Siedziałam z Lissą na podłodze.Próbowałam z nią porozmawiać,ale za każdym razem wybuchała płaczem.Stwierdziłam że poczekam aż się uspokoi.Przytuliła się do mnie mocno,a ja czekałam.Po chwili się uspokoiła cały czas się przytulała,ale już nie płakała.
-Liss.-spojrzała na mnie czerwonymi oczami.-Co się stało?
-Rose oni wszyscy ja...ja...ja po prostu miałam nadzieje że będą bić brawo i temat się skończ a wiem że teraz to będzie non stop poruszane.-pociągnęła nosem.
-Liss przejdzie im zaobaczysz.-przytuliłam ją.
-Wiesz,jak wrócimy z miesiąca miodowego moje zajęcia do czasu porodu przejmuje Chris będziemy mogły wreszcie trochę pogadać.-powiedziała uśmiechając się.
-To fajnie,tylko boję się że Chris nie da sobie rady.-powiedziałam,a Lissa się zaśmiała.Widziałam jak zły humor znika,a zastępuje go radość.
-Mogę ci się o coś spytać?
-Jasne dajesz.
-Dlaczego wy się tak nienawidzicie.-już chciałam jej odpowiedzieć,ale ktoś bezczelnie mi przerwał.
-Ponieważ musimy się tobą dzielić,a ja lubię mieć swoje rzeczy tylko dla siebie.-powiedział Christian stojąc oparty o ścianę obok niego zobaczyłam Bielikowa cały czas mieli na sobie garnitury.Dymitr wyglądał jak James Bond.
-No ładnie traktujesz żonę jak przedmiot bardzo nieładnie.-powiedziałam pomagając wstać Lissie.
-Wiesz dobrze Rose że dbam o swoje.-powiedział sarkastycznie.
-Skąd mam to wiedzieć nigdy nie wytrzymałam z tobą zbyt długo.
-A te trzy tygodnie ćwiczeń polowych?-był szczęśliwy że mógł mi to wypomnieć.
-To co innego przypominam ci że przez jakiś czas miałam ograniczoną liczbę godzin opieki nad tobą żeby cię nie rozerwać na strzępy.-powiedziałam złośliwie.Chris już chciał coś powiedzieć.
-Albo przestaniecie w tej chwili albo każę was każę zamknąć żebyście sobie porozmawiali.-Lissa była wściekła na nas oboje.
-Nie gniewaj się kochanie przecież wiesz jaka jest Rose.-powiedział Christian,obejmując Lisse.
-Znów zaczynasz?-spojrzała na niego groźnie.
-Nie.-powiedział skruszony i wyszli na salę.Ja i Dymitr zostaliśmy sami.
-Roza czy ty musisz?-spytał Dymitr.
-O co chodzi Towarzyszu?-spojrzałam na niego.
-Nie możesz z nim rozmawiać normalnie?Myślałem że go lubisz.
-Lubię go ale z nim mogę się tak droczyć bo z wami tak nie idzie.-powiedziałam wtulając się w klatkę piersiową którą kochałam najbardziej na świecie.
-Coś się stało Roza?-spytał Dymitr idąc ze mną za rękę na sale.
-Nic po prostu cię kocham.-powiedziałam z uśmiechem.-Towarzyszu gdzie ty mnie prowadzisz?-spytałam.
-Czas zatańczyć Roza.-powiedział a widząc moją minę dodał-Czy uczyni mi pani ten zaszczyt i odda jeden taniec?
-Panu mogę oddać wszystkie tańce.-powiedziałam patrząc jak mój ukochamy prowadzi mnie na parkiet.Stanęliśmy blisko siebie łącząc nasze ręce.Po chwili sunęliśmy po parkiecie w rytm wolnej piosenki która akurat leciała.Dymitr był świetnym tancerzem.Nigdy tak z nikim nie tańczyłam.Nasz ostatni taniec polegał na wolnym bujaniu się teraz Dymitr robił obroty i skłony,a ja nie mogłam wyjść z podziwu jak po mimo ponad metra dziewięćdziesiąt można poruszać się tak lekko i zwinnie.-Towarzyszu kiedy chciałeś mi powiedzieć że jesteś jednym z najlepszych tancerzy jakich poznałam?A możesz wiedzieć że poznałam wielu.
-Czy jest się czym chwalić?-spytał z uśmiechem.
Oczywiście dodatkowo punktujesz u mnie.-powiedziałam z chytrym uśmiechem.
-Wiesz chyba że nie zdradzę ci wszystkich sekretów?Przynajmniej na razie.-powiedział przysuwając mnie bliżej siebie i całując w skroń.
-Mam nadzieje że wytrzymam.-powiedziałam.-Długo musimy tu jeszcze być?
-A dlaczego pytasz?-spytał.
-Tak sobie.
-Wydaje mi się że goście się rozchodzą zaraz będziemy mogli iść.-cały czas kołysaliśmy się do muzyki co było przyjemne.Spojrzałam na salę.Dymitr miał rację gości została garstka.Spojrzałam na Lissę właśnie kogoś żegnała z Christianem.Widziałam że była szczęśliwa i to było dla mnie najważniejsze.
-Dlaczego my zawsze musimy mieć pod górkę?-spytałam.
-Wydaje mi się że po to byśmy bardziej doceniali to co mamy i kogo mamy.-powiedział Dymitr,a ja oparłam głowę o jego tors słuchając równego bicia serca.
-Kocham cię.-powiedziałam po chwili ciszy.
-Ja też cię kocham Roza.-powiedział.Wesele skończyło się szybciej niż myśleliśmy.Wiktoria od trzech godzin spała.Weszliśmy najciszej jak tylko się dało na górę zamykając drzwi od jej pokoju.Weszliśmy do naszej sypialni.Od razu rzuciłam się na łóżko.Dymitr legł obok mnie.
-To co robimy Roza?-spytał patrząc na mnie.
-A co proponujesz?
-Możemy iść grzecznie spać,albo...-nie dokończył bo wybrałam drugą opcję.Zaczęłam go namiętnie całować.Usiadłam mu na brzuchu nie przerywając pocałunku.Dymitr objął mnie w tali i szybko odnalazł zamek od sukienki.Musiał się chwilę z nim pomęczyć bo kilka razy się przyciął,ja w tym czasie zajęłam się jego marynarką i koszulą.W końcu siedziałam na nim w samej bieliźnie.Całował mnie coraz mocniej.''Kocham cię'' to było najczęstsze zdanie wypowiadane przez nas podczas tego co się działo.Gdy skończyliśmy byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.Po chwili zasnęłam w objęciach ukochanego.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś spełniam marzenie Karingi i wstawiam drugi rozdział.Proszę o liczne komentarze.
<3 Kocham <3 Przy okazji... Też wybrałabym drugą opcję. Bielikow... mam dwuosobowe łóżko, a śpię na nim sama!
OdpowiedzUsuńOj! Przecież Rose i Chris się lubią :D Bardzo się lubią. Po prostu okazują to w oryginalny sposób.
Drugi rozdziałek. Mmm...
Pozdrawiam. Kocham. Czekam.
Po każdym rozdziale coraz bardziej zakochuję się w twoim blogu. Dzisiejsze dwa były po prostu boskie. Masz świetne pióro i oby tak dalej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo cieszę się że komuś podobają się moje marne wypociny
UsuńNie ma za co, jedna uwaga: twoje wypociny nie są marne!!! :*
UsuńJej dziękuję. Świetny rozdział i zakończenie. No na dzisiaj jest zaspokojona moja dzienna dawka Romiti. Liss nie przejmuj się. Oni już tacy są. Ludzie zawsze znajdą jakieś "ale", tak samo jak Rose i Chris zawsze będą się sprzeczać. Trzeba się z tym pogodzić. Zawsze wiedziałam, że Bielikow jest najlepszy we wszystkim. W końcu to Dymitr💖💖💖. Ale nie myśl. Jutro moja żądza Romitri pojawi się na nowo. Liczę na ciebie i życzę dużo weny, która przy mnie się przyda. :-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Lecę dalej. (Romitri jest takieeee słodkieeee)
OdpowiedzUsuń