Abe przyjechał po trzydziestu minutach z armią strażników. Cały czas trzymałam wartę przy moim Towarzyszu,nie budził się nawet na chwilę.Bałam się o niego, jeśli coś mu się stanie to sobie tego nie wybaczę.Byłam załmana tym że mój ukochany może może mieć jakieś poważnie uszczerbki na zdrowiu.Miałam problem z tym by oddać Dymitra w ręce strażników ojaca.Dopiero po chwili tłumaczenia mi że Dymitrowi pomogą zgodziłam się go im oddać.
-Rose co się stało?-Abe wydawał się równie przestraszony jak ja.
-Wiktor Daszkow żyje.-powiedziałam wstając.Ciągle nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe? Czyżby Robert przed śmiercią wskrzesił brata? Już niczego nie mogłam być pewnna.
-Dymitra właśnie zabrali do helikoptera.-powiedział Abe-Rose cholera co to jest !?-Abe wydarł się zdumiony.
-Nic mi nie jest tato.-powiedziedziałam otrzepują spodnie.
-Rose powinnaś pokazać to lekarzowi.-Abe wyglądał teraz jak troskliwy tatuś.
-Spokojnie nic mi nie jest,nie takie rany miałam.-machnęłam ręka lekceważąco.
-Rose do helikoptera!-Abe wskazał helikopter.Poszłam tylko dlatego że w helikopterze był Dymitr.Wsiadłam do helikoptera ignorując ból w prawym udzie.Dymitr wyglądał tak jakby spał, podeszłym do niego i pogłaskałam go po głowie.
-Zobaczysz Towarzyszu wszytko będzie dobrze wyjdziesz z tego.-pocałowałam go w czoło.
-Rose co się stało z Taszą?-spytał Abe gdy już lecieliśmy.
-Ja ją zabiłam jak znokałtowała Dymitra.-powiedziałam wzruszając ramionami.Lot trwał trzy godziny Dymitr nie odzyskiwał przytomności co bardzo mnie martwiło.Gdy dolecieliśmy na Dwór od razu zabrali Dymitra na badania,a mnie na szycie.Założyli mi cztery szwy.Czekałam pod drzwimi sali w której leżał Dymitr na jakie kolwiek informacje.Właśnie przsypiałam na krześle.
-Rose?Śpisz? -dobiegł mnie głos Lissy.
-Co? Nie!-wstałam momentalnie.
-Co się z nim dzieje?-spytała zmartwiona Lissa,jej brzuszek był już naprawdę widoczny.
-Nie wiem, nikt nic nie chciał mi powiedzieć. A jak ty się czujesz?
-Jest dobrze.Wczoraj dowiedziałam się że to będzie chłopiec i dziewczynka.
-Chwila. Bliźniaki? -zapytałam zaskoczono.
-Tak wczoraj się dowiedziałam nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. -Lissa wyglądała na przestrzęśliwą.
-Gratulacje.-uścisnęłam Lissę szczęśliwa. Niestety po chwili poczułam to uczucie zazdrości które zawsze czuje gdy rozmawiam z Lissą.
-Przepraszam strażniczko Hathaway.-lekarz wyszedł z sali na której leżał Dymitr.
-Tak panie doktorze?-miałam nadzieję że Dymitr się już obudził.
-Mam dla pani dwie wiadomości jedną dobrą drugą złą.
-Na początek poproszę tę dobrą.-powiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
-Strażnik Bielikow się obudził.
-A ta zła? -chciałam mieć to już za sobą.
-Ma amnezje i nie pamięta niewiele.-to co usłyszałam rozbiło moje serce na milion małych kawałeczków.
Nie, nie, nie!!! Dymitr! Ale... Ja wiem! Rose pędź tam i pocałuj go! Na pewno sobie przypomni!!! Jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuńOla! Cos ty narobiła?? Ja chce nastepny!
Nieeeeee Dimitri
OdpowiedzUsuńChlera ! Coś ty zrobiła z Dymitrem ?! :O Rose ratuj go ! Super rozdział i czekam na next. :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Co?! Nie! To nie miało tak być! Ale Rose mu pomoże. Wszystko przypomni. Nie pozwoli mu odejść. Ola dawaj szybko kolejny rozdział. Już, teraz, w tej chwili! Czekam na następny i życzę weny. I dawaj kolejny! 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń