Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 94

Drzwi zaczęły się otwierać,a w nich ujrzałam moją matkę.Stała ubrana w czarne jeansy do tego miała czarną koszulę i buty na płaskiej podeszwie również czarne.Zrozumiałam,że zapewne teraz jest na służbie.Choć opieka nad moim ojcem musiała sprawiać jej przyjemność.Zauważyłam,że mi się przygląda.Cały czas maiłam na sobie obcisłe czarne spodnie białą bluzkę,ramoneskę i czarne szpilki.Zapewne stwierdziła że mój ubiór jest strasznie niepraktyczny.
-Nareszcie jesteście.-powiedziała patrząc między mnie a Dymitra.Zrozumiałam dopiero kiedy się odwróciłam Wiktoria stała patrząc niepewnie na moją matkę.
-Wiki to jest moja mama.-zwróciłam się do Wiktorii ciągnąć ją na sam szczyt schodów,a do mojej matki-Mamo to jest Wiktoria Bielikow młodsza siostra Dymitra.
Wiki niepewnie podała dłoń mojej mamie,a ona ją uścisnęła.Weszliśmy do środka.Panował tu przepych,czułam się tak jakbym znajdowała się w jakimś rosyjskim zamku.Wszystko było złote albo za takie uchodziło.Pomieszczenia były wysokie na jakieś cztery metry może więcej.Matka prowadziła nas przez szeroki korytarz.
-Mieszkacie tu w dwójkę czy może nie wiem o jakimś rodzeństwie?-spytałam gdy szliśmy już pięć minut.
-Rose przypominam ci że twój ojciec ma wielu strażników.-powiedziała moja matka.Szła przodem i nawet się nie odwróciła by odpowiedzieć mi prosto w twarz.Nareszcie doszliśmy do salonu.Tak jak korytarze był wysoki i bogato udekorowany.
-No nareszcie jesteście myślałem że dziś już nie przyjedziecie.-powiedział Abe wchodząc do salonu.Staną gdy zobaczył że jest nas więcej.-O Wiktoria prawda?-spytał z uśmiechem.
-T...tak panie Mazur.-Wiktoria patrzyła z przerażeniem na Abe'a.
-Spokojnie możesz mówić mi Abe przecież niedługo zostaniemy rodziną.-uśmiech Abe'a urósł.Wiedziałam że jest szczęśliwy że ma nad Wiktorią przewagę.
-Dobrze Staruszku powiesz nam wreszcie po co nas tu ściągnąłeś?-spytałam by dodać Wiki trochę otuchy.
-A tak.-Abe szczęśliwy klasnął w dłonie.-Co powiecie na to by święta spędzić u nas?-spytał z uśmiechem za którym się coś kryło.
-No wiesz tak chcieliśmy przyjechać w święta,ale mamy być tu przez trzy dni?
-Oczywiście że tak,ale to nie koniec niespodzianek.Mam w planie ściągnąć tu rodzinę Dymitra.-mówiąc to spojrzał na Dymitra.
-Moją rodzinę?Wydaje mi się że to za dużo.-Dymitr był bardzo zmieszany.Nie miał w zwyczaju brać od kogoś czegoś za darmo.Mnie ta propozycja zaskoczyła z jednego powodu.
-Po co to wszystko?-spytałam podejrzliwie.
-Może po to Rose byście znów mogli się zobaczyć z rodziną twojego ukochanego.-powiedział ojciec.
-Byłby Pan w stanie to zrobić?-Wiktoria dopiero teraz odważyła się odezwać.
-Oczywiście że tak Wiktorio.-powiedział z łagodnym uśmiechem.-Co wy na to?
Spojrzałam na Dymitra by przekonać się co on o tym myśli.Patrzył na mnie tak jakby chciał się ode mnie dowiedzieć tego samego.Widziałam jak bardzo Dymitr i Wiktoria tego chcą.Więc to ja odpowiedziałam.
-W takim razie Staruszku ściągasz ich na święta.-powiedziałam z uśmiechem.
-Wspaniale.Nareszcie będą prawdziwe święta.-Abe był tak szczęśliwy że nie zauważył tego jak jego słowa na mnie wpłynęły.Od razu przypomniały mi się zeszłoroczne święta:kłótnia z mamą,podbite oko,Tasza która prosi Dymitra o to by został jej strażnikiem,mój nieudany związek z Masonem,porwanie przez strzygi.To wszystko i wiele więcej zdarzyło się w tak krótkim czasie.
-Roza spokojnie to już minęło.-usłyszałam cichy szept za plecami.Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że za mną stoi Dymitr i próbuje mnie odciągnąć od ponurych myśli.Chwyciłam jego rękę,a on mocno ją ścisnął tak jakby chciał mnie odciągnąć od ponurych myśli.
-Mam do was prośbę.To wy zadzwonicie do Bielikowów bo dobrze wiemy że ode mnie nie przyjmą zaproszenia.-Abe nie zauważył jakie napięcie jest między mną a Dymitrem nikt tego nie zauważył.Usiedliśmy na kanapie cały czas trzymając się za ręce.
-Dobrze zadzwonimy.-usłyszałam głos Dymitra wydawał się spokojny,ale wiem że gdybyśmy byli sami przytuliłby mnie jak najmocniej mówiąc że będzie dobrze.
-Ja zajmę się biletami.Jakbyście mogli również odebrać ich z lotniska.-Abe ciągnął dalej nie słuchałam go zbyt uważnie bo cały czas maiłam w głowie obrazy sprzed roku.Śmierć Masona,zabicie strzyg.Po mniej więcej godzinie wyruszyliśmy na Dwór.Cały czas siedziałam myśląc o tym co się stało rok temu.Gdy weszliśmy do domu Wiki oświadczyła że idzie się umyć i idzie spać.Zostaliśmy sami.Dymitr zaprowadził mnie do sypialni i dopiero teraz mnie przytulił.Właśnie tego potrzebowałam.
-Spokojnie Roza to już było i nie wróci.-powiedział całując moje włosy.
-Skąd wiesz że nie wróci?-zadałam mu to same pytanie które on mi niedawno zadał.
-Roza przecież Mason żyje.-teraz patrzył mi prosto w oczy.Usłyszałam jak Wiki zamyka drzwi od swojego pokoju.
-Żyje,ale wtedy nie żył.-dopiero teraz pozwoliłam  łzą spadać po moich policzkach.
-Tak,ale kochanie powinnaś się cieszyć tym że żyje.-Dymitr starał się najlepiej jak potrafił,ale ja wpadłam w histerię.
-Gdybym wtedy mu nie powiedziała o tym gdzie są strzygi i gdybym go nie zwodziła....Dymitr przecież ja go nigdy nie kochałam...-mówiąc to wszystko rozkleiłam się jak nigdy.
-Kochanie tyle razy ci już mówiłem że popełniłaś wtedy kilka błędów,ale słońce oboje wtedy staraliśmy się być z kimś innym.Oboje tych osób nie kochaliśmy.Proszę przestań płakać.-nie wiem co w słowach Dymitra tak zadziałało,ale pomogło.Patrzył na mnie więc miałam łatwy dostęp do jego ust.Pocałowałam go,ale to nie był zwykły pocałunek chciałam mu powiedzieć jak bardzo go kocham i jak mi na nim zależy.Dymitr zrozumiał oddał pocałunek z taką samą siłą.Chwycił mnie w tali podnosząc lekko moją koszulkę,czułam jego ciepłe ręce na moim brzuchu.Wiedziałam że to właśnie z tym mężczyzną chcę spędzić resztę swych dni i że to właśnie od jest lekiem na wszystkie moje problemy.Teraz ręce Dymitra zjechały na moje pośladki za które delikatnie mnie podniósł tylko po to by zanieść mnie do łóżka.Pozbył się szybko mojej bluzki,moje spodnie gdzieś po drodze zniknęły i leżałam pod Dymitrem w samej bieliźnie.Szybko ściągną z siebie koszulkę i spodnie,wrócił do moich ust.Po chwili się jednak odsunął.
-Kochanie nie powinniśmy.-powiedział patrząc na mnie głodnym wzrokiem.Ostatni raz taki błysk widziałam gdy on był strzygą i pił moją krew.
-Dlaczego?-spytałam zdezorientowana.
-Dopiero co się załamałaś.-powiedział całując mnie w czoło.Chciał się odsunąć ,ale chwyciłam go za rękę.
-Czy ja pozwoliłam ci gdzieś iść?Dymitr w tej chwili masz mnie pocałować.Czuję się doskonale.-powiedziałam to z  mocą.Po mniej niż sekundzie jego usta delikatnie muskały mój obojczyk a ręce zajęły się zapięciem od stanika.Czułam się tak jakby był to nasz pierwszy raz.Czułam się jak we śnie.Dymitr jak zawsze był cudowny.Leżeliśmy przykryci kołdrą.Położyłam głowę na jego torsie i słuchałam lekko przyspieszonego bicia serca i oddechu.
-Kocham cię Towarzyszu.-powiedziałam robiąc szlaczki palcem na jego klacie.
-Ja ciebie też Roza-głaskał mnie delikatnie po włosach co mnie uspokajało.Zanim się zorientowałam już spałam w silnych ramionach ukochanego będąc najszczęśliwszą kobietą na świecie.

4 komentarze:

  1. Uuu... Dymitr wyciągnie ją z każdego problemu... Dymitr jest lekiem i narkotykiem! Chce go!
    No ale wracając... Abe chce mieć rodzinne święta? Uhuhu no dooobra... 😂
    Fajnie, ze Bielikowowie przyjadą na święta 💞💞💞
    Pozdrawiam. Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dymitr jest idealny, uleczy jej biedne załamane serce swoja miłością. Mason żyje! Rose jest mądrzejsza! To się nie powtórzy. Dymitr tego dopilnuje. Tak samo Roza zadba o Bielikowa. Oboje mieli dzisiaj załamanie.
    Bielikowie i Abe na świętach. Będzie bardzo ciekawie.
    To lecę czytać dalej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... brak mi słów, żeby opisać to co czuję. Po prostu idealny rozdział. Super piszesz. Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Abe, Janin i Bielkowie.... Będzie ciekawie...
    Dymitr jest narkotykiem i lekiem, czym zgadzam się z Mańką.
    Lecę dalej <3

    OdpowiedzUsuń