc na Nicka .-Dziękuję państwu bardzo nie wiem co bym zrobił gdyby się zgubił.
-Nie ma problemu najważniejsze,że jest cały i zdrowy.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Może pozwolą państwo zaprosić na kawę?-spytał mężczyzna patrząc na nas z nadzieją w głosie.
-Przepraszamy ale nie możemy jesteśmy umówieni.-powiedziałam patrząc na Nicka z uśmiechem.
-No trudno.Jeszcze raz bardzo państwu dziękuję.-powiedział odchodząc.Ja i Dymitr ruszyliśmy na lotnisko.Na lotnisku było pełno ludzi którzy wylatywali lub czekali na ukochane im osoby.Czekaliśmy z Dymitrem przy wejściu numer cztery.
-Gotowa na zostanie mamą?-spytał z drwiącym uśmiechem.
-A ty gotowy na zostanie ojcem własnej siostry?-spytałam z równą drwiną.
-Ja jestem zawsze gotowy.-powiedział z uśmiechem i umilkliśmy.Po jakiś piętnastu minutach pojawili się ludzie wysiadający z samolotu.Czekaliśmy aż zobaczymy Wiktorię ale tak się nie stało wyszli wszyscy poza nią.Przestraszyłam się że coś się stało.Spojrzałam przerażona na Dymitra on też zaczął się denerwować.Lecz po chwili się uspokoił gdy oplotły go ramiona siostry.Przytulali się mocno mówiąc coś po rosyjsku stałam tam i czekałam aż mnie zauważą.Po jakiś pięciu minutach Wiktoria wpadła w moje ramiona.
-Rose tak się cieszę,że cię widzę nawet nie wiesz jak tęskniłam.-powiedziała mocno wtulona we mnie.
-Ciebie też miło widzieć Wiktorio,gotowa na naukę w nowej szkole?-spytałam spoglądając na nią.
-Tak gotowa.-powiedziała i ruszyliśmy po jej bagaż.
Wika! Wika! Wika! Jej! Fajnie, ze przyleciała!
OdpowiedzUsuńRose! Zostaw ojca Nicka w spokoju! To Bielikow i tylko on jest warty uwagi, zrozumiano?!?! Mam nadzieje. A teraz ruszcie dupy i wracać do domu! Niepokoi mnie tylko to, ze z Wiktorią w domu Rose i Dymitr nie będą mogli się miziać zawsze kiedy chcą i gdzie chcą. Ale mam nadzieje, ze to nie będzie wielkim problemem...
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
Dymitr naprawdę wierzy, że Rose nauczy się gotować? Myślałam, że ka lepiej zna. O rany! Wiki w końcu. Jakie ciepłe powitanie, świat przestał istnieć na całe pięć minut. Rose już ma instynkt macierzyński?! Będzie bardzo ciekawie. Trochę mniej swobody, ale co tam, poradzą sobie. Czekam na kolejny i życzę weny.💖
OdpowiedzUsuńWWWWWWWWIIIIIIIKKKKKKAAA!!!!!
OdpowiedzUsuń