Tasza momentalnie rzuciła się na Dymitra byłam bardziej zaskoczona niż przerażona.Tasza miała łzy w oczach i to było dziwne.Czy aż tak bardzo kochała Dymitra?
-Dimka albo ja albo śmierć!-krzyknęła przez łzy.
-Taszka zrozum,że ja cię kocham.-powiedział Dymitr wiedziałam że to jest szczere.
-Naprawdę?-spytała z uśmiechem.
-Tak,ale jako przyjaciółkę...Taszka zrozum ja próbowałem,ale po prostu...nie mogłem nie umiem cię pokochać jako kobiety na całe życie.Moim życiem jest Rose.-głos Dymitra się łamał,Wiem że w tej chwili mówił poważnie.
-Dimka dlaczego ta suka musi nam non stop psuć życie.Gdyby nie ona miałbyś ze mną dzieci i byłbyś szczęśliwy.-powiedziała Tasza gdy akurat łamałam rękę strażnika.
-Aaaaa...wredna mała suka.-jęknął leżąc na ziemi.
-Zamknij się i nie zwracaj na siebie uwagi!-warknęła Tasza.
-Taszka ty nie wiesz że ja i Rose możemy mieć dzieci?-spytał Dymitr.
-Ty i ONA możecie mieć dzieci!!!!!-wykrzyknęła zdumiona Tasza.
-Taszka nie ty przysłałaś do nas te zwłoki?-spytał Dymitr.
-Nie.Jakie zwłoki?-spytała patrząc na nas zaskoczona.
-Dymitr to musiał być Wiktor.-powiedziałam zwracając na siebie uwagę Taszy.To był mój błąd.Tasza nie wytrzymała rzuciła się ma mnie Dymitr ją chwycił,ale mu się wyszepnęła.Chwilę później poczułam ostry ból w prawym udzie.Spojrzałam na czarne jeansy powstawała na nich wolno wielka klejąca plama.Dymitr chciał podbiec i mi pomóc,ale Tasza uderzyła go w głowie.Dymitr zachwiał się i przewrócił się.
-Dymitr!!-wrzasnęłam przerażona.-Kochanie?!-próbowałam do niego podejść,ale nie mogłam ruszyć nogą.-Tasza!
Wycedziłam ze złością.
-Słucham słonko?-spytała z chytrym uśmiechem.
-Jak ty tak mogłaś przecież go kochasz?-spytałam zszokowana.
-Tak,ale skoro ja nie mogę go mieć to ty też nie będziesz go mieć.-powiedziała spokojnie.
-Tasza ja byłam gotowa ci go oddać jeśli miał być z tobą bardziej szczęśliwy.-powiedziałam patrząc na Dymitra wyglądał tak jakby spał,ale i tak chciałam sprawdzić jego puls.
-Słucham?-spytała.-To dlaczego go nie oddałaś?
-Bo on mnie kocha.-powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
-Nienawidzę cię!!!-warknęła i rzuciła się na mnie.Trzymała w ręce nóż.Wykorzystała chwyt którego Dymitr uczył mnie najdłużej.Chwyciłam jej rękę w której trzymała nóż i wepchnęłam jej go w brzuch.-Ty suko...
Warknęła jeszcze i osunęła się na ziemię.Lekceważąc ból szybko podeszłam do Dymitra i przyłożyłam mu palce do szyi.Wyczułam puls.Szybko wyciągnęłam telefon.
-Tato ratuj!!!!
Abe!!!! Pomóż im!! Szlag! To musiało sie tak skończyć?!?! Kurde no! O teraz obydwoje będą musieli zdrowieć w domu!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i mega z Taszą.
Czekam na następny
Dymireiiiiiiii
OdpowiedzUsuń:'(
Do jasnej cholery ! Abe ratuj ich ! Co tam się dzieje ?! Dymitr ! :O O matko ! Czekam zniecierpliwiona na następny ! Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Dymitr, kochanie! Wstawaj. Rose ratuj go! Abe szybko na ratunek zięcia. Szybko! I dobrze, tej szmacie. Dobra idę czytać dalej. I świetny rozdział.
OdpowiedzUsuń