Weszliśmy na salę.Dopiero teraz Dymitr miał pewność że moi rodzice nas nie obserwują.Cały czas jego ręka była na moim pośladku.Prowadził mnie przez całą salę aż doszliśmy na balkon.Byliśmy sami ponieważ słońce wschodziło.Przyjemny widok.
-Roza czy ty chcesz żeby twój ojciec się mnie pozbył przed naszym ślubem?-spytał patrząc mi w oczy.
-Oczywiście że nie,byłam ciekawa jak zareagują.-powiedziałam niewinnie.
-I co podobała ci się ich reakcja?-spytał zaczepnie.
-Nie mogłam się na niej skupić.
-Jestem ciekaw dlaczego?-Dymitr miał humor do przedrzeźniania się i aż żal było z niego nie skorzystać.
-Twoja dłoń mi przeszkadzała.-powiedziałam zbliżając usta do jego ucha.-I nadal nie mogę się przez nią skupić.-jego uśmiech sprawił że i ja się uśmiechnęłam.
-Jak chcesz mogę wziąć rękę.-powiedział odsuwając dłoń od mojego pośladka.
-Ej ktoś ci pozwolił?!-wykrzyknęłam z uśmiechem.-Ta ręka ma wrócić w tej chwili na miejsce na którym była.-powiedziałam,a Dymitr zaśmiał się kładąc rękę na moim pośladku.
-Pasuje?
-Teraz jest dobrze ale czegoś mi brakuje.-mówiąc to moje usta znalazły się blisko jego warg.
-Tą pustkę mogę zapełnić.-powiedział zanim jego usta złączyły się z moimi.Wiedziałam że chce dokończyć to co zaczął na holu.Po chwili znów poczułam jego ręce na moich udach.Jego ręce dojechały na mój brzuch.Czułam jak topnieję pod jego wpływem.Poczułam jak ręce Dymitra zaczynają schodzić w dół tylko po to by się ode mnie odsunąć.
-Co....co ty robisz?-dyszałam ciężko.
-Roza za długo nas nie ma.-powiedział dysząc równie ciężko jak ja.Ruszyliśmy na salę.Właśnie wszyscy goście zasiadali do stołów.Usiedliśmy przy stoliku jakby nigdy nic.Rozmowa trwała dalej.Po chwili poczułam ciepły oddech na szyi.
-Roza tym razem ci odpuściłem ale wieczorem nie masz szans na cieczkę.-mruknął zmysłowo Dymitr.Walczyłam tylko z tym żeby rumieniec nie zakwitł na mojej twarzy.
-Skąd pewność Towarzyszu że ci nie ucieknę?-spytałam.
-Wiem to.Widzę że jakbyś mogła to byś się na mnie rzuciła.-powiedział z dumnym uśmiechem.Musieliśmy zakończyć naszą wymianę zdań bo na scenę wszedł herold królewski.Byłam ciekawa dlaczego.Po chwili już wiedziałam.Herold ogłosił :
-Królowa Wasylissa Sabina Rea Dragomir-Ozera wraz z mężem Królem Christianem Ozerą chcą coś ogłosić-.Lissa i Christian szli w stronę sceny trzymając się za ręce.Wyglądali słodko.Christian pomógł Lissie wejść na scenę,a do mnie dopiero dotarły słowa herolda "Król Christian"zaśmiałam się pod nosem.
-Witam wszystkich i bardzo dziękuję za przybycie-głos Lissy przywrócił mnie do porządku.-ja wraz z moim mężem chcieliśmy się z wami podzielić dobrymi nowinami.-urwała nadając chwili napięcia-Spodziewamy się dziecka.
To co w tej chwili działo się na sali ciężko było opisać.Jedni wiwatowali i bili brawa,drudzy zaczęli wykrzykiwać że Lissa i Christian nie podołają,trzeci patrzyli z szeroko otwartymi buziami i zastanawiali się po której stronie stanąć.Christian widząc to wszystko chwycił Lisse za rękę i pociągnął idąc w stronę schodów.Lissa szła za nim jak w transie.Widziałam jak wychodzą z sali.Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi którymi wychodzili,wiedziałam że Dymitr idzie za mną.Doszliśmy do drzwi pilnowało ich dwóch strażników.
-Muszę porozmawiać z parą królewską.-powiedziałam do strażników.
-Nikogo tam nie wpuścimy.Chyba że pani jest z rodziny.-powiedział jeden.
-Gorzej chłopie jest strażniczką królowej.-powiedział Dymitr który dopiero teraz doszedł.
-Strażniczka Hathaway?-pokiwałam głową z poirytowaniem.-To dla mnie zaszczyt.Czy pan to strażnik Bielikow?-patrzył na nas z uwielbieniem.
-Tak to my a teraz przepraszamy,ale musimy porozmawiać z parą królewską.-Dymitr wiedział jakie to ważne.
-Oczywiście.-powiedział strażnik odsuwając się tak byśmy mogli przejść.Weszliśmy do małego pokoiku w którym był tylko stół a na nim kilka pudeł.Lissa siedziała na podłodze w objęciach Christiana.
-Liss.-powiedziałam ostrożnie.Spojrzała na mnie.Na jej bladych policzkach widniały czarne pasy tuszu do rzęs który pod wpływem płaczu się rozmazał.
-Rose.Co ty tu robisz?-spytała zachrypniętym głosem.
-A jak myślisz?Przyszłam zobaczyć jak się czujesz.-powiedziałam podciągając sukienkę i siadając obok niej.
-Christian powinniśmy iść zobaczyć co się dzieje na sali.-powiedział Dymitr wiedziałam że chce zostawić nas same.Uśmiechnęłam się do niego smutno dziękując w myślach że jest taki i rozumie że chcę z nią porozmawiać w cztery oczy.
-Lisso dasz sobie radę?-spytał Chris zatroskany.Lissa wtuliła się we mnie.
-Idź Rose przy mnie jest.-powiedziała wtulając się we mnie. Wyszli a nas czekała rozmowa.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej chciałam was prosić o komentarze.I mam nadzieje że pojawi się ich tu sporo.
Jak oni mogli! Brak zrozumienia! Ten strażnik był genialny. Jakie uwielbienie. No Dymitr trochę poczeka. Ale będzie miał pretekst, żeby pocieszyć Rozę. A teraz rozmowa. Nasza królowa chyba ni spodziewała się takiej reakcji. Ale Rose ją pocieszy. Zawsze to robi. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Może jeszcze dziś? Ten był taki krótki. ;-)
OdpowiedzUsuńOhoho... No to się porobiło. Jak to nie dadzą sobie rady? Lissa przejmie władzę, a Chris będzie robił za niańkę ;) Proste :* Nie no, ale serio zero zrozumienia....
OdpowiedzUsuńDymitr... Rose.... wy chyba powinniście wrócić na jakiś czas do domu. Tylko Lissa was rozdzieliła. Jak na razie to dobrze, bo przecież trzeba jej pomóc. Biedna Liss... za ostro ją potraktowali.
Czekam na kolejny ;)
No proszę. Co tu się dzieje? Christ królem!!!! Umieram ze śmiechu!!!!
OdpowiedzUsuń