Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 13 kwietnia 2016

Rozdział 92

Usiedliśmy do śniadania Wiki się postarała i  przygotowała jajecznice i bekon.Zaczęliśmy jeść rozmawiając i śmiejąc się.Usłyszeliśmy telefon Dymitra.Dymitr wstał od stołu i poszedł odebrać telefon.
-Pewnie Dimka będzie musiał iść na służbę.-powiedziała smutno Wiktoria.
-A może to będzie coś dobrego nie bądź taką pesymistką.-powiedziałam popijając sok.Po chwili wrócił Dymitr i bez słowa zaczął jeść jajecznice której nie zdążył zjeść.
-Kto dzwonił?-spytała Wiktoria.
-Hans.-powiedział i upił łyk kawy.
-I co?-spytałam.
-I przez najbliższy miesiąc będziemy mieli wolne bo Lissa tak nakazała.-powiedział uśmiechając się do nas obu.
-Ale dlaczego?-cały czas nie mogłam w to uwierzyć.
-Może dlatego że przez ostatni miesiąc brałaś zmiany za każdego kto cię prosił a bądźmy szczerzy że trochę tego było.-powiedział Dymitr.
-Dlatego że chciałam jak najszybciej nadrobić to co straciłam przez ostatni czas.
-Najwyraźniej Lissa stwierdziła że musisz odpocząć.-powiedział Dymitr-I ja też.
-Wy to macie szczęście ja muszę iść zaraz to szkoły.-powiedziała Wiktoria grzebiąc widelcem w jajecznicy.Spojrzałam znacząco na Dymitra,a ten tylko pokiwał głową.
-Wiki nie myśl że będzie tak często,ale dziś nie musisz iść do szkoły.-powiedziałam,widząc  jak jej mina się zmienia wiedziałam że podjęłam właściwą decyzję.
-Naprawdę?!-wykrzyknęła radośnie.-Kocham was!-podbiegła do nas i mocno nas uściskała.
-Spokojnie młoda damo to jeszcze nie koniec niespodzianek.-powiedział Dymitr trzymając kubek w ręce.
-Co jeszcze?-spytała Wiktoria z takim uśmiechem jakby miała pięć lat i był poranek bożonarodzeniowy.
-Szykuj się bo zaraz jedziemy na zakupy.-powiedziałam wstając od stołu.
- Żartujecie?!Przecież proszę was o wyjazd do miasta od jakiś dwóch tygodni.-powiedziała nie dowierzając.
-Dalej idź się przebież bo za pół godziny wyjeżdżamy i nie mam ochoty na nikogo czekać.-powiedział Dymitr idąc na górę.
-Co go ugryzło?-spytała Wiki.
-Nic,ale idź się przebrać bo raczej nie żartował.-miałam nadzieję że zły humor opuścił już Dymitra,ale się niestety pomyliłam.Weszłam do garderoby gdzie Dymitr stał w samych bokserkach.
-Kochanie co się dzieje?-spytałam podchodząc do niego.
-Nic jest dobrze.-myślał że mu uwierzę.
-Masz nie kłamać-powiedziałam stając przed nim o kładąc ręce na jego torsie.Przyjemne uczucie.-Proszę powiedz mi co cię trapi i postaram się ciebie pocieszyć.
-Roza ja nie mogę znieść myśli że zabijałem niewinnych....strzygi to co innego są potworami,ale......tamci ludzie ja widziałem ich strach i czułem jak ich życie ulatuje w przestrzeń.Nie mogę tego znieść.-powiedział chowając twarz w ręce.
-Kochanie nie możesz o tym tak myśleć.Pomyśl że to już przeszłość i nigdy nie wróci.-powiedziałam przytulając go do siebie.
-Skąd pewność że nie wróci?-spytał patrząc na mnie.
-Ja to po prostu wiem kochanie nie wróci.A teraz się ubieraj bo pośpieszałeś Wiki a sam jeszcze w bokserkach.-uśmiechnął się.Odeszłam do swojej części garderoby szukając czegoś co mogłabym ubrać.Wybrałam czarne rurki,białą bluzkę,czarne szpilki i moją ukochaną ramoneskę gdy chciałam włożyć na siebie bluzkę poczułam ciepłe ręce na tali obróciłam się do ich właściciela i spotkałam piękne brązowe oczy.
-Wiesz jak bardzo cię kocham Roza?-spytał Dymitr.
-Podejrzewam.-powiedziałam z uśmiechem zakładając bluzkę.
-Co chcesz kupić ?-spytał Dymitr cały czas trzymając mnie w tali.
-Sama do końca nie wiem na pewno prezenty na Boże Narodzenie i na ślub Soni i Michaiła,a co do reszty to jeszcze zobaczymy.-powiedziałam patrząc w te piękne oczy i jednocześnie zakładając ramoneskę.-A dlaczego pytasz?
-Z ciekawości.-powiedział odgarniając mi włosy z czoła.-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.-powiedział zbliżając swoje wargi do moich ust.Miałam ubrane szpilki więc nie musiał się tak bardzo schylać.Całowaliśmy się długo i mocno,czułam że rozpływam się w ramionach Dymitra wiem że jestem dla niego najważniejsza,ale nie myślałam że może mnie tak całować.
-Przepraszam że państwu przeszkadzam,ale przed chwilą państwo mnie poganiało bym się ubierała,a teraz się do siebie ślinicie.-Wiktoria stała w drzwiach do garderoby z dumnym uśmiechem.
-Czekaliśmy na ciebie i zaczęło nam się nudzić.-powiedział Dymitr dając jej pstryczka w nos.
-Idziemy?-spytałam.
-Jasne.-powiedzieli jednocześnie.Popatrzyłam na nich w zachwycie obije są do siebie podobni.Cała rodzina Bielikowów jest w jakimś stopniu do siebie podobna,ale to właśnie Dymitr i Wiktoria są najbardziej do siebie podobni,mają ten sam błysk w oku i w ten sam sposób się uśmiechają,potrafią w ten sam sposób ukrywać uczucia są do siebie naprawdę podobni.Ruszyliśmy do garażu po nasz samochód.Pogoda była piękna przez to że wczoraj był ślub spaliśmy nocą więc jak się obudziliśmy był dzień i bez żadnych przeszkód możemy jechać na zakupy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej dzisiaj dwa,jutro na pewno będzie jeden i wątpię by były dwa.Jak zawszę proszę o zostawianie komentarzy jeśli ktoś to czyta.

4 komentarze:

  1. A ja jak zawsze skomentuje....
    Nie mam czasu ( w końcu ktoś musi odrobić tą sterte lekcji) ale powiem tak: świetnie. No i wolne mają! Wiesz... od razu w głowie mi się pojawiły obrazy z tego jak Wika będzie w szkole... Ohoho... Dobrze, że są szcześliwi <3 I ten pocałunek... Mr... Boski <3
    Czekam. Pozadrawiam. W odwrotnej kolejności niż zwykle ale co tam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mają wolme. Miło. Dymitr nie martw się. Roza ci pomoże. Nie wyżywaj się na biednej siostrze. Lepiej na narzeczonej w wiadomy sposób... na przykład pocałunek. Słodki. Wiki taka pesymistyczna. Na zakupy. Świetny rozdział. I to podobieństwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolne i Romitri? Ciekawie się zapowiada...

    OdpowiedzUsuń