Dymitr pukał do drzwi,ale nikt nie otwierał.Zaczęłam się denerwować coś tu nie grało tylko jeszcze nie wiedzieliśmy co.
-Towarzyszu a może obejdziemy dom i przekonamy się czy na pewno nie ma innego wejścia?-spytałam szeptem.
-Masz rację.-powiedział Dymitr i ruszył w lewo,ja skierowałam się na prawo.Dom był sporych rozmiarów.Miał dwa piętra i był wiekowy chodź dość dobrze się trzymał.Szłam dobre pięć minut,ale nigdzie nie widziałam drzwi,a okna były za wysoko.Zanim się zorientowałam doszłam na tył budynku Dymitr też właśnie doszedł.
-Z mojej czysto.-powiedziałam szeptem.
-Z mojej też.-powiedział Dymitr i pokazał mi drzwi na tarasie.Były otwarte.
-Czy to znaczy,że nie chce nas wpuścić?-spojrzałam na Dymitra pytająco.
-Albo coś mu się stało trzeba to sprawdzić.-wyciągnął sztylet,ja swój też trzymałam już w dłoni.Weszliśmy do środka byliśmy w salonie.Był dość spory na ścianach wisiały obrazki i zdjęcia przedstawiającego mężczyznę-dampira-z różnymi ludźmi.To musiał być Emmet.Właśnie w tej chwili u słyszeliśmy krzyk spojrzałam na drzwi i zobaczyłam przystojnego blondyna z zielonymi oczami i oliwkową skorą.Miał wyraziste kości policzkowe i prosty drobny nosek.
-Kim wy jesteście?!-wycedził zdenerwowany.
-Spokojnie to jest strażniczka Rose Hathaway,a ja jestem strażnik Dymitr Bielikow.Przyjechaliśmy po pana na wezwanie by zaczął pan szkolenie morojów.-powiedział Dymitr odkładając sztylet na ziemię żeby pokazać Emmetowi,że nie jesteśmy groźni.Poszłam w ślady ukochanego i odłożyłam sztylet.
-Jestem byłym strażnikiem.Emmet Me.-podał rękę Dymitrowi a następie ze mną się przywitał.Rozmawialiśmy chwile,ale coś nie grało mi w Emmecie był podejrzany.Jego zielone oczy były lekko szalone.Patrzył to na mnie to na Dymitra i uśmiechał się pod nosem.
-Dlaczego zrezygnowałeś ze służby?-spytałam nie mogąc już wytrzymać.
-Ponieważ jestem poważnie chory.Mam bardzo rzadką chorobę.
-A można wiedzieć jaką?-spytałam z uśmiechem.Emmet na chwilę się zamyślił,a potem wybuchnął głośnym śmiechem nie wiedząc co zrobić wraz z Dymitrem zaczęliśmy się śmiać.
-Po co wam to wiedzieć?-spytał ocierając łzy śmiechu.
-Królowa i Sona Karp wraz z lekarzami znalazła wiele leków które leczą wiele ciężkich chorób.-powiedziałam przypominając sobie ile zdążyli już wymyślić,a przecież to dopiero początek.
-Choruję na Zespół Sandowskiego.-powiedział Emmet i dostał ataku kaszlu.Gdy tylko usłyszałam nazwę tej choroby od razu przeszedł mnie dreszcz.Przecież Wiktor na nią chorował,a ja go zabiłam przecież mógł jeszcze żyć,ale ja musiałam być tak głupia i odbierać takie ilości mroku od Lissy.Rose uspokój się to było dawno.Musiałam się uspokajać bo inaczej nie dała bym rady.
-Słyszałam że to bardzo ciężka i długa choroba.-powiedziałam po chwili.
-Masz rację Rose,ale niestety człowiek szybko na nią umiera mi został niecały rok życia,ale już się z tym pogodziłem.Najtrudniej było wbić sobie do głowy to że nie umrę podczas walki tylko jakaś głupia choroba okazała się silniejsza.-zamyślił się na chwilę.Usłyszałam hałas na górze.Coś nie grało.-No nareszcie.-powiedział Emmet wstając z okropnym uśmiechem na twarzy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wybaczcie że wczoraj nie było rozdziału,ale nie miałam dostępu do internetu.A teraz kilka ogłoszeń:
-Od jutra do środy jestem na wycieczce i nie wiem jak będzie z rozdziałami postaram się je dodać,ale nic nie obiecuję.
-Jeśli rozdziały nie będą się pojawiać to przepraszam.
-Przepraszam że dziś taki krótki.
Nic nie szkodzi. :) Rozdział super, bardzo mnie zaciekawiłaś ! Już nie mogę się doczekać następnego ! :) Pozdrawiam i życzę miłej wycieczki ! :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Dziękuję bardzo mam nadzieję że was niezawiodę.
UsuńHehe dzisiaj dużo przepraszasz:) Nic się nie stało, mam nadzieję, że uda ci się dodać chociaż jeden rozdział przez te 3 dni:) Dzisiaj faktycznie trochę krótki, ale jaki tajemniczy :D. Zgadzam się z Rose, że coś tu nie gra. Muszą na siebie uważać. Życzę dużo weny i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi. Każdemu może coś wypaść. Rozdział świetny. Trochę martwi mnie ten Emmet. Coś tu ewidentnie nie gra. Trochę się boję, ale przecież nasza para to najlepsi strażnicy świata. Dadzą sobie radę. Pozdrawiam i życzę weny. :-*
OdpowiedzUsuńBiedny... Taka choroba ugh... Współczuję mu. Ale mam nadzieje, ze zgodzi sie pojechać na Dwór i szkolić morojów...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na następny, życzę weny i udanej wycieczki 😘😘😘